Książkirecenzja książka

Gareth Rubin „Dom Klepsydry” – recenzja

Człowiek uczy się przez całe życie. Przyszło mi się o tym przekonać przy okazji lektury Domu Klepsydry. Nieznanym dla mnie słowem była tetbeszka, czyli para znaczków, z których jeden jest obrócony do góry nogami w stosunku do drugiego. Gareth Rubin pożyczył ten pomysł i w swoim dziele dał nam dwie opowieści. Aby zapoznać się z drugą, trzeba książkę obrócić i zacząć czytać od tyłu. Dwa zakończenia spotykają się na środku woluminu.  

Bohaterem jednej historii jest młody lekarz, który zostaje wezwany do dalekiego krewnego, który coraz gorzej się czuje. Proboszcz Oliver Hawes uważa, że ktoś go otruł. Medyk po przybyciu na miejsce odkrywa, że w domu przetrzymywana jest szwagierka proboszcza, która przebywa w areszcie domowym w ramach wyroku za zabicie swojego męża. Do tego dostajemy dosyć mroczną okolicę, niebezpieczne bagna i niezbyt ufnych dla obcych mieszkańców. To wszystko aż samo prosi się o tajemniczą historię o morderstwach i nielegalnych interesach. 

Akcja drugiej opowieści ma miejsce kilkadziesiąt lat później, tuż na progu rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Młody pisarz, syn znanego polityka, wyprawia imprezy w domu przy plaży, ale najczęściej z nich ucieka na wysepkę, aby pisać kolejne dzieła. Na jedną z takich imprez przypadkiem trafia początkujący aktor Ken Kourian. Młodzi mężczyźni szybko się zaprzyjaźniają, jednak nie trwa to długo. Pisarz zostaje znaleziony martwy, i chociaż Ken zarzeka się, że widział, jak razem z nim wypływa drugi człowiek, policja upiera się przy samobójstwie. Siostra zmarłego wraz z Kenem starają się odkryć tajemnicę, którą tuż przed śmiercią odkrył pisarz. 

Dwór proboszcza w dziewiętnastowiecznej Anglii i szklana willa przy kalifornijskiej plaży noszą to samo miano – Dom Klepsydry. Im więcej dowiadujemy się z obu historii, tym lepiej zaczynamy rozumieć powiązanie obu opowieści. Żałuję, że nie mogę zapomnieć o tej książce, żeby jeszcze raz ją przeczytać, tym razem najpierw jedną, a potem drugą w całości. Chciałabym wiedzieć, jak różne byłyby moje odczucia. Zdecydowałam się jednak na przeskakiwanie pomiędzy historiami. Obie mi się podobały, chociaż ta dziejąca się w Anglii chyba trochę bardziej, aczkolwiek zakończenie tej kalifornijskiej było mocniejsze. 

Czytanie Domu Klepsydry przypomina inne książki, w których akcja dzieje się w dwóch różnych punktach na osi czasu. Jednak zawsze to autor decydował, kiedy przerwać nam jedną historię i przenieść się na chwilę do drugiej. Jeśli wczuliśmy się w akcję, to taki przerywnik mógł być bardzo irytujący, co spotkało mnie wielokrotnie. Tym razem to czytelnicy mogą zdecydować czy przeczytać jedną opowieść od początku do końca, a potem dowiedzieć się, co było po drugiej stronie książki, czy też przeskakiwać pomiędzy nimi. Dzięki temu dla każdego czytelnika będzie to inna lektura, ponieważ czytając, będzie miał inne informacje o lustrzanej historii lub nie będzie miał ich wcale. Bardzo ciekawy pomysł na wydanie książki. 

Dom Klepsydry
Autor: Gareth Rubin
Tłumaczenie: Robert Waliś
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 26 lutego 2024

Za materiał do recenzji dziękujemy wydawnictwu:

 

 
http://www.wydawnictwoalbatros.com/

Katarzyna Satława Recenzent

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.

Katarzyna Satława

Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.