komiksrecenzja komiks

The Goon. Tom 5 – recenzja

To była świetna i bardzo zróżnicowana fabularnie oraz gatunkowo przygoda – tak mogę podsumować całą serię The Goon Erica Powella, którą w pięciu potężnych omnibusach na polskim rynku od końca 2018 roku prezentowało Non Stop Comics. Wcześniej w naszym kraju można gdzieś było czytać poszczególne historie Zbira i Franky’ego, ale omawia seria to pierwsze całościowe wydanie nagradzanego Eisnerem cyklu. 

Dla mnie to było w ogóle pierwsze spotkanie z tym absurdalnym światem zamieszkanym przez naprawdę porypanych bohaterów, ale jeśli można posłużyć się banalnym sformułowaniem – była to miłość od pierwszego wrażenia. Choć miłość trudna, bo mimo świadomości że mamy tu do czynienia z niepoprawnym żartem, ostrą jazdą bez trzymanki, podczas której nie zważa się na żadne świętości, miejscami ciężko było mi pogodzić się z poruszaniem trudnych tematów w konwencji wulgarnego dowcipu. Tak, zdecydowanie do dzieła Powella nie ma co nawet podchodzić bez olbrzymiej dozy dystansu. A nawet wtedy Powell potrafi znacznie przekroczyć granicę dobrego smaku.

Niemniej, pomimo skomplikowanych uczuć względem poszczególnych rozdziałów, zakochałem się w tej serii obdarzonej dwoma obliczami. Bo z jednej strony to po prostu odjechana zabawa pełna popkulturowych aluzji, „obrzydliwa rozrywka” – jak napisałem w recenzji pierwszego tomu. Powell bawi się konwencją, odwołując się do kina noir czy horroru, wyraźnie nawiązuje do swoich mistrzów, m.in. Lovecrafta,  a przy tym wrzuca do tego swojego tygla postaci autentyczne, które najczęściej przedstawione są w groteskowy sposób lub zupełnie obśmiane. Zresztą Powell śmieje się ze wszystkiego i z wszystkich. Ale zostać przez niego wyśmianym to jeszcze pół biedy, w jednym z tomów autor bezceremonialnie rozprawił się z twórcami teorii przyciągania, tak zwanego Sekretu

W każdym z tych tomów na tle tych wszystkich głupawych opowiastek, w których Zbir i Franky walczyli z zombiakami, upijali się w ulubionym barze i pakowali się w przeróżne kłopoty, pojawiały się jednak opowieści znacznie poważniejsze o zupełnie odmiennym ciężarze gatunkowym. Poznawaliśmy genezę Zbira, jego dramatyczną przeszłość rzutującą na teraźniejszość i jego wiecznie poranione serce; Kapłan Zombiaków będący pozornie kolejnym przerysowanym łotrem w każdym rozdziale dostającym w kość, z czasem okazał się postacią tragiczną; a samo miejsce akcji, czyli groteskowe miasteczko będące siedliskiem zła i zepsucia, w kolejnych tomach nabierało wręcz transcendentalnego charakteru. I mimo że lubię taką prostą głupawą rozrywkę, przyznam że to właśnie te poważniejsze historie z czasem łączące się w spójną całość zdecydowanie bardziej do mnie przemawiały.

I właśnie tutaj, w piątym tomie The Goondochodzi do kulminacji tragicznych zdarzeń. Zbir, mentalnie już poharatany w równym stopniu, co na zewnątrz, jeszcze raz, być może ostatni, pozwala sobie na miłość. Pewna ślicznotka bez serca doprowadza do samobójstwa swojego ukochanego, ale nie wie jeszcze, że jego dusza zawiąże na jej szyi pętle. Tymczasem do miasta przybywają przedstawiciele mrocznego Sabatu, którzy chcą dokonać tego, co nie udało się Kapłanowi Zombiaków – przejąć ulicę Samotną i pokonać Zbira. Goon i jego kumpel Franky stają przed najstraszliwszym przeciwnikiem, z jakim mieli do czynienia. 

Czyta się to fantastycznie!  Konflikt pomiędzy Zbirem a Sabatem poprowadzony jest koncertowo. Bohaterowie są wyjątkowo barwni, mam tu na myśli przerażająco zróżnicowanych członków Sabatu, groza naprawdę wisi w powietrzu, a poszczególne zdarzenia przeplatane są autentycznymi dramatami. Dla mnie zawarte w tym tomie finalne rozdziały całego wątku konfliktu Zbira z Sabatem to najlepsze, co Powell napisał. I tylko szkoda, że to już koniec. 

Oprócz głównego wątku w tym tomie nie zabrakło także dodatków. Przede wszystkim The Goon Noir, czyli zbiór krótkich historyjek, w których o bohaterze opowiadają inni autorzy i ilustratorzy, m.in. John Arcudi i Kevin Nowlan czy Bill Morrison i Nate Piekos. To szansa przy odwiedzić ulicę Samotną w butach innych twórców. Jest też olbrzymi szkicownik ukazujący różne etapy pracy autora. 

Gorąco zachęcam wielbicieli komiksu do sięgnięcia po całą serię The Goon bo to absoultnie wyjątkowa pozycja. Szalenie niepoprawna i kontrowersyjna, a jednocześnie będąca wyrazem olbrzymiej miłości do popkultury, składająca jej na każdym kroku hołd. Pozycja niezwykle zróżnicowana gatunkowo i tematycznie, płynnie przechodząca od groteskowej i absurdalnej rozrywki do świetnie poprowadzonych, dramatycznych opowieści rodem z kina gangsterskiego i pulpowych historii. Dla mnie seria Non Stop Comics była pierwszym spotkaniem ze Zbirem, ale nie ostatnim. Zakochałem się w tym komiksie i będę do niego wracał. 

The Goon 5
Autor: Eric Powell
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Gatunek: komiks
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Data premiery: kwiecień 2021

Komiks można zakupić na stronie Non Stop Comics
 
 
 
https://nonstopcomics.com
 
 
 
CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 
 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.