Książkirecenzja książka

Lekki bagaż. Anna Cieplak – recenzja

Anna Cieplak poruszyła temat bardzo dobrze mi znany. I być może z tego właśnie powodu wynika mój problem z tą książką. Bo też sfera samorządowa, szczególnie w tych mniej znanych, często zapomnianych gminach, gdzie gmachy urzędowe straszą swoją przestarzałą infrastrukturą, a pracownicy więcej czasu spędzają na rozwijaniu swoich relacji wirtualnych, niż na rzeczywistym wkładzie w rozwój jednostki, jest dużo bardziej kolorowa i anegdotyczna, niż prezentuje to autorka Ma być czysto. Ot chociażby sytuacja pewnej gminy spod Częstochowy, w której dokumentach strategicznych uwzględniono przepływający przez miasto Dunajec. Albo inna, z miejscowości położonej jeszcze bardziej na południe, gdzie nie złożono kluczowego wniosku o dofinansowanie przedszkola, ponieważ pracownik spóźnił się z wysyłką wniosku o 84 sekundy. Mógłbym wspominać też kuriozalne zamknięcie pracownika w urzędowej piwnicy w dniu, w którym miał on złożyć istotne wyjaśnienia w Urzędzie Marszałkowskim, panią, która w naglącym momencie uciekła z pracy, ponieważ bała obsłużyć się drukarkę, tudzież wpis w strategii rozwoju turystyki niedużego miasta, informujący że newralgiczną ofertą przykuwającą uwagę przyjezdnych jest… krycie koniem arabskim. No właśnie, jest tego dużo, bywa mrocznie, zabawnie, uwłaczająco… przede wszystkim specyficznie. A to tylko sfera samorządowa, zaręczam, że sektor NGO trapi jeszcze większy wirus niecodzienności.  




Nie będzie nowością, że akcję swojej nowej książki Anna Cieplak umieszcza w Cieszynie. Polska prowincja, to wbrew pozorom scena wielu literackich i kulturalnych ustawek. Dość wymienić książki Olgi Tokarczuk, Macieja Płazy, Andrzeja Muszyńskiego, Andrzeja Stasiuka, Jakuba Małeckiego czy Jakuba Żulczyka. Mamy więc całe woluminy zapisanych słów w różnych barwach, stylach i gatunkach, większość jednak sprowadza świat prowincji do jednej współczesnej prawdy – opozycji wobec przestrzeni wielkomiejskiej i wiążącym się z tym brakiem perspektyw. A brak perspektyw, czy też jak mawiają niektórzy, potencjału rozwojowego, współgra w tych miejscach z innymi problemami – patologią, wykluczeniem, uzależnieniem od mediów, ubóstwem, ograniczonym światopoglądem i wszystkim tym, co Anna Cieplak zamyka w sformułowaniu Beneficjent. Nie będzie więc w tym tematycznym względzie autorka Lekkiego bagażu oryginalna, chociaż myliłby się też ten, który z góry założy, że jej nowa książka jest wyłącznie kalką tego, co już Polacy wcześniej czytywali.

Autorka osadza swoją opowieść na trzech pierwszorzędnych i dwóch drugoplanowych ludzkich filarach. Olkowy jest nauczycielem języka polskiego, który wbrew łatkom przypisywanym tej profesji, potrafi dogadać się z młodzieżą. Jego współlokatorka, Weronika, pracuje w trzecim sektorze. Z uzyskanych grantów stara się zbudować lepszy świat. Jest też Baśka, która swoją karierę reporterską rozpoczęła dzięki posiadaniu profesjonalnego aparatu fotograficznego (bynajmniej nie z uwagi na talent). W swojej pracy zawodowej realizuje się głównie dzięki możliwości uwieczniania nikogo nie interesujących konkursów muzyki dziecięcej, zawodów sportowych czy spotkań w lokalnej bibliotece. Oprócz nich są jeszcze Dagmara – niespełna dwudziestoletnia barmanka z Kurczaka, zapalona kucharka amatorka, zakochana po uszy w programie Magdy Gessler, oraz Darek – chłopak, któremu mimo trudnego początku, systematycznie udaje się wychodzić na prostą, dzięki pomocy społecznej. Za każdą z tych postaci ciągnie się echo życiowej decyzji, która warunkuje ich istnienie w tej społeczności. To ludzie z peryferii, którzy mimo dróg ucieczki, ciągle uparcie trzymają się swojego miasta. Wierzę, że ich historie mogłyby być szalenie interesujące, gdyby zostały inaczej podane. Ale niestety mam wrażenie, że to nie bohaterowie i ich pogmatwane życiorysy są tu kluczem do odczytania dzieła.

