filmhotrecenzja filmu

Grzesznicy – przeciętność w Rprytmie wampirycznego bluesa

Grzesznicy w reżyserii Ryana Cooglera to produkcja, która wywołała u mnie mieszane uczucia. Od dawna byłem ciekawy tego tytułu, licząc na świeże spojrzenie na gatunek wampiryczny, ale niestety muszę przyznać, że ostatecznie film okazał się co najwyżej przeciętny. Pomysł na historię i potencjał były tam, jednak egzekucja pozostawiła sporo do życzenia. Brakowało mi głębi, a niektóre rozwiązania fabularne wydawały się po prostu niezrozumiałe, co mocno wpływało na moje wrażenia.

Fabuła Grzeszników przenosi nas do lat 30. XX wieku, na duszne południe Stanów Zjednoczonych, gdzie dwaj kuzyni, Smoke i Stack, wracają do rodzinnego miasteczka. Próbują tam ukryć się przed mroczną przeszłością, która nieustannie depta im po piętach. Z nadzieją na nowy start kupują stary tartak, który szybko przekształcają w tętniący życiem muzyczny klub. Jednak zamiast upragnionego spokoju i szansy na odkupienie, czeka ich prawdziwy koszmar – w miasteczku budzi się pradawne zło.

Zarys fabuły niczego sobie. Niestety dalej jest tylko gorzej. Momentami film był zaskakująco absurdalny, zwłaszcza w scenach, gdzie irracjonalność sytuacji osiągała swoje apogeum. Niektóre dialogi, choć proste, potrafiły wywołać uśmiech, a specyficzny humor Cooglera przebijał się przez ekran. Były to jednak sporadyczne przebłyski, które niestety nie były w stanie unieść całego ciężaru produkcji. Całość sprawiała wrażenie, jakby reżyser nie do końca mógł zdecydować, czy chce iść w stronę poważnego horroru, czy raczej pastiszu gatunku.

Śpiewające i tańczące wampiry

Jednym z najbardziej charakterystycznych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych elementów filmu były śpiewające i tańczące wampiry. Z jednej strony, jest to niewątpliwie oryginalne podejście do tematu, które próbuje przełamać utarte schematy. Z drugiej strony, dla mnie osobiście było to zbyt oderwane od rzeczywistości i momentami wręcz groteskowe. Chociaż rozumiem zamysł, by pokazać wampiry w innym świetle, to jednak brakowało mi w tym wszystkim spójności i uzasadnienia fabularnego, które pozwoliłoby mi w pełni zaakceptować ten element. No i jedno jest pewne: ten film na pewno nie jest straszny.

Technicznie Grzesznicy również nie wyróżniają się niczym szczególnym. Zdjęcia są poprawne, ale brakuje im wyrazistości, a montaż momentami wydaje się chaotyczny. Aktorstwo, choć nie tragiczne, również nie zapada w pamięć. W roli głównej wystąpił Michael B. Jordan. Nie raz udowodnił, że jego kunszt aktorski stoi na wysokim poziomie. Tym razem niestety niczym szczególnym się nie wyróżnił. Żadna z pozostałych kreacji nie była na tyle mocna, by przekonać mnie do losów bohaterów, a to w filmie, który opiera się na relacjach, jest sporym minusem.

Grzesznicy  Ryana Cooglera to film, który można obejrzeć, ale bez większych oczekiwań. Jeśli szukacie lekkiej rozrywki z elementami humoru i niebanalnym podejściem do wampirów, być może znajdziecie w nim coś dla siebie. Ja jednak odczułem pewien niedosyt i poczucie zmarnowanego potencjału. Film ma swoje momenty, ale niestety giną one w morzu przeciętności, a jego próba bycia „innym” ostatecznie nie przekłada się na głębsze wrażenia. Dla chętnych film dostępny jest na platformie Max

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.