Książkirecenzja książka

Czas skrytobójców -nie wszystko złoto…

Wspominałem kiedyś podczas jednej z moich poprzednich recenzji, że pierwsze, na co często zwracamy uwagę podczas wybierania książki to okładka. Tak w było w tym przypadku – okładka ma w sobie zdecydowanie jakiś magnetyzm. Postanowiłem więc poświęcić jesienny wieczór na zanurzenie się w świat R.J Barker– niestety nie wszystko złoto, co się świeci. Zapraszam do recenzji.

Staram się zawsze zrobić krótki wywiad na temat autora, którego powieść przyszło mi czytać. Niestety informacje, które możemy znaleźć na polskich stronach internetowych, są właściwie znikome. W swoim dorobku pani Barker ma dopiero kilka książek, a Czas skrytobójców to debiut na naszym rynku.

Pomysł na fabułę był całkiem niezły, zwłaszcza że lubiłem zawsze motyw skrytobójców. Jednak zawsze, kiedy ktoś podnosi wyżej wymieniony wątek, musi się zmierzyć w mojej głowie z najlepszą pozycją na ten temat Trylogią Skrytobójcy Robin Hobb. Girtion, bo tak nazywa się nasz bohater ma ogromny potencjał – kreacja niepełnosprawnego skrytobójcy mogła być naprawdę solidnym punktem tej książki. Jednak widać, że autorka sama nie wiedziała, jaki chce mu nadać do końca charakter. Z jednej strony zdarza się, że zachowuje się jak osoba nieco opóźnioną umysłowa, kiedy przypadkowo poznana dziewczyna dotyka jego ręki ten myśli tylko o tym. Z drugiej strony jest przecież zimnej krwi mordercą, który uwaga nie potrafi sobie sam rozczesać włosów.

Sam świat jest wykreowany słabo, widzimy mały jego wycinek, a terminologia nie do końca jest wyjaśniona. Dochodzi do sytuacji, kiedy bohaterowie zaczynają używać słów, których nie znamy i nie rozumiemy. Jeszcze ciekawsze jest dobieranie imion bohaterów przez autorkę. Czy naprawdę nie ma w alfabecie więcej niż dwóch trzech liter? Sama rodzina królewska przedstawiona powieści to: Adran, Aydor i Doran. Jeśli do tego dacie konie, które noszą imiona Równowaga i Nierównowaga to macie obraz tego, z czym będziecie musieli się borykać.

Kolejny problemem, który utrudniał mi czytanie to zaimki osobowe. Serio ktoś mógłby mi wyjaśnić, dlaczego Girton wypowiada się o Mereli „mój mistrz”? Niby jest to zrozumiałe, kiedy dowiadujemy się, że tylko mężczyźni mogą być skrytobójcami, jednak Girton określa ją jednak również jako „moja preceptorka” – a nie „mój preceptor”. Błagam, wytłumaczcie mi logicznie, co powoduje, że raz używa zaimków męskich, a raz damskich? A czytanie zdań w stylu „królowa Adran wpatrywała się w mistrz długą chwilę” jest na dłuższą metę tak męczące, że mam ochotę po prostu odłożyć powieść i zająć się ciekawszym zajęciem.

Podsumujmy – Czas skrytobójców zabije was brakiem oryginalności a dobije językiem, którym jest napisany. Motywacja bohatera jest właściwie nieznana, a całość napisana w sposób na tyle męczący, że powieść wygrała u mnie nagrodę na pierwszą książkę w tym roku, której nie byłem w stanie doczytać do końca. To tylko moja subiektywna opinia, powieść na pewno znajdzie swoich zwolenników – mnie jednak totalnie odrzuciła.

Ocena końcowa
2/10

 
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU PAPIEROWY KSIĘŻYC

 

 
 

 

 
CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

 

Ulwar eks-recenzent
follow me

Ulwar

Człowiek petarda żyjący na pełnych obrotach. Słowianin, recenzent, nauczyciel, dziennikarz muzyczny, redaktor naczelny : https://musicwolves.pl/