Giant Days Tom 2 – recenzja
Bohaterki przezabawnego komiksu Giant Days autorstwa Johna Allisona powracają w drugim tomie swoich obyczajowych przygód. W przeciwieństwie do innych kobiecych powieści graficznych wydawanych u nas przez Non Stop Comics (Rat Queens, Paper Girls, Głębia czy Tank Girl), w tym przypadku mamy do czynienia z czystą prozą życia. Susan, Esther i Daisy nie mierzą się z podróżami w czasie, brutalnymi orkami ani bandą przerośniętych kangurów, tylko z ciężkim porankiem, niedojrzałymi facetami i kłopotami dnia codziennego.
Nasze przyjaciółki kontynuują naukę na uniwersytecie i w dalszym ciągu próbują po prostu przetrwać, choć ich prywatne kłopoty tylko się nawarstwiają. Jednym z nich będzie kwestia wyjątkowego balu studenckiego, innym próba odkrycia orientacji Daisy i łóżkowe przygody, wreszcie miłość Susan i McGrawa. Generalnie zdaje się, że w tym tomie Allison najwięcej miejsca poświęca postaci Esther, jednak każda z bohaterek dostaje swoje pięć minut.
Jeśli już szukać wad komiksu to są nimi rysunki Lissy Treiman, choć to bardzo subiektywne odczucie, są one dla mnie zbyt cartoonowe. Nie wiedzieć też czemu w połowie drugiego tomu zmienia się autor rysunkó – Treiman zastępuje Max Sarin i… jeszcze bardziej niszczy oprawę wizualną.
Prawdziwą siłą komiksu Allisona jest jego bezpretensjonalność. Raz że autor zdaje się naprawdę rozumieć swoje bohaterki, dwa że darzy je olbrzymią sympatią, nawet jeśli nieustannie popełniają błędy. Bo popełniają je jak każdy z nas. Nie ma tu jednak taniego moralizatorstwa, jest za to ciepła opowieść z dużą dawką humoru.
Giant Days. Tom 2. Obudźcie mnie, jak będzie po wszystkim
Autor: John Allison, Lissa Treiman
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Gatunek: komiks
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Data premiery: 2018
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.