Macierzyństwo okiem robota. Recenzja „Jestem matką” Netflixa
Podczas tegorocznego festiwalu Sundance prezentowane było kameralne, rozpisane na trzy postaci (w tym głos) widowisko science-fiction rodem z Australii. Jestem matką w reżyserii Granta Sputore z udziałem Hilary Swank, Clary Rugaard-Larsen i Rose Byrne, zadebiutowało właśnie na Netflixie.
Jestem matką to post-apokaliptyczne kino rozgrywające się w zamkniętej, klaustrofobicznej przestrzeni podziemnego bunkra. Poznajemy Sztuczną Inteligencję, tytułową Matkę obdarzoną głosem Rose Byrne. Sprawuje ona pieczę nad tysiącami ludzkich embrionów, których celem jest odbudowanie populacji ludzi, zniszczonej w nienazwanej zagładzie. „Zginęli w wojnach” – mówi później enigmatycznie. Tak pojawia się Córka (w tej roli utalentowana Clara Rugaard-Larsen). Obserwujemy okres dorastania dziewczyny, którą Matka przekonuje, że jest jedynym człowiekiem na świecie. Mała bohaterka uczy się i poznaje rzeczywistość pod czujnym (i czułym) okiem Sztucznej Inteligencji. Robot organizuje dziewczynie egzaminy, opowiada o ludzkości, uczy również dziewczynę moralności – stawiając przed trudnymi pytaniami. Np. czy powinna oddać życie, mogąc uratować pięcioro innych ludzi, jeśli jeden z nich okazałby się w przyszłości mordercą.
Z czasem jednak, w miarę dorastania dziewczyny, na jej pięknej relacji z Matką zaczynają pojawiać się rysy. Córka zaczyna poddawać pod wątpliwość autorytatywne twierdzenia Robota dotyczące świata poza bunkrem. Jak każde dziecko, któremu rodzic zabrania bawić się ogniem, musi się sama sparzyć. Pytanie tylko, czy Matka naprawdę jest wobec niej szczera. Niespodziewanie do bunkra trafia ktoś z zewnątrz, kto ma zupełnie inne zdanie na ten temat.
Nie jest to typowo hollywoodzkie, bzdurne science-fiction. Widać, że debiutujący australijski twórca miał ambicję opowiedzieć angażującą historię, dla której ramy gatunkowe stanowią jedynie pretekst. W tym przypadku jest to pretekst dla opowieści o macierzyństwie i trudach wychowania. O buncie wobec autorytetów czy poglądów, które często wpajane nam są od dziecka. W kontekście sci-fi i kwestii Sztucznej Inteligencji, widać tu nie tylko wpływ samego Kubricka, ale też próby nawiązywania do współczesnych dzieł: Ex Machina czy Moon. Niemniej, w przeciwieństwie do wspomnianych, mimo kilku niezłych fabularnych tropów, filmowi brakuje sprawnego rzemiosła.
Jednym z problemów filmu jest dość luźne podejście do przedstawionych okoliczności. Weźmy Córkę – dziecko, które nigdy nie widziało prawdziwego świata, nigdy nie miało kontaktu z żadnym innym człowiekiem (widziała ich jedynie w archiwalnych nagraniach), a wychowywane było przez głos Robota. To wciąż zupełnie normalna dziewczyna, w co szalenie trudno uwierzyć, ponieważ wszystko – począwszy od jej reakcji, mowę ciała, aż po podejmowane decyzje i sposób myślenia, powinno być jak najbardziej dalekie od tego, co w naszych okolicznościach wydaje się normalne. Nie da się więc pozbyć w trakcie seansu wrażenia, że mimo ambicji, film, tak jak jego bohaterowie, sprawia wrażenie bardzo płytkiego. Mimo poważnych założeń, musimy zarazem przymykać oko na pewno bzdurki czy absurdy.
Osią scenariusza są fabularne twisty, które kilkukrotnie w ciągu filmu weryfikują obserwowaną rzeczywistość. Część widzieliście już w zwiastunie, innych niestety można się domyślić w trakcie seansu, szczególnie że twórcy zdradzają się wcześniej np. określeniem ram czasowych.
Warto jednak nie czepiać się zbytnio i dać filmowi szansę, bo w gruncie rzeczy to rzadki wciąż w mainstreamowym kinie przykład ambitniejszego science-fiction, w którym opowieść ważniejsza jest od formy. Strona techniczna zresztą też robi tu niemałe wrażenie, bo wizualnie film miejscami prezentuje się zjawiskowo, także jeśli chodzi o kreację Matki. Niezłe role Swank i Rugaard-Larsen dopełniają wizerunku naprawdę solidnego filmu, któremu brakuje nieco psychologicznego zniuansowania, ale pozostaje ciekawym widowiskiem.
ZOBACZ TERAZ RECENZJĘ SERIALU CZARNOBYL
Jestem matką
Reżyseria: Grant Sputore
Scenariusz: Michael Lloyd Green
Obsada: Rose Byrne, Hilary Swank, Clara Rugaard-Larsen
Gatunek: Thriller, Sci-fi
Kraj: Australia
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 7 czerwca 2019
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.