Recenzja filmu „Topielisko. Klątwa La Llorony”
Na ekrany polskich kin trafia kolejny horror z uniwersum Obecności. Mowa o Topielisku. Klątwie La Llorony, opowiadającej o postaci znanej z meksykańskiego folkloru. Kobieta miała w gniewie i bezsilności po opuszczeniu przez męża utopić własne dzieci. W rezultacie została skazana na wieczną tułaczkę dopóki nie odnajdzie ciał swoich synów. W formie legendy historia powtarzana była w Meksyku przez pokolenia. Hollywood postanowiło wykorzystać tę historię i – po przerobieniu – włączyć ją w uniwersum Obecności, w skład którego, oprócz dwóch filmów o małżeństwie Warrenów, wchodzą także trylogia Annabelle i Zakonnica.
Film rozpoczyna się w XVII wieku w Meksyku wspomnianym wątkiem morderstwa dokonanego przez zgnębioną matkę. Następnie akcja przenosi się do Los Angeles lat 70. Poznajemy Meksykankę Annę Garcię, pracownicę społeczną samotnie wychowującą dwójkę dzieci po śmierci męża. Kobieta zajmuje się sprawą zaginięcia synów niejakiej Patricii Alvarez. Wkrótce bohaterka odkrywa niepokojącą tajemnicę – chłopcy zostali zamknięci przez kobietę w niewielkim pomieszczeniu. Wydaje się, że sprawa została wyjaśniona. Dzieci trafiają pod opiekę, a ich matkę zatrzymuje policja. Tak naprawdę horror dopiero się jednak zaczyna, kiedy okazuje się, że Alvarez zamknęła dzieci, aby chronić je przed demonem – duchem La Llorony. Anna nie traktuje poważnie szalonych opowieści zrozpaczonej kobiety, do czasu gdy w jej domu zaczynają się dziać przerażające rzeczy.
Niestety, Klątwa La Llorony sprawia wrażenie pozbawionej pomysłu na fabułę. Sam wątek meksykańskiej legendy zostaje spłycony, sprowadza się do wprowadzenia i samej tytułowej postaci, która nawiedza bohaterów, ale równie dobrze mógłby to być jakikolwiek inny demon (na przykład Zakonnica, do której jest podobna), brakuje tu bowiem pewnej egzotyki, zainteresowania widza latynoamerykańską kulturą ludową. Akcja toczy się w Los Angeles i poprowadzona jest jak po sznurku, od punktu do punktu, wedle zupełnie już wyświechtanego schematu: główna bohaterka początkowo nie wierzy w istnienie ducha, ale gdy jej dzieci znajdują się w niebezpieczeństwie, stawia czoła temu, co nadprzyrodzone.
Da się zauważyć także niewielki budżet produkcji. Mając już naprawdę wysokie przychody z całej serii twórcy mogliby sypnąć trochę grosza na nowe obrazy, ale jednocześnie widać daleko idącą ostrożność przy wprowadzaniu nowych tytułów z budżetem nieprzekraczającym 10 mln $. To odbija się na samym filmie: ubogim oddaniu lat 70., sprowadzającym większość scen do zamkniętych pomieszczeń czy słabymi efektami specjalnymi. Oczywiście bez tych ostatnich film mógłby się obejść, zwłaszcza gdyby postawiono na atmosferę i budowanie niepokoju. Z tego pomysłu jednak zrezygnowano kosztem nieustających jump scare’ów. Tych jest mnóstwo i niektóre z nich są naprawdę mocne – gwarantuję, że kilka razy podskoczycie na siedzeniu a serce zabije wam mocniej.
Wspomnianych jump scare’ów jest jednak tak dużo, że za którymś razem przestają już niestety działać. Jeśli tylko któryś z bohaterów zostanie na chwilę sam, zaraz postraszy go La Llorona, a to dzieje się właściwie co kilka minut. Fabuła utkana jest właśnie z takich straszaków, pomiędzy którymi historia leniwie i w mało zachęcający sposób posuwa się do przodu.
A jak Topielisko łączy się z uniwersum Obecności? Za sprawą filmu Annabelle, do którego się odnosi. W filmie pojawia się ojciec Perez, który wprowadza Anne w historię La Llorony, a który pojawił się także właśnie w pierwszej odsłonie horroru o demonicznej lalce.
Topielisko. Klątwa La Llorony to w mojej opinii najgorszy film w całym uniwersum Obecności. Słabiutko wykreowany demon pozbawiony charakterystycznych cech i olbrzymia ilość jump scare’ów, które z czasem przestają działać, sprawiają że film nie spełnia swojej roli, jeśli chodzi o wzbudzanie strachu. Niestety, nie rekompensuje tego również kiepska fabuła, na której można się nieźle wynudzić. Najbardziej żal jednak legendy o płaczącej kobiecie i latynoamerykańskiego folkloru, które nie zostały tu należycie wykorzystane.
Topielisko. Klątwa La Llorony
Reżyseria: Michael Chaves
Scenariusz: Mikki Daughtry, Tobias Iaconis
Obsada: Linda Cardellini, Raymond Cruz, Marison Ramirez, Patricia Velasquez, Sean Patrick Thomas, Tony Amendola
Muzyka: Joseph Bishara
Zdjęcia: Michael Burgess
Gatunek: Horror
Kraj: USA
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 10 maja 2019
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.