Travis Baldree. Legendy i latte – recenzja
Fantastyka to zdecydowanie mój ulubiony gatunek literacki. Co kocham w niej najbardziej? To, że w powieściach tego typu wszystko może się zdarzyć. Na przykład zaprawiona w boju ogrzyca może porzucić „brudną robotę” i otworzyć kawiarnię. W przybytku tym na klientów będą zaś czekać… Legendy i latte 🙂 Zapraszam do recenzji nowości wydawnictwa Insignis, autorstwa Travisa Baldree.
Jako osoba, która ma za sobą lekturę niezliczonej ilości książek osadzonych w różnorodnych światach i czasach, miewam wrażenie, że nic nie może mnie już zaskoczyć. Wtedy jednak trafiam na powieść taką, jak Legendy i latte i ku swojej ogromnej radości, odkrywam, że byłam w błędzie. Nowość wydawnictwa Insignis przyciągnęła moje spojrzenie okładką. Prosta, a jednak rzucająca się w oczy, klimatyczna grafika bardzo mi się podoba. Po drugiej jej stronie można zresztą znaleźć kolejną świetną ilustrację, przedstawiającą główną bohaterkę, czyli Viv i towarzyszącą jej pomocnicę – Tandri.
Fabuła powieści rozgrywa się na przestrzeni około roku. Zaczyna się ona jednak nieco wcześniej, w czasie polowania drużyny Viv na królową skalwertów – wyjątkowo paskudną bestię, która kryła w swoim wnętrzu niezwykły klejnot. Zdobycie błyszczącego kamienia będzie dla ogrzycy punktem zwrotnym. Po tym wydarzeniu zawiesi ona swój miecz na kołku i postara się zacząć od nowa – jako właścicielka kawiarni. Co ciekawe w mieście Thune, które wybrała na swój nowy dom, napój ten jest całkowicie nieznany. Czy baśniowe moce kamienia okażą się prawdziwe? Czy ogrzycy uda się skutecznie porzucić dawne życie i wreszcie, czy uda jej się znaleźć to, czego tak bardzo szuka, a z pewnością czego może nie zdawać sobie sprawy? Koniecznie powinniście sami znaleźć odpowiedzi na te pytania!
Legendy i latte to rewelacyjna książka, od której absolutnie nie mogłam się oderwać. Opowieść snuta przez Travisa Baldree jest dość lekka, przyjemna w odbiorze, ale zarazem dająca czasem do myślenia. Bardzo podoba mi się to, że historia Viv niesie bardzo pozytywne przesłanie. Uczy ona, aby po pierwsze nigdy nie rezygnować z marzeń, po drugie nie oceniać człowieka po tym, jaki się urodził, ale po tym, co sobą reprezentuje, a po trzecie, aby zawsze mieć otwarty umysł, ponieważ życie potrafi nas zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie.
Książkę Legendy i latte czyta się tak, jak pije się wyśmienitą, ciepłą, urzekającą intensywnym aromatem kawę. Z jednej strony ma się ochotę wychylić od razu cały kubek i zatopić się bez reszty w nieziemskich odczuciach smakowych. Z drugiej jednak strony chce się ten pyszny napój smakować jak najdłużej… Niezależnie od tego, jako sposób wybierzecie, jego jest pewne – zapewniam Was, że lektura tej książki jest prawdziwą czytelniczą ucztą dla każdego miłośnika literatury fantastycznej.
Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya.