komiksrecenzja komiks

George R. R. Martin, Raya Golden. Gwiezdny port – recenzja

Lubię sięgać po książki, które w jakiś sposób różnią się od tych, które zwykle czytam. Kiedy usłyszałam o komiksie zatytułowanym Gwiezdny port, stwierdziłam, że muszę go sprawdzić. Dlaczego? Nie będę ukrywać, że skłoniło mnie do tego przede wszystkim nazwisko autora, ale i tematyka jego powieści graficznej. Czy nowość George’a R. R. Martina, opublikowana na rodzimej scenie literackiej przez wydawnictwo Zysk i S-ka, to dzieło na miarę jego poprzednich książek? Myślę, że zdanie będą w tym względzie podzielone. Niemniej jedno jest dla mnie pewne – na pewno jest to komiks, obok którego nie warto przejść obojętnie.

Bliżej nieokreślona przyszłość. Chicago. Życie mieszkańców tego miasta zmieniło się nie do poznania odkąd dziesięć lat wcześniej, na murawie tamtejszego stadionu, wylądował statek Chaseenów – twórców międzyrasowego przymierza, tzw. Harmonii Światów. Wydarzenie to zapoczątkowało współpracę ludzkości z przybyszami z odległych zakątków galaktyki. Tytułowy gwiezdny port to miejsce, w które docierają przybysze, odwiedzający Ziemię z wizytą dyplomatyczną, turystyczną lub handlową. Kosmici nie ograniczają się oczywiście do zwiedzania międzygalaktycznego dworca. Przemierzają też ulice Chicago, patrolowane przez policję, która nagle stanęła przed nowymi, kosmicznymi można by rzec wyzwaniami.

Fabuła powieści graficznej wydawnictwa Zysk i S-ka skupia się na przylocie na naszą planetę Emisariusza Handlowego Skritów. Wydarzenie to ma niebagatelne znaczenie dla Ziemian, którzy mogą dzięki niemu rozpocząć rozmowy na temat korzystania z alternatywnego, niezwykle potężnego źródła energii. Oczywiście zacieśnianie relacji nie z kosmitami nie odpowiada każdemu mieszkańcowi Ziemi. Radykalna grupa tytułująca się Prawdziwymi Ziemianami postanawia targnąć się na życie dyplomaty. Członkowie gangu nie wiedzą jednak, że jest wśród nich zdrajca. Czy uda mu się zapobiec tragedii, która może doprowadzić do międzygalaktycznego konfliktu? Przekonajcie się sami!

Gwiezdny port to pełna akcji, specyficznego humoru i intryg powieść graficzna, którą nie tylko dobrze się czyta, ale też rewelacyjnie się ogląda. Za jej stronę wizualną odpowiada Raya Golden. Świetna kreska, niesamowita feeria barw, umiejętność stworzenia ilustracji, która wygląda jak żywa – oto niektóre cechy jej pracy, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Dużą zaletą tego tytułu jest przedstawienie wydarzeń z perspektywy kilku, bardzo różnych postaci. Zafascynowany obcymi detektyw Charlie Baker, zapracowana po uszy porucznik Bobbi Kelleher, czy też sfrustrowany nowymi zadaniami wynikającymi z obcowania z różniącymi się od ludzi pod wieloma względami posterunkowy Ernie Manning – to tylko niektóre postacie, będące przewodnikami czytelników po zatłoczonych i niebezpieczniejszych niż kiedykolwiek wcześniej ulicach Chicago.

Gwiezdny port to książka, która wciągnęła mnie bez reszty. Fabuła jest interesująca, wielowątkowa, momentami zaskakująca, zabawna, pełna zwrotów akcji. Zanim się zorientowałam, polubiłam bohaterów powieści książkowej George’a R. R. Martina… I chętnie sięgną po kolejny komiks, w którym opisywane będą ich losy, choć nauczona doświadczeniem zrobię to ze sporą dozą obaw o ich bezpieczeństwo 😐


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Zysk

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 

 

Agnieszka Satława Recenzent

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya. 

Agnieszka Satława

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya.