filmrecenzja filmu

Recenzja filmu „Sybilla”

Sybilla to prezentowany w ubiegłym roku w Cannes film Francuzki Justine Triet, który przed tygodniem wkroczył na ekrany polskich kin. To historia granej przez Virginie Efirę tytułowej Sibyl, którą poznajemy i progu porzucenia zawodu psychoterapeutki i decyzji o zostaniu pisarką.

Moment graniczny wiąże się dla Sybilli z wieloma konsekwencjami. Przede wszystkim musi porzucić swoich pacjentów i zupełnie zmienić swój tryb życia. Reżyser Justine Triet decyduje się tutaj żonglować konwencją, wprowadzając nieco zamierzonego chaosu. Wspomnienia bohaterki nieustannie mieszają się z teraźniejszością, a my odkrywamy coraz więcej z jej przeszłości: problemy alkoholowe, nieudany związek etc. Sybilla, sama będąc psychoterapeutką, doskonale zna psychologiczne tajniki, tylko że nie za bardzo potrafi odnieść je do siebie, gubiąc się we własnych emocjach i podejmując niejasne decyzje. Jedną z nich jest decyzja o nagrywaniu terapii swojej ostatniej pacjentki. Dramat młodej Madeleine, która zachodzi w ciążę ze znanym aktorem, wydaje się być dla protagonistki idealnym tematem na książkę.

Odtąd twórczyni nieustannie przerzuca nas pomiędzy wydarzeniami z życia swojej bohaterki, wracamy do jej związku, ciąży, odkrywamy jej małe i duże dramaty, obserwujemy jak stopniowo wikła się w przedziwną relację ze swoją pacjentką, a z czasem także z jej ukochanym. Podobnie rzecz się ma w kwestii przyjętej konwencji: nieustannie przechodzimy od dramatu przez czarną komedię po romansidło rodem z taniego harlekina, mimo że sytuacja głównej bohaterki daleka jest sztampy, a reżyser stawia trudne pytania. Wydaje się, że największym problemem filmu jest nie tyle żonglerka konwencją, co przytłaczająca ilość treści i poruszanych tematów, przez co nie są one w stanie właściwie wybrzmieć.




Justine Triet zrealizowała kino niewątpliwie intrygujące, choć przy tym nieco przekombinowane – tak na poziomie treści, jak i przyjętej konwencji. W rezultacie trudno oprzeć się wrażeniu, że Sybilla pozostaje kinem nierównym – miejscami błyskotliwym i angażującym, gdzie indziej nieco chaotycznym i męczącym. Niemniej sama opowieść o kobiecie zmagającej się będącej ofiarą własnych emocji oraz intrygująca rola Virginie Efiry zdecydowanie zasługują na uwagę.

Sybilla. Reżyseria: Justine Triet; scenariusz: Justine Triet, Arthur Harari; obsada: Virginie Efira, Adele Exarchopoulos, Gaspard Ulliel, Sandra Huller; zdjęcia: Simon Beaufils; gatunek: dramat; rok produkcji: 2019; data polskiej premiery: 21 lutego 2020.

 

Za materiał do recenzji dziękujemy dystrybutorowi Aurora Films:
Aurora

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.