filmrecenzja filmu

W haremie Królowej Anny – Faworyta reż. Yorgosa Lanthimosa

Gra pożądania i namiętności, w której stawką jest władza – film Faworyta w reżyserii Yorgosa Lanthimosa to uniwersalna i wielowątkowa opowieść o relacjach pomiędzy trójką kobiet – królową Anną Stuart oraz jej dwiema faworytami Abigail i Lady Malborough.




Silna pozycja dotychczasowej ulubienicy monarchini zostaje zagrożona, gdy na dworze pojawia się Abigail – młoda, piękna i żądna władzy. Kokietka uwodzi królową, stopniowo odbierając Sarah kolejne przywileje. Reżyser zafundował nam spektakl oparty na tej wyjątkowej grze o wpływy, prowadzonej zarówno na drodze intelektu jak i seksualnych zabiegów. To nie jest ładny film – to historia brudna i nieprzyzwoita, ale przecież właśnie takie historie lubimy. Kobiety sportretowane przez Lanthimosa, szczególnie przebiegłą Abigail, można określić mianem koszmaru mizogina – zdolne do wszystkiego na drodze do osiągnięcia swoich celów. Trio Colman, Stone i Weisz tworzy zapadające w pamięć, kontrastowe kreacje. W Faworycie nie ma miejsca dla mężczyzn. Są oni albo słabymi, zmanieryzowanymi miernotami (Nicholas Hoult), albo marionetkami w rękach partnerek (Mark Gatiss). Jednak ciężko uznawać film Lanthimosa za hołd złożony feministkom. Kobiety są okrutne i fałszywe, to skrajne indywidualistki, każda troskliwie pielęgnuje własną bańkę. Dwór królowej Anny przypomina harem sułtana Sulejmana znany z serialu Wspaniałe Stulecie. Seks to wartościowy środek, za pomocą którego można osadzić się wyżej w hierarchii – im skuteczniejsze są “zabiegi łóżkowe”, tym lepsza staje się pozycja jednostki. Jednak w przeciwieństwie do wspomnianego serialu reżyser nie bawi się w subtelności – sceny są dosadne, mocne, niekiedy wręcz obrzydliwe. Królowa Anna niezaspokojenie seksualne rekompensuje jedzeniem – jej apetyt jest nieposkromiony niemal tak jak jej pożądanie. Film ocieka ohydą, a dowcip nie należy do górnolotnych – wymioty, wyścigi kaczek, rzucanie owocami w stronę nagiego, otyłego szlachcica, wyuzdane schadzki… – to niemal slapstick. Dialogi są świetne, soczyste i ta dosadność wydaje się przesadzona. Przesuwa dzieło na granicę absurdu i odbiera mu odrobinę tragizmu – moim zdaniem niepotrzebnie, ale wszyscy wiemy jaką sympatią Lanthimos darzy formę farsy.

O ile w innych filmach reżyser pokazuje drugą stronę medalu – jednostkę będącą uciskaną przez tych będących u władzy, o tyle film Faworyta opowiada historię z perspektywy tego, kto stoi na górze. Królowa staje się ofiarą własnej potęgi. To, że Anna posiada władzę sprawia, że ludzie pragną się do niej zbliżyć tylko, by zapewnić sobie lepszy byt. Prawdziwy dramat królowej polega na tym, że w głębi duszy zdaje sobie z tego sprawę – chociaż całym sercem pragnie zaprzeczyć, wie, że jest traktowana przedmiotowo. Ujawnia to w rozmowie z Abigail. Mimo wszystko godzi się na to, chcąc zaspokoić własną żarłoczność i ukoić samotność. Przez swoją dziecinność staje się jednostką godną jeszcze większego pożałowania. Anna też jest ofiarą systemu, tyle że los umieścił ją na górze hierarchii. Trudno winić ją za korzystanie z przywilejów – nie cieszy się zdrowiem, urodą czy bystrością – to raczej bezradna dziewczynka w tłustym ciele władczyni. Rozpaczliwie poszukuje bliskości i opieki drugiego człowieka, co sprytnie wykorzystują faworyty. Sarah i Abigali są gotowe zaprzedać nawet własną godność, byle by tylko wspiąć się na szczyt. Znamienna scena, gdy Abigail wali się książką w twarz przypomina scenę z Kła. Widać reżyser chętnie korzysta z autoinspiracji.

W gruncie rzeczy wszyscy bohaterowie są niewolnikami bezwzględnego systemu konwenansów. Reżyser kpi sobie z tego teatru pozorów i rytuałów. Dziwaczność podkreślają ujęcia nakręcone przy pomocy „rybiego oka”. Zastosowanie naturalnego światła dało niezwykły efekt – czasami można mieć wrażenie, że oglądamy obrazy Rembrandta – postacie wyłaniające się z półmroku, ich twarze stają się widoczne jedynie dzięki blaskowi świec. Dzięki temu zabiegowi ujęcia są bardziej żywe i esencjonalne, a sceny pulsują od emocji. Pikanterii dodaje świetna muzyka – rozbrzmiewa w uszach jeszcze długo po wyjściu z sali kinowej. Wszystko to sprawia, że dzieło wydaje się jeszcze bardziej teatralne, jeszcze bardziej odrealnione – ciężko szukać tu wielkiej prawdy historycznej, ale jasne jest, iż nie wierność faktom była głównym celem Greka.

Film Faworyta to smaczny, krwisty kąsek, w którym groteska łączy się z tragizmem. Nawet jeśli nie należymy do zwolenników produkcji kostiumowych, możemy docenić dzieło greckiego reżysera, głównie ze względu na oryginalne kreacje psychologiczne i kunsztowną, kubrickowską formę. To kawałek dobrego kina, a odrobinę ohydy można Lanthimosowi wybaczyć. Może nawet dodaje ona pewnego wyjątkowego uroku?

Faworyta; Reżyseria: Yorgos Lanthimos; Scenariusz: Deborah Davis, Tony McNamara; Obsada: Olivia Colman, Emma Stone, Rachel Weisz, Nicholas Hoult, Mark Gatiss i inni; Zdjęcia: Robbie Ryan; Gatunek: Dramat, Historyczny, Biograficzny; Kraj: Irlandia, USA, Wielka Brytania; Rok produkcji: 2018; Data polskiej premiery: 8 lutego 2019

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Mira Fecko Recenzent
Z filmem związana od dziecka, zrealizowała kilka autorskich projektów filmowych i z uwagą śledzi wszelkie nowości kinowe. Z pasją uczy się języków obcych, licząc że zostanie poliglotą. W wolnych chwilach tańczy salsę, komponuje, podróżuje, uprawia grafomanię i fotografuje, a swoją działalność uwiecznia na forach internetowych.