Jeffery Deaver. Puste Krzesło – recenzja
Puste Krzesło to trzeci tom przygód Lincolna Rhyme’a i Amelii Sachs, autorstwa Jeffery’ego Deavera. Odbiega ono trochę od schematu dwóch poprzednich powieści o przygodach kryminalistyków. Autor przenosi akcję z Nowego Jorku do sennego miasteczka w Karolinie Północnej. Rhyme ma zostać poddany nowatorskiemu zabiegowi, który ma poprawić jego stan. W oczekiwaniu na operację, zgłasza się do niego szef lokalnej policji, prosząc o pomoc w znalezieniu porwanej dziewczyny. Niechętnie, Lincoln podejmuje się pomocy. Sprawcą okazuje się nastolatek, zwany Owadzim Królem, który przed porwaniem zamordował człowieka.
W trakcie śledztwa znika kolejna dziewczyna, a jeden z policjantów umiera po spotkaniu z chmarą szerszeni. Dzięki Lincolnowi i Amelii szybko udaje się namierzyć Garetta i drugą porwaną dziewczynę. Gdy Rhyme chce się już wycofać, Amelia ku zaskoczeniu wszystkich uwalnia Garetta i razem z nim ucieka. Rusza za nimi pościg, ale nie tylko policyjny. Co takiego Garett wie, że ktoś chce go uciszyć? Czy Lincolnowi uda się ponownie namierzyć zbiegów, nim dopadną ich pozostali?
Deaver kolejny raz zabiera nas na spotkanie z Lincolnem i Amelią, oddając w ręce czytelników rozrywkę najwyższych lotów. Niekonwencjonalna fabuła opatrzona jest dynamiczną, trzymającą w napięciu narracją. Nawet działania samego Rhyme’a odbiegają od schematu z poprzednich powieści. Po pierwsze kryminalistyk wysuwa nos spoza swojego mieszkania, udając się do innego stanu, a nawet bierze udział w strzelaninie. Jednak co do samych analitycznych działań, pewne elementy się powtarzają. Rhyme analizuje próbki, szuka powiązań i po wielu trudach dostaje olśnienia i wpada na trop. Niestety brak konkretnych poszlak powoduje wiele zamieszania i nieprzewidzianych działań, które będą miały wpływ na losy Lincolna i Amelii.
Choć obecnie znamy już kilkanaście części cyklu, który nadal zaskakuje czymś nowym, to z ogromną przyjemnością warto wracać do początków. Dzięki temu utwierdzamy się w przekonaniu, że autor jest mistrzem w tym, co robi. Trzeba mieć nie lada wyobraźnię, aby móc tworzyć tego rodzaju nietuzinkowe historie, które za każdym razem potrafią trzymać czytelnika w napięciu od samego początku do końca. Nie ma możliwości przewidzenia rozwoju akcji. Gdy już jesteśmy pewni jak sytuacja się rozwinie, autor zmienia tor lotu. Mistrz suspensu zaskakuje nas zwrotami akcji, ale także niezwykłą historią, lecz na tyle realistyczną, że spokojnie można w nią uwierzyć, co odróżnia ją od Tańczącego Trumniarza, gdzie historia wydawała się być mocno naciągana.
Deaver kolejny raz porusza także między wierszami poważne tematy. Mianowicie, produkcję środków chemicznych i ich wpływ na okoliczną ludność. Obnaża absurdy amerykańskiego systemu prawnego, który zabrania w USA korzystać z pewnych środków owadobójczych uznanych za bardzo szkodliwe, ale nie zabrania ich produkcji na eksport i importu produktów roślinnych chronionych za ich pomocą. Obnaża brak moralności i dwulicowość producentów powyższych środków, dla których istotny jest zysk, a nie zdrowie ludzi. I tych narażonych bezpośrednio, mieszkających przy fabrykach i tych którzy spożywają żywność przez dłuższy czas zatruwając swój organizm. Najgorsze jest jednak to, że w większości przypadków są bezkarni i działają w majestacie prawa.
Puste Krzesło to kawał przyzwoicie zrealizowanego kryminału, z ciekawym przesłaniem, rewelacyjną fabułą i elektryzującym napięciem, nie pozwalającym nawet na moment oderwać się od książki.
Autor: Jeffery Deaver
Seria: Lincoln Rhyme
Wydawnictwo: Próśzyński i S-ka
Gatunek: Kryminał, Thriller
Data Wydania: 2 sierpnia 2018
ZA EGZEMPLARZ DO RECENZJI DZIĘKUJEMY:
Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.