filmKryminalna Kulturacjarecenzja filmu

Recenzja filmu „Świadectwo kości” Netflixa

W ostatnim czasie mamy do czynienia z prawdziwym wysypem hiszpańskojęzycznych filmów na Netfliksie. Chociaż część z nich to naprawdę nieoglądalne gnioty, jak na przykład horror Znak Diabła, to bardzo często trafiają się wśród tych produkcji udane filmy, żeby przywołać chociażby Platformę czy Byłego lokatora. Najnowsza premiera to Świadectwo kości – rozgrywający się na kilku płaszczyznach czasowych kryminał na podstawaie powieści Dolores Redondo.




Dolores Redondo to znana również w Polsce autorka kryminałów, w których współczesny realizm miesza się z folklorem i wierzeniami dawnych mieszkańców Hiszpanii. Redondo wykreowała postać inspektor Amai Salazar – charyzmatycznej policjantki, która po szkoleniu przez FBI, wraca w rodzinne strony, by wesprzeć lokalną policję. Przed kilkoma laty nakręcono film Niewidzialny strażnik na podstawie pierwszej książki Redondo (RECENZJA TUTAJ). Ta produkcja również dostępna jest na Netfliksie. Świadectwo kości to kontynuacja losów bohaterki.

Inspektor Salazar poznajemy tuż przed porodem w oczekiwaniu na sądową rozprawę. Mimo ochrony, oskarżonemu udaje się jednak popełnić samobójstwo, pozostawiając po sobie jedynie kartkę z napisem „Tarttalo”. Kilka miesięcy później inny więzień zabija się, pozostawiając ten sam napis. Szybko okazuje się, że nazwa odnosi się do mitycznego cyklopa pożerającego chrześcijan. W tym samym czasie dochodzi do aktów wandalizmu w lokalnym kościele. Salazar odkryje, że obie pozornie niezwiązane ze sobą sprawy łączą się. Z czasem śledztwo coraz bardziej będzie odnosić się do przeszłości i związane będzie z pogańskimi wierzenami dawnych mieszkańców Nawarry.

Warto również podkreślić, że produkcja dotyka tematów politycznych i rasowych. Główny wątek krąży wokół Cagotów, którzy w Kraju Basków byli prześladowani. Nie mogli oni w normalny sposób uczestniczyć w życiu spolecznym, pracować, czy zwyczajnie uczęszczać do kościołów. Do tych ostatnich wchodzili przez osobne drzwi, zajmowali przeznaczone im miejsca, mieli osobne chrzcielnice. Te prześladowania trwały przez setki lat. Większość ostatnich Cagotów zginęło w hitlerowskich obozach zagłady. Wspomniane akty wandalizmu w kościołach nawiązują właśnie do prześladowań Cagotów. Wszystkie te wątki łączą się ostatecznie w jedną intrygującą całość.

Świadectwo kości to film jakościowo bardzo podobny do Niewidzialnego strażnika. Odpowiadają za niego ci sami ludzie: reżyser, scenarzysta, aktorzy. Za materiał źródłowy służą udane i popularne powieści cechujące się skomplikowaną i angażującą fabułą. Jest więc Świadectwo kości niczym kolejny odcinek solidnego serialu kryminalnego i mam szczerą nadzieję, że również kolejne powieści Redondo doczekają się takich adaptacji. Owszem, to nie jest kino z najwyższej półki. Dwugodzinna produkcja bywa miejscami przegadana, przez co siada napięcie. Szczególnie infantylnie wypadają momenty, kiedy bohaterowie tłumaczą sobie zagadnienia dotyczące zła, opierając się na dawnych wierzeniach. Być może za dużo tu również warstwy obyczajowej. Niemniej, jeśli w kryminałach cenicie sobie taką mieszankę realistycznego śledztwa z nutą nadprzyrodzonego i odwołaniami do przeszłości, to tym bardziej film powinien przypaść wam do gustu. To przyzwoity kryminał dla miłośników gatunku.

Świadectwo kości. Reżyseria: Fernendo Gonzalez Molina; scenariusz: Luiso Berdejo; obsada: Marta Etura, Leonardo Sbaraglia, Colin McFarlane, Nene; muzyka: Fernando Velazquez; zdjęcia: Xavi Gimenez; gatunek: Kryminał; kraj: Hiszpania; rok produkcji: 2019

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.