Książkirecenzja książka

Jonathan Stroud „Wyjęci spod prawa Scarlett i Browne” – recenzja

Dystopijne światy i kataklizmy zmieniające zasady panujące w społeczeństwie zawsze mnie interesowały, więc chętnie sięgam po książki, w których występują te elementy. Jonathan Stroud rozpoczął nową serię w postapokaliptycznej Anglii, a jej pierwszy tom Wyjęci spod prawa Scarlett i Browne niedawno miał swoją premierę. 

Scarlett budzi się w otoczeniu czterech martwych mężczyzn. Całkiem nieźle jak na samotnie podróżującą kobietę po niebezpiecznych lasach. Chociaż w obecnej Wielkiej Brytanii każdy rodzaj terenu jest niebezpieczny. Tylko pozornie miasta są azylami, ale tak naprawdę to ich przede wszystkim unika Scarlett. Zdecydowanie bardziej woli zamieszkane przez ogromne zwierzęta lasy, chociaż nie są one ich jedynymi mieszkańcami. 

Po serii kataklizmów Londyn stał się laguną. Większość Anglii jest pod władaniem fauny i flory, ale także Skażonych, którzy kiedyś byli ludźmi. Ocalałe miasta są otoczone murami, a przepisy w nich obowiązujące są surowo przestrzegane. Za odstępstwa grozi śmierć lub wygnanie, ewentualnie uwięzienie przez jeden z Domów Wiary. Scarlett wybrała własną drogę i prowadzi ona jak najdalej od miast. Jednak musi czasami do nich zajrzeć, chociażby po to, aby obrabować bank. Po udanym skoku ucieka z powrotem do lasu, ale tuż za nią posłano pościg. Dziewczyna jest zaskoczona wytrwałością goniących, ponieważ rzadko ktoś zapuszcza się do lasu tak daleko jak ona. 

Jej ucieczkę przerywa widok przewróconego autobusu. Wchodzi do środka z myślą o znalezieniu łupów, ale zamiast tego dostaje niechcianego towarzysza podróży. Albert jest totalną fajtłapą. Niezdarnie się porusza nawet na prostej drodze, nie mówiąc o przedzieraniu się przez las. Scarlett nie jest zadowolona z takiego towarzystwa, tym bardziej że pościg trwa, a chłopak jest jak kula u nogi. Gdy po jakimś czasie dochodzi do starcia i padają strzały, Scarlett dowiaduje się, że to nie ona jest na celowniku goniących, tylko niepozorny Albert. 

Ledwo udaje im się wyjść cało z opresji, ale czeka ich niełatwa podróż. Chłopak chce się dostać do londyńskiej laguny i twierdzi, że znajdzie tam bezpieczny azyl. Obeznana w świecie Scarlett próbuje mu tłumaczyć, że Londyn nie istnieje i znajdzie tam tylko wodę, ale Albert nie daje się przekonać. Dziewczyna postanawia mu pomóc, ale szybko okazuje się, że niegroźnie wyglądający chłopak skrywa całkiem przydatne talenty. Początkowo niechętna Scarlett zaczyna zauważać przydatność Alberta. Ich podróż przez osady i odludzia będzie niebezpieczna, więc muszą sobie zaufać i nauczyć się współpracy. 

Wyjęci spod prawa Scarlett i Browne to książka, w której podoba mi się postapokaliptyczny świat. Nie jest może bardzo oryginalny, ale też nie mamy zbyt wielu informacji o początkach. Na razie nie wiemy, jakie kataklizmy nawiedziły Anglię, dlaczego Londyn jest zatopiony ani kim są Skażeni. Znamy więc zarys obecnej sytuacji, ale nie wiadomo co do niej doprowadziło. Równie ciekawe są osobiste doświadczenia dwójki bohaterów. Albert ma niecodzienne talenty, ale nie wiemy, skąd się wzięły. Natomiast opowiedział o uwięzieniu i torturach, którym był poddawany. Za to Scarlett jest skryta i nie lubi dzielić się informacjami o sobie, ale nie chce mieć do czynienia z miastami i przede wszystkim z Domami Wiary. Mamy jeszcze wiele brakujących elementów układanki, o których z chęcią przeczytam w kolejnych tomach.  

Książka nie jest obszerna i szybko się ją czyta, ponieważ język jest swobodny i przystępny. Bohaterowie, mimo że są różni, dają się lubić. Lektura powinna być przyjemna i dla nastoletnich czytelników i dla tych starszych. Na razie dostaliśmy historię poznania się Scarlett i Alberta, ale to dopiero początek ich przygody. 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU PORADNIA K
 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 

 

Katarzyna Satława Recenzent

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.

Katarzyna Satława

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.