Książkirecenzja książka

Stephen King „Bezsenność” – recenzja

Stephen King jest niewątpliwie królem horrorów. Nie ma chyba czytelnika, który nie zetknął się z którymś z jego licznych dzieł lub filmów nakręconych na ich podstawie. Dzięki wydawnictwu Albatros powieść Bezsenność trafiła na półki w nowym wydaniu. Twarda oprawa posiada dosyć niepokojącą ilustrację, ale tak właśnie można opisać zawartą w książce historię. 

Po raz pierwszy z Bezsennością miałam okazję zapoznać się kilkanaście lat temu. Jednak po tak długim czasie miałam bardzo mgliste wspomnienia o jej treści, więc z ciekawością zasiadłam do lektury. W trakcie czytania kolejnych rozdziałów przypominały mi się niektóre szczegóły, ale o przebiegu finału zapomniałam całkowicie. 

Głównym bohaterem jest Ralph Roberts. Starszy pan niedawno stracił żonę i stara się żyć w nowej dla siebie rzeczywistości. Ma kilku znajomych, w którymi spotyka się na szachy lub plotki, ale z nikim nie nawiązał aż tak bliskiej więzi, aby od razu podzielić się swoim dużym problemem. Od kilku miesięcy budzi się coraz wcześniej, nieważne jak późno położy się spać. Czuje ciągłe zmęczenie, czasami jest rozkojarzony, a w końcu zaczyna mieć omamy. Przynajmniej tak mu się wydaje. 

Ralph widzi różne kolory unoszące się nad ludźmi, zwierzętami, ale także nad śladami na ulicy. Początkowo pojawiają się i znikają w losowych momentach, ale w końcu mężczyzna zaczyna przypisywać im odczucia i zamiary poszczególnych osób. Im więcej widzi dziwnych rzeczy i więcej potrafi wyczytać z kolorowych smug, tym mniej śpi. A ma co oglądać, ponieważ w miasteczku ma przemawiać Susan Day, której postać jest dosyć kontrowersyjna i dzieli społeczeństwo. Przeciwnicy i zwolennicy aborcji i praw kobiet wszczynają mniejsze i większe awantury, a ich kulminacja przypadnie właśnie na dzień wizyty kobiety. 

W pewnym momencie na scenę wchodzą także „doktorkowie”. Dziwni, mali panowie nie są na co dzień widzialni dla ludzi, ale Ralph ich dostrzega, a w końcu nawiązuje także rozmowę. Wtedy wkraczamy już do świata nadnaturalnego i okazuje się, że kolorowe smugi, czy też aury, jak w końcu nazywa je główny bohater, mają ogromne znaczenie. Okazuje się także, że Ralph został wplątany w coś, czego nie chciał, a na jego barkach spoczywa ogromny ciężar i odpowiedzialność za przyszłe wydarzenia. 

Książka jest dosyć obszerna, ponieważ ma ponad 600 stron. Z tego powodu mimo ciekawej fabuły, czytanie trochę się dłuży. Szczególnie rozległe opisy przemyśleń bohaterów mogły zostać nieco skrócone. Sam pomysł na aury ludzi i istnienie bytów ponad nami jest bardzo ciekawe i od dawna zajmuje ludzi. Czy nasz los jest przesądzony? Czy zmieniając jedną rzecz, możemy zapobiec drugiej? Czy rzeczywiście jest nad nami wszechpotężny byt? I czy jest dobry czy zły? A może są dwaj, którzy toczą walkę? I jak mają radzić sobie w tym wszystkim ludzie, skoro grają w grę, której zasad nie znają? I nawet nie wiedzą, że są częścią jakiejkolwiek gry. Z takimi pytaniami mierzy się Ralph, ale także czytelnicy, którzy są świadkami jego podróży przez kolejne poziomy wtajemniczenia. 

Jak wspomniałam, największym zarzutem do Bezsenności jest to, że się ciągnie i ciągnie, przez co akcja staje się wolniejsza i nie tak ekscytująca, jak mogłaby być. Dlatego lektura trochę mnie zmęczyła i pewnie minie dużo czasu, zanim ponownie po nią sięgnę, o ile w ogóle. Nie jest to najlepsza książka Stephena Kinga, ale na pewno znajdzie swoich fanów wśród miłośników jego twórczości.  

Za materiał do recenzji dziękujemy wydawnictwu:

 

 
http://www.wydawnictwoalbatros.com/
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Katarzyna Satława Recenzent

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.

Katarzyna Satława

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.