Tess Gerristsen „Wybrzeże szpiegów” – recenzja
Tess Gerritsen cenię jako autorkę thrillerów medycznych, w których zaczytywałam się jako nastolatka. Niektóre historie mogłyby z powodzeniem zachwiać zaufaniem niejednego czytelnika do służby zdrowia. Chętnie więc sięgnęłam po jej nową serię kryminalną, w której główną rolę odgrywa grupa emerytowanych agentów. Czy starsi i nieco już zmęczeni życiem ludzie nadal będą w stanie poradzić sobie w kryzysowej sytuacji?
Maggie Bird znalazła swoje bezpieczne miejsce. Po latach pracy w CIA i trudnej akcji, w której poniosła osobiste straty, w końcu mogła odpocząć. Spokój zapewniał jej monitorowany dom, niewielkie, leniwe miasteczko i nowe hobby – kurnik i jego mieszkańcy. Sielanka trwa do momentu, gdy nieznana kobieta pyta o jej miejsce zamieszkania, o czym Maggie dowiaduje się przypadkiem. Nieznajoma zjawia się u niej w domu, ale była agentka nie zamierza rozmawiać z nią o żadnej sprawie z przeszłości. Następnym razem, gdy Maggie ją zobaczyła, leżała martwa przed jej drzwiami. Ktoś podrzucił ciało, a niedługo potem strzelał do niej zza pobliskich drzew.
Główna bohaterka może liczyć na pomoc starych znajomych. W spokojnym do tej pory miasteczku mieszkało kilku byłych agentów. Ignorując młodą, ambitną policjantkę z lokalnych służb, staruszkowie na własną rękę będą próbowali dowiedzieć się, kim była zamordowana kobieta, kto próbował pozbyć się Maggie i dlaczego ktoś interesuje się sprawą sprzed kilkunastu lat. Byli agenci wrócą do tego, co robili przez większość swojego zawodowego życia. I choć szukali spokojnego miejsca na emeryturę, z przyjemnością rozwiążą jeszcze jedną sprawę.
Historia Maggie została opowiedziana w dwóch liniach czasowych. Z jednej strony możemy śledzić jej próbę odnalezienia starych współpracowników i unikania zabójców, natomiast z drugiej wracamy do sprawy, która z niewiadomych początkowo powodów zmusiła agentów do ponownego działania. Ciekawie obserwuje się główną postać, która podejmuje różne decyzje w podobnych sytuacjach, ale odległych od siebie o kilkanaście lat. Doświadczenie zmienia jej poglądy i sposób myślenia, a nadszarpnięte zaufanie nie pozwala jej w pełni polegać nawet na bliskich przyjaciołach.
Domyślam się, że klub byłych agentów CIA będzie miał kolejne sprawy do rozwiązania w następnych tomach. Punkt widzenia emerytowanych specjalistów to bardzo ciekawy pomysł na nową serię, ponieważ w kryminalnych i szpiegowskich powieściach prym wiodą młodzi, silni i wysportowani bohaterowie. Starsze, ale za to bardziej doświadczone postaci to inne podejście i mogą być dobrą alternatywą dla utartych ścieżek.
Autorka zadbała jednak o to, żeby trochę świeżej krwi pojawiło się w historii. Młoda policjantka, którą byli agenci początkowo zbywali, domyśliła się, kim są i sama odkryła więcej, niż zakładali. Pewnie nie będę chcieli w pełni z nią współpracować, ale na pewno ich sprawy będą się przeplatać. Maggie sama zauważyła, że policjantka przypomina ją z młodości, więc jest szansa na międzypokoleniowe, wspólne śledztwa w następnych książkach.
Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.