Recenzja powieści „Ostatni Prorok” Marcina Kiszeli
Kojarzycie Dawida Kaina? No pewnie że tak! Znany jest z pisania odjechanych, nierzadko absurdalnych tekstów grozy dla miłośników bizarro i mocnych, wyrazistych horrorów. Każda poważniejsza antologia grozy na polskim rynku zawiera jego teksty. Chętnie współpracował też z Kazimierzem Kyrczem Jr. Ale teraz za sprawą wydawnictwa Genius Creations powraca w zupełnie nowym wydaniu, debiutując pod prawdziwym nazwiskiem jako Marcin Kiszela. Zapomnijcie więc o bizarro. Ostatni Prorok to ambitne sci-fi nasycone fatalistyczną atmosferą.
SPRAWDŹ, CO DAWID KAIN POLECA CZYTELNIKOM MECHANICZNEJ KULTURACJI
Już w wydanej przed dwoma laty Fobii (jeszcze jako Dawid Kain), autor wyraźnie obrał kierunek science-fiction, opowiadając o niedalekiej przyszłości i kondycji człowieka uwikłanego w rzeczywistość bazującą na technologii. W Ostatnim Proroku Kiszela kontynuuje tę tendencję, powracają tu zresztą wątki mediów społecznościowych, rozwoju sieci (immersjo) i technologii. I podobnie jak poprzednio fantastyka jest zaledwie pretekstem do snucia głębszej opowieści o człowieku.
Ta krótka historia przedstawia losy trójki bohaterów: Damiana, którego dręczą niepokojące, prorocze wizje, Agaty która nie potrafi odnaleźć się w tętniącym życiem dużym mieście i Ksawerego – specjalisty od komputerów i nowinek technicznych marzącego o wydaniu książki. Wszyscy oni zmagają się z demonami, które nie pozwalają im w pełni posmakować życia, każdą chwilę szczęścia przypłacają głębokim cierpieniem, a ich marzenia raz za razem rozsypują się w proch. Mimo prób, nie potrafią właściwie funkcjonować w pędzącym na złamanie karku świecie. Razem z nim zmierzają do nieuchronnej katastrofy. O niej przekonuje nas tajemniczy narrator, który z dystansu obserwuje losy bohaterów, z którymi jest nierozerwalnie związany.
Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych. Damiana poznajemy jeszcze w latach 90-tych, których rzeczywistość – widzianą oczyma dziecka – świetnie Kiszela przedstawił. Szkoła, trudna relacja z rodzicami, odrzucenie przez rówieśników, odnalezienie bratniej duszy i pierwsze przejawy niepokojącego daru lub właściwie przekleństwa.
Następnie przenosimy się do roku 2022, gdzie naprzemiennie będziemy śledzić losy Damiana, jego dziewczyny Agaty i zakompleksionego Ksawerego. Tu można mieć pewne zarzuty do powieści, bo jednak trudno sobie wyobrazić, by w ciągu czterech lat świat aż tak mocno ruszył technologicznie do przodu, by powszechną walutę zastąpiły coiny, a znany nam Internet przeszedł drastyczną ewolucję. Choć znamiona technologicznego rozpędu opisanego przez Kiszelę oczywiście dostrzegalne są już teraz a wszystkie te elementy prędzej czy później zawitają do naszej rzeczywistości, to jednak jeszcze trudno sobie wyobrazić, by w 2022 roku mieszkańcy Krakowa podróżowali pasażerskimi dronami.
Tyle że takie uwypuklenie może być celowe, autor bowiem bacznie obserwuje współczesną rzeczywistość i poddaje krytyce jeden z kierunków, jakim my – jako ludzkość – możemy podążyć. Na końcu tej drogi widzi katastrofę, choć nieprzypominającą apokalipsy rodem z Terminatora, to równie przerażającą.
Ostatni Prorok to powieść w pewnych aspektach bardzo podobna do Fobii, co nie jest zarzutem, autor bowiem dalej eksploruje wybrane zagadnienia. To angażująca i przygnębiająca historia, w której nic nie jest jednoznaczne – nawet finał pozostawia wiele manewru od interpretacji. Kiszela sięga po motyw apokalipsy ukazany w bardzo kameralny sposób, bo na przykładzie trójki młodych ludzi. Skromna opowieść o ludzkich dramatach uwikłana w szerszy kontekst technologicznego pędu świata. Warto ją poznać.
Ostatni Prorok
Autor: Marcin Kiszela (Dawid Kain)
Gatunek: Science-fiction
Wydawnictwo: Genius Creations
Data premiery: wrzesień 2018
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.