Książkirecenzja książka

William Gibson. Trylogia Ciągu

Kilka miesięcy temu pojawiła się smutna informacja o planowanym zakończeniu przez wydawnictwo MAG wydawania serii „Uczta Wyobraźni”, która dostarczyła nam wiele godzin spędzonych przy lekturze znakomitych autorów. Świat jednak nie znosi pustki i szczęśliwie dla czytelników okazało się, że MAG odda w nasze ręce inny cykl: „Artefakty”, wypełniony prawdziwymi klasykami. Tym samym mamy teraz możliwość zapoznania się z kultowymi powieściami prekursora cyberpunku Williama Gibsona wydanymi w jednej książce pod nazwą Trylogia Ciągu. To prawdziwa perełka dla koneserów dobrego science fiction, wielbicieli cyberpunku i… Matrixa.




William Gibson uchodzi za twórcę gatunku zwanego cyberpunkiem. Nurt w kinie i literaturze orbitujący wokół technologii komputerowych, cybernetyki i hakerów, bardzo szybko przyjął się w popkulturze i regularnie dostarcza nam kolejnych wariacji na temat rozwoju techniki. Dość powiedzieć, że stał się on już kluczowym zagadnieniem dla badań prowadzonych przez pewien odłam feminizmu zwany cyberfeminizmem. Wracając jednak do punktu wyjścia, Gibson pisząc w latach 80. powieści: Neuromancer, Graf Zero i Mona Liza Turbo oraz opowiadania rozgrywające się w tym samym uniwersum, zapoczątkował cyberpunk, przedstawiając dystopijny świat przyszłości, w którym dochodzi do starcia olbrzymich ponadnarodowych korporacji z hakerami cyberprzestrzeni czyli matrycy (oryginalnie: matrix). W jego świecie daleko posunięte jest już odczłowieczenie, zarówno w sensie fizycznym (różnego rodzaju implanty, chipy, wspomagacze ciała), jak i moralnym (wszechobecne zepsucie i umiłowanie pieniądza, który stoi ponad wszystkim).

W pierwszej powieści zatytułowanej Neuromancer podążamy za Case’em, który uchodził za jednego z najlepszych hakerów, jednak wpakował się w kłopoty i uszkodzono mu system nerwowy. Odnajdują go niebezpieczni ludzie, którzy w zamian za leczenie zamierzają wykorzystać jego umiejętności do nielegalnych celów. Graf Zero przedstawia trzy oddzielne historie rozgrywające się w tym samym czasie. Główną postacią zdaje się być jednak Bobby, młody haker, który pod pseudonimem Graf Zero chce zostać prawdziwym kowbojem cyberprzestrzeni. W wyniku zbiegu okoliczności zaczynają się nim interesować potężni ludzie. Z kolei ostatnia powieść, Mona Liza Turbo, opowiada historię Mony, która przypadkowo wplątuje się w światowy spisek kierowany przez Sztuczną Inteligencję.

Główni bohaterowie każdej powieści są inni, zresztą rozgrywają się one na nieco innych płaszczyznach czasowych, niemniej świat przedstawiony jest ten sam. Wielokrotnie usłyszymy o tych samych nazwiskach, a niektórzy bohaterowie nawet powrócą do nas na chwilę w innej powieści. Każda historia stanowi jednak odrębną, diabelnie wciągającą opowieść.

Mimo że trylogia pochodzi z lat 80. i dotyczy technologii komputerowej, która przecież bardzo szybko się starzeje, to czytając Trylogię Ciągu, w ogóle nie mamy poczucia obcowania z czymś przestarzałym. Jasne, Gibson pisząc o przyszłości, wspomni czasami o pewnych anachronizmach, jak np. ciągłym wykorzystywaniu kaset audio, ale na dobrą sprawę znacznie wyprzedził swoją epokę, pisząc o rzeczach, które właśnie dzisiaj mają miejsce. Autor już w Neuromancerze pisał o tym, co dla nas dzisiaj jest normą czyli korzystaniu z sieci, transhumanizmie (u Gibsona wspomagano umysł specjalnymi wtyczkami, my mamy iPhony), immersji, sztucznej inteligencji, i tak dalej. W rezultacie można powiedzieć, że trylogia Gibsona nie tylko się nie zestarzała, ale jest wręcz przerażająco aktualna. Należy też podkreślić, że oprócz wizjonersko wykreowanego świata przedstawionego, te powieści stanowią przede wszystkim kapitalne, trzymające w napięciu historie.

Do Trylogii Ciągu nawiązywali, i do dzisiaj nawiązują, twórcy największych kinowych hitów. Dzieło Gibsona stanowi w zasadzie Biblię dla autorów współczesnego kina science fiction. Spojrzenie autora na obraz Sztucznej Inteligencji powraca echem w Ghost in the Shell. Zagadnienia związane z transhumanizmem w nawiązaniu do Gibsona pojawiły się ostatnio w filmie Elizjum. Niemal cały Matrix oparty jest na wizji cyberprzestrzeni z Trylogii Ciągu. W obu przypadkach mieliśmy bowiem do czynienia z „symulakrum”, czyli symulacją pozorującą rzeczywistość lub tworzącą własną. Za przykład może posłużyć cytat z Grafa Zero: „Złowrogą cechą symstymu była sugestia, że każde otoczenie może być nierzeczywiste, że okna wystawowe, jakie z Andreą mijały, mogą być produktem jej umysłu”. Nawet Incepcja w pewnym sensie odwoływała się do tego samego punktu wyjścia.

Każdy, kto fascynuje się literaturą science fiction, a nie miał do tej pory okazji poznać twórczości Williama Gibsona, powinien to jak najszybciej nadrobić. Trylogia Ciągu to prekursor wszystkiego, co zdążyliście przeczytać od lat 90. Znajdziecie tutaj wątki i pomysły, które do dzisiaj rozwijane są nie tylko w popkulturze, ale dosłownie w otaczającej nas rzeczywistości. Trylogia Ciągu dostarczy wam świetnie rozpisane intrygi, wyrazistych bohaterów, brutalny, ale wciągający niczym sieć świat, a przede wszystkim znakomity poetycki styl cudownie kontrastujący ze zautomatyzowaną tematyką.

Trylogia CiąguTrylogia Ciągu
Autor: William Gibson
Wydawnictwo: MAG
Gatunek: Sci-fi, Thriller
Data wydania: 22 kwietnia 2015

 

 

Recenzja powstała i została opublikowana na portalu qfant.pl 
 
 http://www.qfant.pl/review/stephen-king-4-po-polnocy/

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.