Książkirecenzja książka

Emilia J. Lee „Zeus. Królestwo Oriona” – recenzja

Mitologia i kosmos to moje dwa ulubione tematy poruszanie w książkach. Emilia J. Lee połączyła te pozornie różne światy i tak powstało Zeus. Królestwo Oriona Podeszłam do książki z wielką nadzieją na naprawdę ciekawą lekturę, chociaż miałam również obawy z uwagi na nieznaną mi dotąd autorkę. 

Elena jest młodą dziewczyną zadowoloną ze swojego życia. Ma kochających rodziców, którzy ją wspierają i oddanego przyjaciela. Pewnego razu wracając do domu, spotyka intrygującą i niepasującą do otoczenia kobietę, która przedstawia się jako Hestia. Uważając jej dziwne wypowiedzi za żart lub wytwór lekko zwariowanego umysłu, nie bierze na poważnie propozycji dalekiej wycieczki, więc się na nią zgadza. Wraca do domu i kładzie się spać, a budzi się na statku kosmicznym na obcej planecie. 

Nowy świat, do którego przybywa Elena, to pomieszanie wielu ludzkich wierzeń. Jest tam cały szereg bogów greckich na czele z Zeusem i skomplikowanymi relacjami rodzinnymi, ale także Gabriel, którego Ziemianie prawdopodobnie utożsamialiby z archaniołem. Dziewczyna poznaje zasady panujące na dworze królewskim, ale większość informacji pochodzi od Hestii i Gabriela. To od bogini w końcu dowiaduje się, że ta sprowadziła ją na swoją planetę w konkretnym celu. Elena ma przekonać Zeusa do ocalenia ludzkości, a raczej do wycofania się z decyzji o jej unicestwieniu. Okazuje się bowiem, że ludzie to eksperyment bogów, ale po raz kolejny okazał się porażką. Człowiek niższy Ziemię, dlatego Zeus chce się go pozbyć. 

Elena nie ma łatwego zadania, ponieważ Zeus nie uważa, że ludzie są mu równi. Nikt nie może na niego bezpośrednio patrzeć, odzywać się bez pytania, a już tym bardziej sugerować, że się myli. Jednak dziewczyna nieprzyzwyczajona do takich restrykcyjnych zasad, łamie je wszystkie, nawet o tym nie myśląc. Po prostu jest ciekawa zarówno nowego świata jak i oburzona decyzją Zeusa. Ten z kolei po raz pierwszy z tak bliska ma okazję przyjrzeć się Ziemiance, która nawet nie zauważa, że mówienie do niego po imieniu, dotknięcie ramienia lub prośba o oprowadzenie po pałacu są uważane za obraźliwe i poniżej jego godności. Z niewytłumaczalnych powodów jednak nawiązują nić porozumienia. Wydawałoby się, że Zeus jest jednym problemem, który stoi na drodze do ocalenia Ziemi. Niestety na dworze inni członkowie królewskiej rodziny mają swoje zdanie na temat obecności człowieka. Elena również nie pomaga swojej sprawie, będąc bezpośrednią i łamiąc od dawna przyjęte zasady. 

Początkowo moje wielkie nadzieje zostały nieco przygaszone, ponieważ główna bohaterka wydawała mi się zbyt łatwowierna. Pobudka na obcej planecie w towarzystwie olimpijskich bogów, którzy okazują się nie tylko potężnymi kosmitami, ale także naszymi stwórcami, powinna wywołać zdecydowanie większy szok u każdego człowieka. Natomiast Elena łatwo przechodzi nad tymi rewelacjami do porządku dziennego. Natomiast bogowie jak na swój sędziwy wiek i doświadczenie w tworzeniu nowych cywilizacji zachowywali się momentami dziecinnie i małostkowo. Jednak pozostałe elementy historii bardzo mi się podobały.  

Pomysł autorki na wyjaśnienie pochodzenia bogów i archaniołów bardzo przypadł mi do gustu. Tak naprawdę ludzie sami nadali im te nazwy, nie potrafiąc sobie wytłumaczyć ich idealnego wyglądu i mocy. Stali się częścią folkloru, mitologii i religii, a tak naprawdę po prostu zetknęli się w różnych momentach historii z ludzkością, która dopowiedziała sobie to, czego nie była w stanie objąć rozumem. Może to tłumaczyć istnienie wszystkich nadprzyrodzonych istot, które znamy z historii i legend, co z resztą poniekąd potwierdza druga planeta, która pojawia się w historii. Nie zdradzę, kim są jej mieszkańcy, ale o ile początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, o tyle wizyta Eleny na tej mrocznej planecie, mimo że drastyczna, bardzo ożywiła drugą część książki. 

Zeus. Królestwo Oriona to bardzo ciekawa propozycja, w której greccy bogowie i zaawansowani technologicznie kosmici okazują się tymi samymi istotami. Nie mogłabym wymyślić lepszego połączenia, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który mam nadzieję, jest już w planach. Chętnie dowiem się więcej na temat nie tylko bogów, ale także innych planet i ich mieszkańców. 

 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU BEYA
 
 
 

 

Katarzyna Satława Recenzent

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.

Katarzyna Satława

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.