komiksrecenzja komiks

Punisher MAX. Tom 5 – recenzja

Każdy tom Punishera z serii MAX Comics to ostra jazda be trzymaki. Jednak tom piąty jest w każdym względzie jeszcze bardziej brutalny, krwisty i bezkompromisowy. Garth Ennis, który jest jednym z najbardziej brutalnych twórców komiksowych, tworzącym najbardziej krwawe serie (The Boys, Hellbrazer, Hitman czy Kaznodzieja), zestawia ze sobą przeszłość z teraźniejszością. Ukazuje początki Castle’a w Wietnamie i jego przeciwników, a także zmusza Punishera ponownie do walki o swoją rodzinę. Tym razem Frank będzie gotowy i nie zawiedzie.

Na początku Punisher mierzy się z arcytrudnym przeciwnikiem, którego już raz pokonał, nie tracą przy tym sam życia. Mowa oczywiście o Barakudzie, którego Frank widział po raz ostatni jak ten znikał w odmętach oceanu. Śmierć nie była mu jednak pisana. Ponownie postanawia stawić czoła Punisherowi, tym razem jednak będzie dużo lepiej przygotowany. Wykorzystuje słaby punkt Castle’a, o którym nawet nie wiedział on sam. Dochodzi do najkrwawszej konfrontacji w dziejach działalności Punishera. Ta część skupia się głównie na mordobiciu i kilku fabularnych twistach.




Druga historia zaś odwrotnie. Tu Ennis kreśli ciekawą fabułę, która swoimi mackami sięga aż do wydarzeń z wojny w Wietnamie, a jej genezą są wydarzenia ze szturmu Punishera na rosyjską bazę wojskową. Chodzi dokładnie o zeznania, jednego z inicjatorów tamtych wydarzeń, pogrążające czołówkę amerykańskich generałów. Oczywiście to Punisher jest w posiadaniu tych zeznań. Zdesperowani generałowie nasyłają na Castle’a najlepszych operatorów Delta Force, licząc że Punisher nie będzie zabijał amerykańskich żołnierzy. Tu też Ennis zaskakuje, wplatając pomiędzy kolejne kadry fragmenty opowieści o udziale Castle’a w działaniach w Wietnamie.

Kolejny tom przygód Punishera to nadal kawał bezkompromisowej rozrywki tylko dla dorosłych. Oczywiście historia jest mocna, ale to głównie obrazy przemawiają do naszej wyobraźni. Pierwsza część to naprawdę przerażający spektakl krwawego mordobicia. Odpowiedzialny za to Chaykin spisuje się dobrze, ale trochę te jego przerażające twarze nie pasują do reszty. Drugą historię rysuje Parlov, który już pokazał na co go stać. Klasyczna kreska nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jego solidny warsztat idealnie komponuje się z przedstawianą historią.

Piąty tom to kawał solidnej, krwawej choć nieco przerysowanej  historii, szczególnie jeżeli chodzi o pierwszą opowieść i spotkanie z Barracudą. Mimo to jest nadal komiksem wysokich lotów. Ennis jest raz lepszy, a raz słabszy, ale raczej nie zawodzi. Punisher w jego wizji to przemoc wcielona, która, gdzie się nie pojawi, tam zostawia za sobą trupy. Mimo moralnie wątpliwego etosu ma swoje pewne zasady, których nie przekracza. Więc jeżeli nie jesteś przestępcą nie musisz się niczego obawiać.

Punisher Max
Twórcy: Garth Ennis, Goran Parlov, Howard Chaykin
Cykl: Punisher Max (tom 5)
Wydawnictwo: Egmont
Gatunek: komiks, sensacja, akcja
Data wydania: 17 październik 2018

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.