hotrecenzja serialserial

Recenzja serialu „Doom Patrol” – historia poranionych herosów

Wczoraj na polskim HBO zadebiutowała nowa produkcja superbohaterska rodem z otwartej w ubiegłym roku platformy DC Universe. Mowa o Doom Patrol, serialu luźno opartym na komiksach sięgających jeszcze lat 60., kiedy to po raz pierwszy tytułowa ekipa ujrzała światło dzienne. Jednocześnie jest to spin-off telewizyjnych Tytanów, których na polskim rynku można oglądać z kolei na Netflixie. To tam, w jednym z odcinków, mogliśmy spotkać Ritę Farr, Negative Mana czy Robotmana, tworzących skład Doom Patrol.




Mimo że Doom Patrol i wspomnieni Tytani należą do tego samego telewizyjnego uniwersum, już od pierwszych scen tej drugiej produkcji zauważamy diametralnie odmienną konwencję względem poprzedniej. O ile w Tytanach dominowały mrok i powaga, o tyle tu twórcy pozwalają sobie na czarny humor, dystans, a nawet przekraczanie bariery serialu i puszczanie oka do widza. Ot, choćby w drugim odcinku jeden z bohaterów sugeruje, że widzowie Doom Patrol przeczytali o pierwszym epizodzie na Reddicie. Nie brakuje więc iście deadpoolowego autotematyzmu. Należy więc do tej produkcji z dużym przymrużeniem oka.

Tę galerię niezwykłych osobowości, a przy okazji życiowych wyrzutków, wychowywanych przez doktora Cauldera, poznajemy z perspektywy Cliffa Steele’a. Grany przez dawno niewidzianego w głośniejszej produkcji Brendana Frasera bohater jest kierowcą rajdowym, który zdradza żonę, nie ma czasu dla córki i ogólnie dobrze się bawi. Niestety tragiczny wypadek sprawia, że traci rodzinę, a sam znajduje się na skraju śmierci. To właśnie dr Caulder go ratuje, a raczej to, co z niego zostało – świadomość Cliffa zostaje bowiem przeniesiona do powłoki metalowego robota. Tak bohater trafia do zespołu Doom Patrol, w którym znajdują się także: Crazy Jane, nosząca w sobie kilkadziesiąt osobowości, Elasti-Woman, której ciało może przybierać różne formy czy Negative Man, który w wyniku napromieniowania może wydobywać z siebie tajemniczą energię.

Problem w tym, że żadna z tych postaci nie traktuje tych mocy, jako daru i nikt z nich nie czuje się bohaterem. Przeciwnie, to co ich spotkało, jest ich przekleństwem. Crazy Jane to zagubiona emocjonalnie dziewczyna, która nie potrafi radzić sobie ze swoim wnętzrem, Elasti-Woman nie panuje nad swoim ciałem, które deformuje się w najmniej oczekiwanych momentach a Robotman stracił wszystko, nie mogąc wybaczyć sobie zniszczonych relacji z bliskimi. Nie jest to więc kolejna opowieść o superbohaterach. Mimo komiksowej otoczki i fantastycznego charakteru, jest to jak najbardziej przyziemna historia ludzi zmagających się ze swoimi demonami i kompleksami, uważających się za zakały człowieczeństwa. To opowieść o przełamywaniu swoich słabości i znajdowaniu oparcia w drugim człowieku. 

Do kupy próbuje poskładać ich dr Caulder, który daje im przytułek i szansę na dojście do siebie. Tyle tylko, że „Szef” pewnego razu znika, porwany przez „Pana Nikt”, powstałego przed laty w wyniku nazistowskiego eksperymentu. Przy okazji to właśnie grany przez Alana Tudyka Mr. Nobody, będąc czarnym charakterem, jest jednocześnie narratorem serialu, który nieustannie burzy czwartą ścianę, zwracając się bezpośrednio do widza. Jest to nietypowy, ale doskonały zabieg, wprowadzający w tę osobliwą atmosferę serialu. Serialu, w którym bohaterowie, chcąc ratować Szefa, będą m.in. podróżować przez odbyt osła lub rozmawiać z pegazem o osobowości zalotnej kobiety. Tak, dobrze rozumiecie – Doom Patrol jest pokręcony jak to tylko możliwe.

Brakuje być może lepszego aktorstwa, niektóre postaci jak Cyborg grany przez Joivana Wade’a, potrafią niezwykle irytować. Scenariusz jest też uproszczony i w wielu miejscach infantylny, podobnie zresztą było w Tytanach, ale o ile tam musieliśmy te wszystkie absurdy traktować serio, o tyle tu przymykamy na nie oko, z uwagi na przyjętą konwencję.

Dystans, absurdy i groteska oraz duża dawka humoru to największe zalety Doom Patrol, którego zupełnie nie sposób zestawić z wcześniejszymi Tytanami. To zupełnie inny serial. Jeśli pokochaliście Tytanów, możecie odbić się od Doom Patrol i na odwrót; a kto wie, może docenicie obie te serie jednocześnie. Fabuła jest pokręcona na maksa, bohaterowie barwni i niejednoznaczni, a dodatkowo serial śmieje się sam z siebie. Prosta, miejscami głupiutka, ale bardzo fajna komiksowa zabawa. I problemy bohaterów, dramaty, które w otoczce groteski, są akurat jak najbardziej serio. Warto dać mu szansę.

Doom Patrol
Obsada: April Bowlby, Diane Guerrero, Joivan Wade, Brendan Fraser, Alan Tudyk, Timothy Dalton, Matt Bomerk, Matthew Zuk
Muzyka: Kevin Kiner, Clint Mansell
Zdjęcia: Chris Manley, Magdalena Górka
Gatunek: Dramat, Akcja, Sci-fi
Kraj: USA
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 5 czerwca 2019

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI SERIALI? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.