The Lie – recenzja filmu Amazona
The Lie w reżyserii Veeny Sud to drugi z filmów wchodzących w pakiet grozy od studia Blumhouse, które pojawił się na platformie Amazon Prime. Docelowo ma to być osiem produkcji tworzących projekt Welcome to the Blumhouse. Zrecenzowaliśmy już Black Box, teraz kilka słów o drugiej pozycji.
Jay i Rebecca to rozwodnicy. On gra teraz w kapeli, ona odeszła z policji by zająć się pracą biurową. Po rozwodzie nie żyją w nienawiści, mimo że układają sobie życia po swojemu, starają się wspólnie wychowywać córkę Kaylę. Niestety, jak to w życiu, często padają wzajemne oskarżenia. Samotna i nielubiana przez rówieśników nastolatka bardzo cierpi z powodu rozstania rodziców. Pewnego razu podróżuje z ojcem i koleżanką z klasy. Dziewczyny oddalają się od auta, a wkrótce ojciec znajduje samą zrozpaczoną córkę. To, co dzieje się dalej, to próba zatuszowania zaginięcia i prawdopodobnej śmierci dziewczyny. Jay i Rebecca muszą połączyć siły w trosce o dobro córki, ale – jak łatwo się domyślić – sprawy bardzo szybko się komplikują.
Kłamstwo nie jest horrorem, jak można by oczekiwać po studiu Blumhouse. To zdecydowanie thriller, w którym z każdą chwilą pętla wokół bohaterów zacieśnia się mocniej, a oni muszą dokonywać coraz trudniejszych wyborów w celu zatuszowania sprawy. Trzeba przyznać, że dobrze radzą sobie tutaj grający pierwsze skrzypce Mireille Enos i Peter Sarsgaard. To oni jako zdesperowani rodzice grają tu przede wszystkim emocjami, świadomi że przekroczyli już punkt ewentualnego powrotu – teraz muszą iść w zaparte bez względu na konsekwencje. Bardzo zawiodła mnie z kolei Joey King, jako Kayla. Młoda aktorka zdążyła mnie już przekonać znakomitą kreacją w serialu The Act i miałem nadzieję, że również i tu zobaczę z jej strony ciekawą rolę. Niestety, dziewczyna w pierwszej części filmu jest zupełnie nijaka, później z kolei zaczyna wręcz irytować.
Problemem filmu w dużej mierze jest scenariusz i rozpisanie bohaterów. Autorzy chcą, aby zdarzały się kolejne wydarzenia, które coraz bardziej będą budowały napięcie i jednocześnie stawiały bohaterów w coraz trudniejszej sytuacji, jednak wspomniane wydarzenia wynikają przede wszystkim z mało racjonalnych czy wręcz bezsensownych decyzji postaci. Wszystko, co dzieje się na ekranie, dzieje się z powodu głupich wyborów, a nie wynika to z motywacji bohaterów, ale z widzimisię scenarzystów. W rezultacie The Lie to taki mały festiwal głupot. Nie uwierzyłem w te postaci, nie uwierzyłem w ich decyzje, a trudna sytuacja, w jakiej się znaleźli nie sprawiła że zapałałem do nich sympatią, przeciwnie – sądziłem że sami sobie na to zasłużyli. Dlatego tym bardziej należy się pochwała dwójce prowadzącym aktorom, którzy w swoich absurdalnych bohaterów więcej zaangażowania, niż na to pozwalał scenariusz. Szczególnie przekonywujący są w tych zniuansowanych momentach, kiedy ich bohaterowie próbują zrozumieć czyny własnej córki.
Niestety The Lie zawiódł moje oczekiwania. To thriller oparty na bardzo absurdalnym scenariuszu, który zmusza bohaterów do podejmowania głupich decyzji. Mógłby z tego wyjść angażujący dramat traktujący o tym, do czego zdolni są rodzice, by ratować własne dziecko, ale to niestety pretensjonalne i nieprzemyślane widowisko. Strata czasu.
The Lie. Reżyseria: Veena Sud; scenariusz: Veena Sud; obsada: Peter Sarsgaard, Mireille Enos, Joey King, Devery Jacobs, Patti Kim; muzyka: Tamar-kali; zdjęcia: Peter Wunstorf; gatunek: thriller; rok produkcji: 2018
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.