Książkirecenzja książka

Tak wiele rzeczy. So Many Things- recenzja

Tak wiele rzeczy. So Many Things to książka dwujęzyczna. Każdy zaprezentowany tu przedmiot czy eksponat opatrzony jest nazwą polską i angielską. W ten sposób, w łatwy i czytelny sposób czytelnik może poszerzyć swój zasób słownictwa. A z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, bo o ile większość z nas umie nazwać słonia, ser czy wóz strażacki, o tyle znalezienie brytyjskiego odpowiednika dla bajgla, mortadeli czy soczewicy może już nastręczyć nieco problemów.

Wszystkie zebrane w książce przedmioty zostały podzielone na kilkanaście kategorii: sport i rekreacja, pogoda i geografia, ubieranie się, na targu, w ruchu, w mieście, kwiaty, zwierzęta, świętowanie i zabawa i inne. Każda z nich prezentuje kilkadziesiąt najważniejszych dla swojego gatunku słów. Dzięki temu układowi, łatwiej można zapamiętać i skojarzyć poszczególne wyrazy. Dodatkowo piękna szata graficzna i ekspozycja w naturalnym środowisku pozwala na zapamiętywanie obrazowe. Przykładowo salami, mortadela, pierś z indyka i szynka zostały umieszczone na sklepowej wystawie, co przywodzi nam skojarzenia z rzeczywistością.

Na uwagę zasługuje odwzorowanie wielkości i cech specyficznych. Często zdarza się, że książki prezentują na przykład uśmiechnięte żaby, które są większe od dzieci. Tu takich niedociągnięć nie uświadczymy. Wróbel czy żarek, są daleko mniejsze niż kondor olbrzymi czy warzęcha różowa, a hipopotam i lew, zdecydowanie przerastają szopa i salamandrę. Kolory nie biją po oczach. Ich barwy są stosowane i w pełni naturalne, co tylko podkreśla wysoką jakość wykonania.

Zwraca też uwagę otwartość autorki na różne kultury i niepełnosprawności. Co można znaleźć w mieście? Restauracje, dom, szkołę, hotel, bank, kawiarnię, statuę, stację benzynową, muzeum, salon piękności, sklep, szpital, hydrant, wózek z jedzeniem ulicznym, ulicę, ale także synagogę, kościół, meczet i świątynię buddyjską. Nikt nie jest tu dyskryminowany. Autorzy uwzględnili wszystkie największe religie świata. Podobnie dużym zaskoczeniem było ujęcie wózka inwalidzkiego w kategorii pojazdów, obok dystrybutora paliwa, ciężarówki, limuzyny, wozu strażackiego czy pachołka drogowego. Uczy to dzieci szacunku od najmłodszych lat, a przy okazji może stanowić przyczynek do rozmów na różnorodne tematy.

Tak wiele rzeczy. So Many Things autorstwa Maya Hanisch to książka piękna i dobrze przemyślana. Oglądanie jej sprawia przyjemność estetyczną, a nauka słów jest naturalna. Dziecko z zainteresowaniem poznaje nowe smaki, rodzaje kwiatów, gatunki ptaków. Poszerza też perspektywę na nowe sporty (piłka do krykieta, kółko gimnastyczne), mniej znane owady (modliszka, parecznik), smakowicie wyglądające dania (pierożki Din Sun, bajgiel). Wzbogaca wiedzę o historię, dzięki odwoływaniu się do dawnych modeli samochodów czy tradycyjnego wyglądu domu. To książka która uczy przez zabawę i bawi przez naukę. Absolutnie warta uwagi.

Tytuł: Tak wiele rzeczy. So Many Things
Twórca: Maya Hanish
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Gatunek: dla dzieci
Data wydania: styczeń 2020

 

 

za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Nasza Księgarnia

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.