Czytając Lekki bagaż, miałem wrażenie, że brnę przez 300 stron ekspozycji w oczekiwaniu, że coś wreszcie zacznie się dziać. Nie mam tu bynajmniej na myśli fajerwerków przerysowanej akcji. Nie liczyłem też na relację z poszukiwania własnej, zachwianej licznymi deficytami tożsamości. Chciałem jednak w tej homogenicznej papce małomiasteczkowej polityki i biedy znaleźć cokolwiek, jakiś wyróżniający kąsek dla myśli. Tymczasem po zakończeniu lektury wiedziałam tyle, ile przed jej rozpoczęciem, a wszystko to, co mogło stanowić wartość dodaną, zostało umyślnie stonowane. Powiedzmy sobie szczerze: czy nie wiedzieliśmy przed lekturą Lekkiego bagażu, że każde miasto ma swoje Manhattany i Broadwaye, a kolorowym pocztówkom zdarzają się brudne rewersy? Czy oszałamia nas informacja, że działacze społeczni prędzej czy później napotykają na swojej drodze zapatrzonych w siebie urzędników? I że ogólnopolskie media potrafią naplątać w społeczeństwie bardziej, niż bezpośrednie przyznanie się do winy? Albo że ostracyzm nadal się zdarza? Że już nie wspomnę o molestowaniu, mobbingu, depresji czy przemocy na osobach starszych.

I taki właśnie mam zarzut do Pani Cieplak, że nie poszła o krok dalej. Bo ona pisać potrafi, posługuje się naprawdę ciekawym, rytmicznym językiem, całkiem zgrabnie oddającym wieloznaczność stanów emocjonalnych swoich bohaterów. Nie boi się odwołać do kultury, użyć mocnego zdania, a nawet ułożyć zgrabny neologizm. Jej powieść jest jednak, tu użyję mało wykwintnego, matematycznego porównania, jak linia prosta, która w idealnie odmierzonej skali prowadzi od znanego nam dobrze punktu A, do jeszcze lepiej wyeksponowanego punktu B. Wszelka ironia, niezwykłość i dygresyjność ustąpiła miejsca małym gierkom, które polscy czytelnicy całkiem dobrze już znają. Autorka jest na pewno autentyczna w tym co pisze, czuć tu także doskonałą znajomość tematu i zaangażowanie w walkę z krótkowzrocznością polskiej polityki samorządowej. Wyczuwam między wierszami, że pisarka zna urzędowe absurdy, wie też że korupcja i pożądanie władzy, bardzo rzadko przybiera aż tak karykaturalną formę, jak w jej książce. Tym bardziej chciałbym jej powiedzieć, że napisała niezłą książkę, która domaga się wyjścia poza ten powielany w mediach schemat, że ma potencjał do stworzenia czegoś niebanalnego, że komizm rzeczywistości, jest czasami lepszy niż ukryty pod warstwą metaforyki sarkazm. Że tu nie chodzi o kreowanie poradnika dla mas. A przede wszystkim, że powieść zawsze przede wszystkim będzie książką o ludziach, których domagają się palmy pierwszeństwa nad reporterską chęcią ukazania tego, co autorkę mocno boli.

Lekki bagaż
Autor: Anna Cieplak
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 31 stycznia 2019

 

 

 

za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu:

 

http://www.wydawnictwoznak.pl/

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.