Marek Krajewski. Demonomachia – recenzja
Marek Krajewski ma na tyle ugruntowaną pozycję na polskim rynku wydawniczym, że fani jego twórczości z niecierpliwością czekają na kolejne odsłony przygód zarówno Eberharda Mocka jak i Edwarda „Łysego” Popielskiego. Nic więc dziwnego, że informacja, że jego najnowsza powieść nie będzie miała nic wspólnego, ani z jednym ani z drugim, mogła być dla wielu zaskoczeniem.
Demonomachia, bo taki tytuł nosi jego najnowsza powieść, jest historią o demonach umiejscowioną w Galicji na przełomie XIX i XX wieku. Bohaterem jest Stefan Zaborski, który nie może pogodzić się z nagłą śmiercią swojego ojca. Podważający wiarę w istnienie duchów, pod wpływem kolegów, postanawia zorganizować seans spirytystyczny. Sytuacja wymyka się jednak spod kontroli, a nie do końca świadomy tego co się stało Stefan, z dnia na dzień dostrzega w sobie pewne zmiany.
Tak rozpoczyna się historia, która jest połączeniem thrillera, opowieści grozy i kryminału. Autor prowadzi swoich czytelników ulicami ówczesnego Krakowa. Czytelnicy poznają także zwyczaje żydowskie, będą również uczestniczyć w orgiach młodopolskich artystów. Realistyczne tło społeczne i historyczne sprawia, że przenosimy się w czasie i wraz ze Stefanem szukamy odpowiedzi z pogranicza świata realnego i świata duchów.
Nie jest to powieść dla dla fanów horrorów, którzy liczą na potwory wyskakujące z szafy i sprawiające, że serce skacze do im gardła. To nie ten klimat. Autor stawia raczej na klimatyczną opowieść, która nie tyle ma straszyć, ile ukazać realia ówczesnego społeczeństwa i zestawić ze sobą rozum i wiarę, którym to społeczeństwo było przesiąknięte. Z tego punktu widzenia Demonomachia to prawdziwy majstersztyk, który wciąga bez reszty. Jeżeli jednak liczymy na mocny i przerażający horror, to raczej będziemy rozczarowani.
Demonomachia to powieść na swój sposób specyficzna i zarazem pewna odmiana dla dobrze nam znanej twórczości Marka Krajewskiego. Sprawdza się ona fabularnie, ale również zachwyca literacko. Od tej strony autor nigdy nie zawodzi. Styl autor jest jedyny w swoim rodzaju.
Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.