komiksrecenzja manga

Dragon Ball – Tom 1. Son Goku i jego przyjaciele

Nie znam chłopca, który w latach 90. po powrocie ze szkoły nie rzuciłby plecaka w kąt i nie oglądałby z wypiekami na twarzy przygód nieustraszonego Son Goku na RTL7. Każdy z nas chciał być wtedy, jak bohater słynnego anime. Byli jednak i do dziś są tacy, którzy sięgali do źródła i zaczytywali się w mandze Akiry Toriyamy, która na polski rynek zawitała na początku lat 2000. Sam nie miałem wcześniej do czynienia z literacką wersją kultowej bajki, ale – kierowany sentymentem – postanowiłem wreszcie przekonać się z czym to się je.

Jeśli ktoś z was w ogóle nie wie, o czym w tej chwili piszę, to podpowiem że Dragon Ball to legendarna w wielu kręgach manga japońskiego twórcy Akiry Toriyamy oraz animowana adaptacja o tym samym tytule, która podbiła serca widzów na całym świecie. Ich bohaterami są obdarzeni potężną mocą śmiałkowie, którzy na przestrzeni dziesiątek zeszytów i – analogicznie – telewizyjnych odcinków toczą zacięte pojedynki z przedstawicielami zła chcącymi przejąć władzę nad światem. Tytułowe Smocze Kule to artefakty, które po zebraniu ich wszystkich przywołują Smoka spełniającego jedno życzenie.




Zanim jednak te wszystkie emocjonujące starcia dojdą do skutku, pozwólcie że przedstawię wam małego, nierozgarniętego chłopca, Son Goku, którego poznajemy w pierwszym tomie tej epickiej historii. Dotychczas mieszkał z dziadkiem na odludziu, nie dziwcie się więc, że brak mu dobrych manier i zaskakuje go każda nowość. Aha, nie zdziwcie się że ma też… ogon i posiada olbrzymią jak na swój wiek siłę! Pewnego razu, już po śmierci swojego nauczyciela, chłopak poznaje nastolatkę imieniem Bulma, która pragnie zebrać wszystkie Smocze Kule, dzięki czemu będzie mogła spełnić swoje marzenie. Okazuje się, że jedna z tych kul to w istocie pamiątka po dziadku Son Goku. Bohaterowie wspólnie wyruszają w pełną niebezpieczeństw i niezapomnianych przygód drogę, by zebrać pozostałe kule.

W pierwszym tomie Son Goku przekona się między innymi czym się różni chłopczyk od dziewczynki, pozna niewyżytego seksualnie Wielkiego Miszcza, będzie musiał stanąć w obronie miasteczka terroryzowanego przez bestię porywającą małe dziewczynki i zmierzyć się z niebezpiecznym Yamchą, który panicznie boi się kobiet. Słowem, pierwszy tom to bardzo luźna, zabawna opowiastka w całości przesiąknięta erotycznymi aluzjami.

Trzeba więc podkreślić że Dragon Ball to specyficzna historia, bo choć u podstaw prezentuje bardzo infantylną opowieść, którą bez przeszkód można by polecić najmłodszym czytelnikom, to jednak – podobnie jak wiele innych mang – w dużej mierze stoi seksualnymi wtrąceniami, wulgarnymi żartami i przemocą, co dyskwalifikuje ją jako komiks dla dzieci. Trudno tak właściwie określić dla kogo to opowieść, przede wszystkim dla wielbicieli mang i tych, którzy mieli już do czynienia oraz polubili charakterystykę tego typu historyjek.

Jeśli bowiem zaakceptujemy specyfikę Dragon Ball i spróbujemy ugryźć ten kawałek drastycznie odmiennej od naszej japońskiej popkultury, to jest spora szansa, że będziemy się dobrze bawić. Szczególnie w późniejszych, szalenie emocjonujących tomach, bo pierwszemu zeszytowi daleko jeszcze do tego, co będzie nas czekać. Początek to raczej komediowa, mimo wszystko bardzo dziecinna opowiastka, której w żadnym momencie nie sposób potraktować poważnie – przedsmak późniejszych, niekiedy doskonałych pomysłów Toriyamy i możliwość poznania kluczowych dla serii bohaterów. Nie bez przyczyny bowiem do dziś, nawet 20 lat po finale serii, cieszy się ona prawdziwym kultem.

Dragon Ball: Son Goku i jego przyjaciele
Autor: Akira Toriyama
Gatunek: Manga
Wydawnictwo: J.P. Fantastica
Data premiery: 2001

 

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.