What if…? – recenzja
What if…? to długo zapowiadana animacja będąca częścią Marvel Cinematic Universe. Opowiada ona alternatywne historie dobrze nam znanych bohaterów z alternatywnych rzeczywistości i być może jest swojego rodzaju wprowadzeniem do multiversum od dłuższego czasu zapowiadanym przez włodarzy Disneya.
Zaczyna się od klimatycznego wprowadzenia przez tajemniczego Narratora. To dzięki niemu dowiadujemy się, że przypadek rządzi ludzkim losem. Jednak decyzja czy jedno wydarzenie może diametralnie zmienić historię, a zarazem wytworzyć alternatywną rzeczywistość, podobną do linii czasowych, tworzonych przez Avengers podczas podróży w czasie. Tu jednak o pojawieniu się nowej rzeczywistości decyduje przypadek.
W pierwszym odcinku takim momentem jest wstrzyknięcie serum superżołnierza kapitanowi Rogersowi. W wyniku zamachu niedoszły Kapitan Ameryka zostaje ranny, a serum dostaje Peggy Carter. Początek tej historii jest taki sam jaka widzieliśmy w filmie Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie. Później jednak wszystko potoczyło się inaczej. Ciekawostką jest jednak fakt, że Steve Rogers nie został całkowicie wymazany z historii, a przyłącza się on do wojującej z organizacją H.Y.D.R.A. i Red Skulem, Kapitan Carter. Kolejną ciekawostką jest finał odcinka i rodzące się pytanie, czy twórcy w jakiś sposób to wykorzystają w fabularnych produkcjach.
Kolejne odcinki coraz mocniej angażują widza. Poznajemy losy T’Challi, który został porwany przez Jondu zamiast Petera Quilla. Dostajemy więc odpowiedź na pytanie co by było, gdyby Star Lordem został niedoszły Czarna Pantera. Tu twórcy poszli daleko, choć na ekranie tego nie zobaczymy. Jednym zbiegiem okoliczności i złą decyzją historia całego wszechświata została wywrócona do góry nogami. Niestety istotą tego odcinak jest całkiem co innego. Twórcy skupiają się na historii T’Challi i jego powrocie do domu.
Najciekawiej jednak wypada odcinek trzeci, w którym twórcy zadają pytanie co by było gdyby bohaterowie nie połączyli swoich sił i grupa Avengers wcale nie powstała? Fabuła skupia się wokół zabójstw kolejnych niedoszłych członków Avengers. Giną Tony Stark, Thor, Hawkeye a nawet Hulk. Nick Fury prowadzi swoje śledztwo w tej sprawie, a w tym czasie na ziemie przybywa Locky, który chce ją zniszczyć w odwecie za śmierć swojego brata. Fury ma tylko jedną noc aby znaleźć zabójcę.
What if…? to naprawdę wciągający serial, choć pozostawia po sobie spory niedosyt. Widz po prostu chciałby więcej, chciałby rozwinięcia pewnych wątków i wplecenia ich do fabularnych produkcji. Epizody sprawdzają się całkiem nieźle, lecz są za krótkie aby bardziej szczegółowo opowiedzieć pewne historie. Mimo to trzeba przyznać, że są efektowne i na prawdę zaskakują pewnymi posunięciami. Najbardziej zaskoczyła chyba śmierć Hulka i pewna decyzja Szalonego Tytana w drugim epizodzie.
What if…? rozwija się z każdym epizodem. Twórcy zaskakują, ale liczę na to, że dają realne podwaliny pod wykorzystanie tych wydarzeń w MCU. Mam nadzieję, że nie są to historie, ciekawostki opowiedziane tylko same dla siebie. Straciłoby to sens, a taki format – mimo że jest intrygujący – pozostawia po sobie ogromny niedosyt. Jako rozrywka sprawdza się dobrze, ale wywrócenie pewnych wydarzeń do góry nogami i połączenie ich ze sobą też namieszało by sporo w uniwersum. Na to liczę.
What if…? Obsada (głosy): Jeffery Wright, Samuel L. Jackson, Jeremy Renner, Hayley Atwell, Michael Douglas, Karen Gillan, Michael Rooker, Djimon Hounsou, Clark Gregg, Josh Brolin, Dominic Cooper, Benicio Del Toro, Tom Hiddleston i inni; Gatunek: animacja, akcja; Produkcja: USA; Rok produkcji: 2021
Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.