Marek Krajewski. Diabeł Stróż – recenzja
Eberhard Mock powraca w kolejnym tomie swoich przygód. Tym razem niestrudzony policjant będzie musiał zmierzyć się z grupą ludzi połączonych pewną emocjonalną więzią, dążących po trupach do celu. Bohater, który pierwszy raz na kartach powieści pojawił się w 1999 roku, przez ten czas spotykał się z różnymi przeciwnikami. Tym razem jednak staje oko w oko z potężnymi siłami, za którymi stoją członkowie NSDAP, którzy niedawno doszli do władzy w Niemczech i powoli wprowadzają swoje porządki.
Akcja powieści rozpoczyna się w 1934 roku. Wątkiem, który znacząco wpłynie na życie jest śmierć wrocławskiego urzędnika, Seppa Frömela. Forma w jakiej odszedł z tego świata, ma mało wspólnego ze zwyczajnym zabójstwem. Zadziwia ona stróżów prawa, ale i pozwala wpaść na trop morderców. Jednak, z anim do tego dojdzie, ginie jego kochanka, a upośledzony syn dostaje się pod opiekę Mocka, który odkrywa w sobie pokłady ojcowskich uczuć.
Diabeł Stróż kolejna intrygująca historia Marka Krajewskiego
Idealnie łączy w sobie wątki kryminalne jak i społeczne. Mock kolejny raz staje pomiędzy wieloma wewnętrznymi rozterkami. Tym razem związane są one z ojcowskimi uczuciami, które to w wyniku pewnego zbiegu okoliczności odkrywa w sobie. Prowadzą go one do tego, że dopuszcza się zdefraudowania sporej sumy pieniędzy. Przytłumienie jego zmysłów powoduje zaś, że daje się podejść pewnemu ambitnemu karierowiczowi, który na chęć na jego posadę. Jego nieostrożność sprawia, że wręcza mu do ręki „imadło” które Mock zawsze stosował wobec swoich przeciwników.
Najnowsze przygody Mocka nadal pełne są realizmu i mnóstwa plastycznych opisów, które sprawiają, że lektura tej historii to nadal ogromna przyjemność. Autor nie mija się z brutalnymi scenami, choć jest ich dużo mniej jak choćby w dwóch poprzednich tomach. Mock nadal jest brutalny, ale w coraz bardziej wyrafinowany sposób, a sprawia to chyba opieka na dzieckiem, któremu to poświęca dużo czasu, zapominając się chwilami o swojej misji. Mimo to nadal wpisuje się to w męski sposób działania Mocka, które niezależnie od tego co musi zrobić, zawsze daje z siebie sto procent.
Diabeł Stróż to historia, która kolejny raz pozwala czytelnikowi zanurzyć się w odmętach przedwojennego Wrocławia. Wraz z Eberhardem Mockiem podążamy mrocznymi zakamarkami miasta, przez podejrzane speluny, jaskinie nielegalnego hazardu i pełne przepychu gabinety znaczących urzędników. Widzimy Mocka, który nie tylko mierzy się z brutalnymi oprychami, ale i przestępcami, którzy działają w białych rękawiczkach, a za którymi zawsze stoi ktoś bardziej znaczący.
Śmiało można powiedzieć, że Diabeł Stróż to kolejny majstersztyk w wykonaniu Marka Krajewskiego. Sprawdza się fabularnie, ale i literacko. Dla fanów autora i Eberharda Mocka pozycja jak najbardziej obowiązkowa. Pozostali fani kryminałów również powinni spróbować, a na pewno postanowią zapoznać się z poprzednimi tomami przygód wrocławskiego policjanta z początków XX wieku. Polecam.
Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.