filmhotrecenzja filmu

Recenzja filmu „Czerwona Jaskółka”

Od piątku na ekranach polskich kin można oglądać zmysłowy i klimatyczny szpiegowski thriller z Jennifer Lawrence w roli głównej. Czerwona Jaskółka to historia młodej rosyjskiej baletnicy, która siłą zostaje zwerbowana do roli „uwodzicielki szpiegów”, tytułowej jaskółki. Jej ciało ma się stać jej bronią. Jej pierwszym celem okazuje się działający w Finlandii agent CIA, od którego musi wydobyć cenne informacje.  Od pierwszych minut film Francisa Lawrence’a intryguje niezwykłą, duszną wręcz atmosferą.

W innych okolicznościach tak gęsty i ponury klimat, jaki udało się wykreować scenarzyście i twórcom, byłby zapewne zaletą. Niemniej po filmie, w którym Jennifer Lawrence wciela się w seksowną agentkę, działającą za pomocą manipulacji i uwodzenia, można było jednak spodziewać się więcej tempa i akcji. Tymczasem mimo ciekawego nastroju i zmysłowej a niekiedy wręcz rozdmuchanej strony wizualnej, trzeba przyznać że dzieje się tu niewiele.

Nie znaczy to jednak wcale, że Czerwona Jaskółka to filmy zły, bo ma wszytko, czego należałoby oczekiwać od szpiegowskiego thrillera. Jest intryga, są zwroty akcji, a Lawrence tworzy postać niejednoznaczną i przez cały czas przyjdzie nam się zastanawiać, po której stronie się opowie i jaką twarz ostatecznie przedstawi (przynajmniej w teorii).




Tyle tylko że znacznie gorzej Jaskółka wypada już w kolejnych warstwach, przede wszystkim psychologicznej. Owszem, jako rozrywkowy thriller pozwalający cieszyć się intrygą bez zadawania pytań, sprawdzi się bardzo dobrze, ale próżno szukać tu większych ambicji. Wiele kwestii musimy brać na wiarę, chociażby przemiana głównej bohaterki od baletnicy opiekującej się chorą matką po bezwzględnego szpiega. Scenarzyści pokazują co prawda elementy jej treningu, podczas którego dzieci zmuszane były nawet do seksualnych aktów, ale razi to sztucznością i jest zwyczajnie płytkie. Ja niestety nie kupiłem do końca tych bohaterów i ich motywacji.

Na tym więc polega problem Czerwonej Jaskółki. Jako czysta rozrywka niewymagająca refleksji, przywodząca na myśl chociażby Atomic Blonde, film Lawrence’a jest jednak zbyt kameralny, powolny, duszny – zwiastujący znacznie głębsze kino. Cudowne zdjęcia, obłędnie przedstawiane węgierskie uliczki, wszechobecny mrok, sprawiają że film wygląda po prostu pięknie, ale zamiast współtworzyć opowieść, odwracają one tak naprawdę naszą uwagę od jej miałkości.

I tej historii szkoda, bo naprawdę nie tylko strona audio-wizualna prezentuje się tu bardzo dobrze. Aktorzy też starają się wycisnąć ze swoich bohaterów jak najwięcej. Lawrence dwoi się i troi, żeby nadać swojej postaci więcej głębi, trudno też zarzucić cokolwiek Joelowi Edgertonowi. A przecież jest tu jeszcze niezwykle bogaty drugi plan.

Czerwona Jaskółka to niezwykle klimatyczne kino szpiegowskie z ciekawymi występami Lawrence i Edgertona. Rzecz na pewno warta zobaczenia. Niestety produkcji wyraźnie brakuje tempa, film ma zbyt płytki scenariusz, by upierać się w przedstawieniu go jako poważny, snujący się dramat. Intrygę można bowiem rozgryźć zbyt wcześnie, by tak długo ekscytować się zjawiskową formą, która nic za sobą nie niesie.

MOJA OCENA:
4/10

Czerwona jaskółka
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Justin Haythe
Obsada: Jennifer Lawrence, Joel Edgerton, Matthias Schoenaerts, Charlotte Rampling, Mary-Louise Parker, Ciaran Hinds, Jeremy Irons
Muzyka: James Newton Howard
Zdjęcia: Jo Willems
Gatunek: Thriller, Szpiegowski
Kraj: USA
Rok produkcji: 2018
Data polskiej premiery: 2 marca 2018

 

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.