komiksrecenzja komiks

Divinity – recenzja nowego komiksu z universum Valiant

Na polskim rynku komiksowym pojawiła się kolejna historia z Vailant Univers wydana nakładem wydawnictwa Kboom, które do tej pory wydało Walecznych, Bloodshot Odrodzenie i X-O Manowar. Divinity jest kolejnym bohaterem tego universum, jednak całkowicie różniącym się od tych, których mogliśmy poznać do tej pory.

Historia Divinity zaczyna się gdzieś w połowie ubiegłego wieku w ZSRS. Dokładny czas nie ma tu znaczenia. W całej historii ma on bowiem wymiar symboliczny, szczególnie jeżeli patrzymy przez pryzmat bohatera który na swój sposób potrafi go kontrolować. Na progu radzieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych porzucone zostaje małe dziecko – Abram Adams. Zostaje adoptowany, a po śmierci rodziców opiekuje się nim państwo, inwestując w jego wykształcenie i ideologiczne ukształtowanie. Jego zaangażowanie zostaje dostrzeżone i zostaje wybrany jako jeden z trzech członków tajnej i niebezpiecznej misji kosmicznej, która ma dotrzeć do granic galaktyki.

Zagubiona wśród gwiazd i zapomniana przez wszystkich ekspedycja powraca, a dokładnie jeden z jej członków, Abram Adams. Ląduje w Australii, jednak z z człowiekiem, który kilkadziesiąt lat wcześniej opuścił Ziemię, ma mało wspólnego. Ci co mieli z nim kontakt po powrocie, twierdzą, że stał się bogiem. Potrafi wpływać na rzeczywistość, czas i materię. Gdzieś pośród pustynnego kontynentu tworzy swój własny ekosystem, gdzie trafiają jego nowi wyznawcy.

Jego działanie zwraca uwagę Unity, globalnie działającej drużyny superbohaterów, która egzekwuje przestrzeganie prawa i chroni ludzkość przed rozmaitymi zagrożeniami. Drużyna złożona z Wiecznego Wojownika, X-O Manowara, Livewire i Ninjaka wyrusza, aby skonfrontować się z nową siłą. Nie wiedząc czego mogą się spodziewać wyruszają dobrze przygotowani i uzbrojeni. Divinity przewiduje ich intencje i dochodzi do konfrontacji.




Divinity to w stosunku do pozostałych bohaterów Valiant postać bardzo niejednoznaczna, jak w sumie cała jej historia. Matt Kindt przyzwyczaił już swoich fanów, że potrafi pisać wspaniałe i mocne historie. Nie inaczej jest i tym razem, gdy przedstawia Amerykanina wychowanego w duchu sowieckim, będącego postacią o niebywałej sile, ale nadal zdeterminowanego przez ludzkie uczucia. Sama historia nie jest prowadzona jednotorowo. Autor kreśli opowieść, która naprzemiennie składa się z wydarzeń z różnych miejsc i czasów, co także swojego rodzaju zabiegiem mającym uzmysłowić potencjalnemu czytelnikowi, jako siłą dysponuje Divinity. Dla niego bowiem czas i przestrzeń to jedność. To co wydarzyło się dawno temu, albo to co się wydarzy dopiero jest dla niego chwilą obecną. Potrafi to kontrolować i to jest jego siłą. Ma jednak jedną słabość i to właśnie wykorzystują superbohaterowie, którzy mają go pojmać.

Ambitną opowieść Kindta ilustruje Trevor Hairsine, a robi to w sposób realistyczny i konwencjonalny. Wręcz ożywia on historię nadając jej twarz i eksponując ludzkie i boskie emocje. Jak w przypadku Człowieka Motyla, którego wyraz jest na granicy spokoju i przerażenia. Wrażenie robi piękna kreska, ale i rewelacyjne wykadrowanie scen. Zbliżenia na twarze idealnie oddają smutek, radość, szczęście, zaskoczenie i przerażenie. Z tej historii wyłania się cała paleta skrajnych emocji, którymi twórcy obdarzają swoich bohaterów.

Divinity to historia złożona i niejednoznaczna jak i sam bohater. Kindt rewelacyjnie oddał złożoność postaci i trudną historię na tych kilkudziesięciu stronach. Może zabrakło jedynie dzieciństwa bohatera, które mogło mieć również wpływ na niego jako boską postać. Mimo to pozytywnie patrzę w przyszłość, czekając na drugą odsłonę przygód jednego z najsilniejszych bohaterów Valiant Univers.

Divinity
Twórcy: Matt Kindt, Trevor Hairsine, Ryan Winn, David Baron
Cykl: Divinity
Uniwersum: Valiant
Wydawnictwo: Kboom
Gatunek: komiks, science fiction, superbohaterowie, akcja
Data wydania: grudzień 2019

 

za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu KBOOM

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.