Książkirecenzja książka

Ben Riggs „Upadek smoka. Tajemna historia Dungeons & Dragons” – recenzja

Gry planszowe i karciane to moje drugie, obok książek, hobby, któremu poświęcam dużo czasu. Grając, czytając recenzje i szukając nowych tytułów do kupienia, nie da się nie natrafić na nazwę Dungeons & Dragons. I chociaż głównym produktem z tym związanym są gry RPG, które akurat nie leżą w obszarze moich zainteresowań, to istnieją planszówki, które również czerpią z tego uniwersum, np. Tyrants of Underdark czy Lords of Waterdeep. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po książkę Upadek smoka. Tajemna historia Dungeons & Dragons, aby dowiedzieć się więcej na temat powstania tego świata oraz jego upadku. 

Wiele popularnych i zarabiających obecnie miliony firm zaczynało swoją przygodę od małego pokoiku, poddasza, garażu lub piwnicy. Nie inaczej było z Dungeons & Dragons. Okazało się, że wcielanie się w stworzone przez siebie postaci i decydowanie o własnym losie, to strzał w dziesiątkę. Podręczniki sprzedawały się bardzo dobrze, zaczęto wymyślać kolejne miasta i krainy, a rzesza fanów rosła. Wydawało się, że nic nie może przeszkodzić firmie TSR w osiągnięciu sukcesu i pozostaniu na szczycie. 

Okazało się jednak, że jak zawsze zawiedli ludzie, a konkretnie ich decyzje. Niekorzystne warunki dystrybucji podręczników, zmiany personalne w kluczowych działach, nietrafione decyzje dotyczące nowych produktów, a w końcu zaległości w wypłatach dla pracowników i ogromne długi. To wszystko przyczyniło się do tytułowego upadku. Jednak pewien fan D&D, który zdobył wystarczająco wysoką pozycję na rynku i miał możliwość wykupienia walącej się firmy, uratował pierwszą grę fabularną. Był nim twórca najstarszej, kultowej już karcianki kolekcjonerskiej, czyli Magic: The Gathering. Dwa niesamowite produkty, które mają już kilkadziesiąt lat, trafiły pod skrzydła jednej firmy. 

Upadek smoka. Tajemna historia Dungeons & Dragons to ciekawa książka, ale również smutna dla fanów wszelkiej maści gier. Początek wielu projektów, mających na celu zapewnienie rozrywki użytkownikom, jest napędzany przez wyobraźnię i kreatywność twórcy, który często tworzy coś, w co sam chciałby zagrać. Jednak gdy taki produkt dostanie się w ręce osób, które nie należą do grona fanów i nie rozumieją stworzonego świata, wszystko zaczyna się walić. 

Na szczęście nadal możemy cieszyć się światem Dungeons & Dragons. Mimo wyboistej drogi, fantastyczne krainy nadal mają rzeszę fanów. Historia opisana w książce na pewno zainteresuje graczy, ponieważ przywoływane są w niej szczegóły dotyczące powstawania nie tylko podręczników, ale również książek, grafik i innych produktów, które na pewno nadal znajdują się na półkach wielu z nich. 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Zysk

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 

 

Katarzyna Satława Recenzent

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.

Katarzyna Satława

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.