grarecenzja gra planszowa

Nemesis Lockdown – Czy Można Ulepszyć Koszmar?

Czy można wziąć grę bliską ideału i uczynić ją jeszcze lepszą? To pytanie, które zadałem sobie od kiedy grałem w Nemesis od Awaken Realms, gdy ogłoszono Nemesis: Lockdown. Ta samodzielna kontynuacja przenosi nas z klaustrofobicznych korytarzy statku kosmicznego do wielopoziomowej bazy na Marsie, obiecując jeszcze więcej napięcia, paranoi i niezapomnianych wrażeń. Niniejsza recenzja Nemesis: Lockdown odpowie na pytanie, czy nowa odsłona kultowego horroru science-fiction sprostała gigantycznym oczekiwaniom i czy warto było ponownie zanurzyć się w mroku.

Sercem Nemesis Lockdown pozostaje ten sam genialny w swojej prostocie mechanizm, który pokochali gracze na całym świecie. To semikooperacyjna gra przygodowa, w której gracze wcielają się w role ocalałych, próbujących przetrwać w starciu z zabójczą rasą obcych. Każdy z graczy ma jednak swoje tajne, indywidualne cele, które często stoją w sprzeczności z celami reszty załogi. To właśnie ten element tworzy gęstą atmosferę paranoi. Nigdy nie wiesz, czy osoba, która właśnie podała ci apteczkę, za chwilę nie zamknie cię w płonącym pomieszczeniu, by zrealizować swój własny, nikczemny plan.

Znajome Echa w Nowych Korytarzach

Weterani pierwszej części poczują się tu jak w domu, ale diabeł tkwi w szczegółach. Podstawowe akcje, takie jak ruch, eksploracja pomieszczeń za pomocą żetonów, strzelanie czy przeszukiwanie, działają na bardzo podobnych zasadach. Powraca również genialny mechanizm hałasu – każda nieostrożna akcja zmusza nas do rzutu kością i umieszczenia znacznika hałasu w sąsiednich korytarzach. Gdy w jednym miejscu zbiorą się dwa takie znaczniki, na planszy pojawia się Intruz, a sytuacja momentalnie staje się dramatyczna. Ta znajoma pętla rozgrywki wciąż działa doskonale, budując napięcie od pierwszej do ostatniej minuty.

Nemesis Lockdown to jednak znacznie więcej niż tylko nowa mapa i postacie. Największą nowością jest wielopoziomowa plansza z windami, która wprowadza dodatkową warstwę taktyczną. Kluczowym elementem staje się zarządzanie energią w bazie. Na początku gry większość pomieszczeń pogrążona jest w ciemności, co wzmacnia Obcych i utrudnia działania graczom. Uruchomienie zasilania w poszczególnych sekcjach bazy jest jednym z priorytetów, ale wymaga koordynacji i naraża na niebezpieczeństwo. Dodajmy do tego możliwość aktywowania procedury awaryjnej z pokładu CSS oraz nową, przerażającą rasę Nocnych Łowców, a otrzymamy grę, która jest jednocześnie znajoma i świeża.

Lockdown kontra Oryginalne Nemesis

Bezpośrednie porównanie obu gier jest nieuniknione. Oryginalne Nemesis oferowało bardziej liniowe, filmowe doświadczenie, przypominające pierwszą część Obcego. Uczucie bycia zwierzyną łowną w ciasnych korytarzach było wszechobecne. Lockdown jest bardziej strategiczny i przypomina sandboksową łamigłówkę. Zarządzanie energią, planowanie ruchów między piętrami i wykorzystywanie akcji komputera sprawiają, że gra jest nieco bardziej złożona i „mózgożerna”. Nie jest to gra lepsza czy gorsza. Jest inna, skierowana do graczy, którzy w Nemesis cenili nie tylko klimat, ale również głębię taktycznych decyzji.

Jak przystało na produkcję od Awaken Realms, wykonanie Nemesis Lockdown stoi na absolutnie najwyższym, światowym poziomie. Fenomenalne, pełne detali figurki postaci i Intruzów zapierają dech w piersiach i stanowią ozdobę każdej kolekcji. Dwustronna, modułowa plansza, klimatyczne grafiki na kartach i żetonach oraz solidne, przemyślane komponenty tworzą produkt klasy premium. Każdy element, od pudełka po najmniejszy znacznik, krzyczy „jakość” i sprawia, że obcowanie z grą to czysta przyjemność, jeszcze zanim rozłożymy ją na stole.

Niezapomniane Historie

Prawdziwa siła Nemesis Lockdown leży w historiach, które tworzą się przy stole. To gra generująca niezapomniane momenty. Heroiczne poświęcenia, brawurowe akcje w ostatniej chwili, ale też szokujące zdrady i spektakularne porażki. Poczucie osaczenia w ciemnym sektorze, gdy słyszysz zbliżających się Obcych, desperacka próba dotarcia do windy z kluczowym przedmiotem, czy nerwowe sprawdzanie, czy twój „sojusznik” na pewno wysłał sygnał ewakuacyjny – to emocje, których nie da się podrobić. Każda partia to unikalny scenariusz filmowy, w którym gracze odgrywają główne role.

Nemesis Lockdown to bez wątpienia arcydzieło w swojej kategorii. To gra wymagająca, długa i bezlitosna, która nie wybacza błędów i potrafi być niezwykle frustrująca. Jednocześnie oferuje jeden z najgłębszych i najbardziej satysfakcjonujących klimatów survival horroru dostępnych na rynku gier planszowych. Jeśli jesteś fanem pierwszej części i szukasz bardziej złożonego wyzwania, Lockdown jest pozycją obowiązkową. Dla nowych graczy może stanowić nieco wyższy próg wejścia, ale nagroda w postaci niezrównanej atmosfery i ogromnej regrywalności jest warta każdej zainwestowanej minuty i złotówki. To nie jest po prostu gra – to jest przeżycie.

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.