Kryminalna Kulturacjarecenzja serialserial

Prokurator. Z TVP na Netflixa

Prokurator to flagowa produkcja TVP 2 z 2015 roku. W rolach głównych występili Jacek Koman i Wojtek Zieliński. Fakt, że serial zrealizowany został na zamówienie drugiego programu Telewizji Polskiej raczej nie napawało nadzieją. Mimo to obronił się na każdym polu. Nic więc dziwnego, że trafił na platformę Netflix, gdzie uzupełnia bazę polskich produkcji.

Autorami scenariusza są bracia Miłoszewscy. Zygmunt Miłoszewski to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk w polskiej literaturze kryminalnej. To on jest autorem serii o przygodach prokuratora Szadzkiego. Wojciech Miłoszewski jest zaś autorem serii kryminalnej z Kastorem Grudzińskim. Twórcą serialu jest Maciej Pieprzyca, reżyser świetnego Chce się żyć. W główną rolę wciela się Jacek Koman, czyli aktor który ma na swoim koncie więcej występów w światowych produkcjach niż inne nasze gwiazdki razem wzięte – w roli prokuratora z charakterem zapowiadał się idealnie.

Pierwszy odcinek rozpoczyna się od przepełnionej patosem przemowy  tytułowego prokuratora. Jego życiowym mottem są słowa: „prawo jest dla wszystkich” i stara się jest stosować w swojej pracy zawodowej. Niestety, bohater jest bardzo stereotypowy i posklejany z ogranych cech charakteru. Proch to idealista, który konsekwentnie dąży do celu. Pedant i profesjonalista. Miłoszewscy kreują go na historyczny relikt, który przespał rewolucję technologiczną. Nadal używa walkmana i korzysta z barów mlecznych. Skontrastowany z nim zostaje jego współpracownik – komisarz Kielak, którego także prezentuje się w dość oczywisty sposób. Od razu rzuca się w oczy porównanie do amerykańskich policjantów. Rozwodnik, któremu praca zniszczyła życie. Nie stroni od alkoholu i przypadkowego seksu. W tym wszystkim pojawia się także postać patologa sądowego, co w przypadku amerykańskich procedurali jest już elementem standardowym. Miłoszewscy zatem dobrze się zagranicznym produkcjom przyjrzeli.

Bohaterowie są schematyczni, lecz trzeba przyznać, że jak na rodzime warunki, sprawdzają się te postaci naprawdę przyzwoicie. Przede wszystkim dzięki aktorom wcielającym się w główne role. Jacek Koman sprawia, że jego bohater, mimo sztampowej struktury, przekonuje do siebie widza. Ten charyzmatyczny aktor wyciska wiele ze swojej roli. Intrygująco wypada także Magdalena Cielecka jako pani patolog. Najsłabiej z całej trójki prezentuje się Wojciech Zieliński, ale i on nie razi swoją grą.

Intryga poprowadzona jest sprawnie, choć chwilami brakuje pazura. Z pewnością zaś brakuje akcji z prawdziwego zdarzenia. Twórcy skupiają się przede wszystkim na historii. Ta jest naprawdę ciekawa, za co należy im się pochwała. Niestety nie brak także słabszych momentów. Rażą fragmenty, w których bohaterowie tłumaczą sobie i przy okazji widzom rzeczy oczywiste, jak choćby wysokość dwumetrowej drabiny na tle pięciometrowego mostu. Widz z telewizora widzi, że jest za mała, a bohaterowie muszą prowadzić żmudne analizy, aby to dostrzec. Zaletą są zaś mikro-scenki, świadczące o tajemnicy tytułowego prokuratora. 

Niestety kolejne sezony się nie ukazały, przez co potencjał tej historii został zmarnowany. Niemniej mamy do czynienia z obrazem zaskakująco przyzwoicie zrealizowanym i ciekawym w odbiorze, jak na serial produkcji Telewizji Publicznej, który jednak nie ustrzegł się drobnych błędów. Być może Netflix dostrzeże potencjał Prokuratora, a jego oglądalność sprawi, że platforma pokusi się o wyprodukowanie dalszej historii, tak jak ma to miejsce obecnie z Rojstem.

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH SERIALI? POLUB TĘ STRONĘ:

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.