filmrecenzja filmu

Recenzja thrillera „Ma”

Twórca oscarowych Służących czy muzycznego Get on Up, Tate Taylor, powraca na ekrany z dość nietypowym filmem, bo thrillerem zrealizowanym dla producentów Uciekaj! i wyraźnie inspirowanym klasyką z Misery na czele. Ma, bo o tym filmie mowa, wkracza właśnie na ekrany polskich kin i będzie przerażać przede wszystkim niejednoznaczną i szaloną kreacją Octavii Spencer.




Erica przeprowadza się wraz z córką Meggie do rodzinnego miasteczka. Młoda dziewczyna nie ma problemu, by znaleźć przyjaciół w nowym dla siebie miejscu. Zawiązując pierwsze relacje i chcąc przypodobać się grupie, prosi przypadkowo napotkaną kobietę o zakup alkoholu. Sue Ann spełnia prośbę i zaprasza dzieciaków do swojego domu, gdzie w piwnicy organizuje im kąt, gdzie mogą pić, palić i spokojnie się bawić. Z czasem jednak kobieta, która każe nazywać siebie Ma, zaczyna się coraz bardziej narzucać lokalnej młodzieży, nieustannie napastując ich sms-ami i wiadomościami wysyłanymi przez media społecznościowe.

Początkowo nic nie zwiastuje dramatu. Reżyser ma wystarczająco duże doświadczenie, by nie dać tu porwać się łatwemu pomysłowi na slasher, w którym grupka dzieciaków zostaje zamknięta w obcym domu i jeden po drugim zostają mordowane. Nie, nic z tych rzeczy. Wprawdzie Ma sprawia wrażenie pokręconej, ale jednocześnie niegroźnej. Ot, samotna starsza kobieta, która próbuje dowartościować się lokalną dzieciarnią. Taylor kreśli całą sieć relacji łączących mieszkańców, kluczowe znaczenie w całej tej historii będą mieli rodzice dzieciaków oraz traumatyczna przeszłość Sue Ann. Dopiero wtedy, gdy sylwetka bohaterki zostaje należycie pogłębiona a jej charakter staje się zniuansowany, do głosu dochodzi thriller.

Warto podkreślić niebanalną obsadę produkcji, w której oprócz grającej pierwsze skrzypce Octavii Spencer, znaleźli się także m.in. Juliette Lewis i Luke Evans. Jednocześnie trudno oprzeć sie wrażeniu, że pozostali nie mają tu zbyt wiele miejsca do popisu, grając postaci raczej sztampowe. Nie wspominam już o młodzieżowych aktorach, którzy nawet nie próbują dźwignąć swoich ról. W rezultacie to kino jednego aktora. I fakt – Spencer stara się jak może, by nakreślić postać niejednoznaczną i pogłębioną psychologicznie – szaloną, niebezpieczną i godną politowania zarazem. Widać w jej kreacji inspirację choćby niezapomnianą rolą Kathy Bates w Misery.

To właśnie dla tytułowej postaci tak naprawdę ogląda się ten film. Nie jest to ani specjalnie brutalny czy oryginalny thriller, ani też historia dzieciaków – głównych bohaterów – nie ma w sobie nic, przez co ten film mógłby się wyróżnić na tle podobnych – często dość słabych projektów. To właśnie losy Ma stanowią wartość dodaną – jej przeszłość, relacje z rówieśnikami, traumy, które odbijają się na jej dalszym życiu, narastające w niej systematycznie szaleństwo połączone z poczuciem niegodziwości i niesprawiedliwości świata. Wszystko to sprawia, że gdy nadarza się okazja – zwykła szara kobieta zamienia się w potwora.




Ma to kino zemsty, w którym oprawca jest zarazem ofiarą. Nieco płytka fabularnie produkcja kuleje w tych fragmentach, gdzie do głosu dochodzą wątki młodzieżowej grozy z nastoletnimi bohaterami postępującymi wbrew logice i inteligencji, ale nadrabia za to tam, gdzie mowa o problemach: wyobcowaniu, szkolnym prześladowaniu i znęcaniu się, powodującymi traumy na całe życie. Reżyser porusza więc poważne i aktualne kwestie (m.in. także niebezpieczeństwa „życia w sieci”), ubierając je w szaty thrillera, który wprawdzie nie zbliża się do najlepszych przedstawicieli gatunku, ale stanowi kawałek mocnego widowiska, właśnie ze względu na sferę psychologiczną – znacznie bardziej zaakcentowaną od motywu grozy czy choćby przemocy.

Ma
Reżyseria: Tate Taylor
Scenariusz: Scotty Landes
Obsada: Octavia Spencer, Juliette Lewis, Diana Silvers, Luke Evans
Muzyka: Gregory Tripi
Zdjęcia: Christina Voros
Gatunek: Thriller
Kraj: USA
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 21 czerwca 2019

 

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.