Książkirecenzja książka

Show mojego życia – Patrycja Strzałkowska – recenzja

Powieści o zabarwieniu erotycznym królują na naszym rynku i zdobywają całe rzesze kolejnych czytelniczek. Fala ta rozpoczęła się od momentu zagoszczenia w księgarniach serii o Greyu – wtedy wiele polskich autorek zdecydowało się na podążanie tym utartym już nieco szlakiem. I wbrew pozorom nie chodzi tylko o Blankę Lipińską, ale również o takie postacie jak Patrycja Strzałkowska. Ostatnio w ręce wpadła mi jej najnowsza powieść – Show mojego życia – i, cóż, nie mam dobrych wieści.

Zanim przejdę do mniej miłych słów, wywiążę się z pewnego obowiązku i opowiem, o czym ta książka jest. Otóż, mamy dziewczynę, która zrywa z toksycznym facetem i bierze udział w reality show, którego akcja dzieje się na rajskiej wyspie. Czy zostało to zaczerpnięte ze średnio ambitnych programów telewizyjnych? Jasne, że tak. Czy jest lepszej jakości? Nie. Absolutnie nie. Jest to najgorsza powieść, jaką miałem w rękach od bardzo, bardzo dawna.




Powieść jest napisana miałkim językiem, a kolejne wydarzenia przedstawiane zupełnie bez polotu. Postacie są nieciekawe i sztampowe, fabuła momentami wydaje się naciągana aż do absurdu, motywacje bohaterów są niejasne, słowem – nie warto sięgać po tę książkę i napędzać machiny wydawniczej, w której trybikiem może być nawet osoba mająca pewne trudności ze skleceniem mądrego zdania w ojczystym języku. Proszę wybaczyć brak kultury, chamstwo i lakoniczność. Nie mam nic na swoją obronę.

Tytuł: Show mojego życia
Autor: Patrycja Strzałkowska
Wydawnictwo: Pascal
Gatunek: erotyka

 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU PASCAL

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Jakub Łaszkiewicz

Rocznik 2001. Fan Kultu i Jacka Kaczmarskiego. Autor dwóch powieści dla młodzieży: "Kalesony Sokratesa" oraz "Wszystkie dziewczyny Wertera". Wielki miłośnik kina, w szczególności dzieł Stanleya Kubricka i Ingmara Bergmana. Stand-uper.