Conn Iggulden „Protektor” – recenzja
Z wielką niecierpliwością czekałam na tę kontynuację, ponieważ pierwsza część była świetna i przypomniała mi o moich ulubionych wojnach czasów starożytnych. Cykl Ateńczyk rozpoczął się od Bram Aten, które zostawiły czytelników z tytułowym miastem w ogniu i uciekającymi mieszkańcami. Drugi tom, czyli Protektor, zabiera nas w dalszą część wojen perskich, gdy Ateńczycy ukrywają się na Salaminie, Kserkses zrównuje z ziemią całe polis, a Temistokles wraz z innymi wybitnymi Grekami musi stanąć naprzeciw przeważającym siłom wroga.
W książce przedstawione są wydarzenia z dwukrotnego spalenia Aten oraz ewakuacji mieszkańców na pobliską wyspę. Proces pierwszej odbudowy zostaje przerwany przez drugie najście ogromnej armii Kserksesa, który postanowił udowodnić, że nikt nie jest lepszy i silniejszy od Persów, a już w szczególności Grecy, którzy tak dali im się we znaki dekadę wcześniej. I chociaż z liczbą najeźdźców nie można było się zmierzyć na lądzie, dzięki systemowi znaków i flag grecka flota okazała się niezwyciężona. Ostatecznie Grecy i Persowie spotkali się na lądzie, ale dopiero pod Platejami, co miało ogromny wpływ na dalsze losy Hellenów. Opisy sprytnych posunięć, planów na odbudowę i prób przekonania Spartan do wspólnego pokonania wroga są ciekawe i wciągające, a przystępny język pomaga zrozumieć te surowe realia sprzed wielu wieków.
To, co najbardziej podobało mi się w tej części cyklu, to miłość mieszkańców do swoich miast oraz wizja współpracy, którą niektórzy Ateńczycy próbowali przedstawiać Spartanom i innym Grekom, którzy nie chcieli stanąć naprzeciw wielotysięcznej armii Kserksesa. Historia pokazana jest z różnych perspektyw. Autor pokazuje myślenie uprzywilejowanych Ateńczyków, zwykłych obywateli polis, perskiego dowódcy wojsk, ale pochyla się także nad helotami – spartańskimi niewolnikami, którzy jedynej wolności mogli szukać w śmierci. Jest to bardzo interesujące zderzenie różnych poglądów i motywacji.
Cykl Ateńczyk oczywiście jest pozycją obowiązkową dla osób lubiących starożytną Grecję i powieści historyczne, ale ich nie trzeba przekonywać do sięgnięcia po lekturę. Natomiast z Bramami Aten i Protektorem powinni zapoznać się także czytelnicy, którzy uważają, że ta kategoria książek jest nudna. Conn Iggulden szybko zmieni Wasze zdanie, ponieważ potrafi tak ciekawie opisać znane powszechnie fakty, że cała książka trzyma w napięciu, mimo że wynik bitew i losy niektórych bohaterów są nam już znane z lekcji historii. Mam nadzieję, że seria będzie kontynuowana, ponieważ jeszcze sporo zostało do powiedzenia, a autor zdecydowanie ma do tego talent.
Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Rebis
Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.