Książkirecenzja książka

Victoria Helen Stone. Dziewczyna zwana Jane Doe – recenzja

Dziewczyna zwana Jane Doe to literacki debiut na polskim rynku popularnej w Stanach Zjednoczonych pisarki – Victorii Helen Stone. Amerykanka tworzy obecnie bestsellerowe kryminały i thrillery. W 2016 roku została uhonorowana prestiżową nagrodą Reading List Award za wybitną fikcję gatunkową. Na nagrody i oceny krytyków zawsze warto zwrócić uwagę, ale ważniejsze dla czytelników jest to, czy książka skutecznie wciąga w wir wydarzeń, odrywając od rzeczywistości. Czy tak dzieje się z powieścią opublikowaną przez Wydawnictwo Czwarta Strona? Już teraz mogę Wam zdradzić, że zdecydowanie tak.

Joan to odnosząca sukcesy prawniczka. Pracuje w malezyjskiej filii międzynarodowej firmy i mieszka w ekskluzywnym apartamencie, prowadząc bogate, ciekawe życie. Mimo to, pewnego dnia przenosi się do Minneapolis i podejmuje pod fałszywym nazwiskiem kiepsko płatną pracę biurową. Z wyrafinowanej kobiety sukcesu, przekształca się w niczym niewyróżniającą się, zakompleksioną dziewczynę z sąsiedztwa. Joan idealnie wpasowuje się w ulubiony typ kobiet nowego współpracownika. Już od pierwszego dnia pracy Stephen zaczyna grać z nią w kotka i myszkę. Mężczyzna nie wie, że tym razem to nie on jest łowcą. Alternatywna, niepozorna tożsamość Joan jest dokładnie zaplanowaną i mistrzowsko odgrywaną rolą w sztuce, która napędzana jest potężną i niszczycielską siłą. Zemstą. Jej ostatni akt zaskoczy zarówno Stephena, jak i każdego czytelnika.




Główna bohaterka to jedna z najciekawszych postaci fikcyjnych, jakie dane mi było poznać w ostatnim czasie. Jest ona zdecydowanie osobą nietuzinkową. Joan jest socjopatką. Nie żadną pozbawioną skrupułów seryjną morderczynią, tylko taką zwykłą jednostką z zaburzeniami osobowości. Co więcej, jest ona swojego stanu całkowicie świadoma. Żeby nie odstawać zbytnio od reszty ludzkości, Joan wypracowała system postępowania oparty na obserwacji zachowań innych. Jako że sama nie odczuwa głębszych emocji, nauczyła się kopiować reakcje ludzi, w odpowiedzi na to co im się przydarza. W efekcie, mimo że uczucia są jej obce, kobieta doskonale zna psychikę człowieka i rządzące nią prawa. Mówi się, że postrzeganie świata takiej osoby jest zaburzone. Jak dla mnie, jest przede wszystkim niesamowicie ciekawe. Przemyślenia głównej bohaterki są błyskotliwe, zaskakujące i brutalnie szczere, bo pozbawione wstydu i poprawności politycznej. Nie ma tu wielkiego filozofowania, tylko czysta, żelazna logika.

Powieść Victorii Helen Stone czyta się znakomicie. Rozdziały, zwłaszcza na początku książki są bardzo krótkie, przez co podczas lektury towarzyszy nam ciągłe uczucie niedosytu. Autorka nie zdradza od razu wszystkich szczegółów. Z biegiem czasu kompletujemy kolejne elementy układanki, próbując dowiedzieć się o co właściwie w tej historii chodzi. Podwójne życie Joan intryguje i wciąga. Od lektury bardzo trudno się oderwać. Intryga jest zawiła i do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się wydarzy. A wydarzy się sporo. Żeby nie było tak całkiem cukierkowo powiem, że moim zdaniem historia byłaby idealna gdyby wyrzucić ostatnie dwa rozdziały, które nieco odstają jak dla mnie od całości. Wiadomo jednak, że ilu czytelników, tyle koncepcji idealnego zakończenia, więc nie wiem czy można uznać to za wadę powieści.

Podsumowując, książkę Dziewczyna zwana Jane Doe polecam bardzo gorąco. Sama na pewno będę śledzić twórczość Victorii Helen Stone, licząc na kolejne niezapomniane chwile w stworzonej przez nią rzeczywistości.

Dziewczyna zwana Jane Doe
Autor: Victoria Helen Stone
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 14 sierpnia 2019

 

Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Czwarta Strona

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Agnieszka Satława Recenzent

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya. 

Agnieszka Satława

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya.