komiksrecenzja komiks

Batman. Death Metal. Tom 4 – recenzja

Death Metal wreszcie dobiega końca, a z nim konflikt Batmana, który się śmieje z pozostałymi superbohaterami. Finał tej historii, nad którą pieczę trzyma Scott Snyder, a pozostałych twórców na pewno nie policzymy na palcach u rąk, ukazał się w Polsce nakładem wydawnictwa Egmont, a do kupienia jest wraz z innymi komiksami superbohaterskimi w księgarni Tania Książka.

Jak wiemy z poprzednich tomów, Batman, który się śmieje zdradza Perpetuę, a ich relacje sprowadzają się do otwartego konfliktu. Stając się Najmroczniejszym Rycerzem, stara się przekształcić całe multiwersum na swoją modłę. Działania Ligi Sprawiedliwości niestety nie przynoszą znaczących skutków, a Najmroczniejszy Rycerz staje się coraz silniejszy. Ostatecznie z pomocą przychodzi Lex Luthor, który wymyśla plan mogący skutkować pokonaniem agresora. Widząc to Najmroczniejszy Rycerz wzywa wszystkich swoich poddanych z Multiwersum, które się śmieje do walki. Dochodzi do epickiej konfrontacji, która przesądzi o losach wszystkich bohaterów.

Snyder stawia głównie na epickość i rozmach.

Nie można mu zarzucić braku pomysłu i wyobraźni. Niestety w wielu aspektach widać, że mocno przeszarżował w kreowanych historiach. Z drugiej strony to już element rozpoznawczy całej serii. Jeżeli ktoś dotrwał aż do tego momentu to prawdopodobnie podoba mu się kreowanie historii i bohaterów, którzy mierzą się z mrocznymi siłami z początków multiwersum. Nie zmieni to jednak faktu, że historia jest chaotyczna, przekombinowana i w wielu miejscach trzeba zwyczajnie przymykać oko na to co widzimy w poszczególnych kadrach.

Finałowy tom to przede wszystkim historie poszczególnych bohaterów. Główny wątek fabularny to zaledwie dwa zeszyty. Reszta to otoczka mająca czytelnika wprowadzić w główną bitwę i nakręcić odpowiedni klimat. Czy to się udaje? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Na pewno jest mrocznie, epicko i trochę szalenie. Niestety jest też chaotycznie i w wielu historiach mocno przekombinowane. Czytelnik miejscami gubi się w tym wszystkim. No i te dialogi. Nie dość, że jest ich całe mnóstwo, to jeszcze miejscami biją taką infantylnością, że aż śmieszą.

Wizualnie jest naprawdę dobrze i w zasadzie nic się nie zmienia w stosunku do tomów poprzednich. Poszczególni twórcy kreują mroczne postacie, które idealnie wpasowują się w tę pokręconą historię. W większości twórcy stawiają na szczegóły, ale tylko te z pierwszego planu. Mowa oczywiście o postaciach, które potrafią wzbudzać lęk i przerażenie. Poza tym wrażenie robi spora galeria okładek, na której pojawia się każdy z bohaterów.

Finał eventu Death Metal może i zaskakuje kilkoma elementami, ale w większym stopniu pozostawia po sobie spory niedosyt. Jako typowa akcja może być odbierana pozytywnie, szczególnie gdy patrzymy przez pryzmat postaci hybryd, które twórcy wymyślali na potrzeby tej historii. Niestety fabuła jest przeszarżowana i mocno naciągana, nawet jak na historię komiksową, a to ona powinna być tu najważniejsza. Finalnie pozwala to dobrze bawić się podczas lektury, ale powrót do niej na pewno nie będzie wyczekiwany.

Batman. Death Metal. Tom 4
Seria: Batman Metal
Twórcy: Scott Snyder, James Tynion IV, Joshua Williamson, Peter J. Tomasi, Tony Patric, Bryan Hill, Greg Capullo, Francis Manapul, Jeff Lemire i inni
Wydawnictwo: Egmont
Gatunek: komiks, superbohaterowie
Data wydania: 13 kwietnia 2022

Batman. Death Metal. Tom 4 dostępny jest do kupienia na Tania Książka

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 
 

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.