Książkirecenzja książka

To przez ten wiatr. Jakub Nowak – recenzja

19 lutego 1876 Henryk Sienkiewicz w towarzystwie Juliusza Sypniewskiego wyruszył z Liverpoolu na pokładzie statku Germanik do Nowego Jorku. Była to jego pierwsza wielka podróż do Ameryki. Pomysł wyjazdu zrodził się w domu Heleny Modrzejewskiej, która wraz z mężem Karolem Chłapowskim i Łucjanem Paprockim również dotarła do Anaheim. Tam polska inteligencja zajęła się farmą, chociaż uprawa winogron przerosła ich kompetencje. Dość powiedzieć, że nie byli nawet w stanie się skutecznie bronić przed łupieżami okolicznych złodziejaszków. Głównym ‘zyskiem’ całego wyjazdu dla rodaków znajdujących się w ojczyźnie były reportaże Sienkiewicza. Przez wiele lat to właśnie one stanowiły dla Polaków kluczowe źródło opisujące Amerykę. Ta historia wydarzyła się naprawdę i tak to też zostało przedstawione w To przez ten wiatr. Pozostała część książki Jakuba Nowaka jest tylko, a może aż fikcją.

Czytając kolejne rozdziały zastanawiałem się, co skłoniło autora do napisania tej powieści. Czy interesowała go relacja Modrzejewskiej i Sienkiewicza? Chciał odczarować dla przeciętnego te legendarne postaci i pokazać ich w całej ludzkiej krasie? A może brakowało mu polskiego westernu, w którym ważną rolę odgrywają kobiety? Jakakolwiek była jego motywacja, dobrze że się pojawiła. To przez ten wiatr jest powieścią chwaloną z każdej strony i te miłe słowa nie są zwykłą kurtuazją czy gestem względem kolegi. Nic z tych rzeczy. Jakub Nowak na fundamencie rzeczywistej historii, miejsca i bohaterów, wykreował opowieść tętniącą życiem.

Od najmłodszych lat oglądam westerny. Te hollywoodzkie i nieco bardziej egzotyczne. Gdy na rynku wydawniczym pojawia się jakiś przedstawiciel gatunku, również nie mogę odmówić sobie lektury. To moje hobbystyczne podejście pozwoliło mi wyrobić sobie pewne tezy o tym gatunku. I tak najistotniejszym elementem westernu, czymś bez czego trudno sobie wyobrazić Dziki Zachód, jest przemoc. Zazwyczaj symbolizuje ją postać samotnego, uzbrojonego mężczyzny. Broń jest tu drogowskazem, który każdemu napotkanemu mówi „Hej, ja nie uznaję kompromisów, jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli, pokaże Ci czym jest życie w świecie chaosu i terroru”. Użycie rewolweru nie następuje jednak zbyt często. To nie „Kill Bill”, tu krew nie może lać się hektolitrami. Napięcie jest stopniowo budowane, a scena rozładowania emocji nadchodzi we właściwym czasie. Inaczej nie miałoby to sensu. Istotą westernu jest właśnie niepewność dnia ani godziny. W tym gatunku każdy może zostać zabity o przypadkowej porze, w zupełnie niezaplanowanym miejscu, bez pytania o to kim jest i co tu robi. W ten schemat idealnie wpisuje się omawiana książka.

W To przez ten wiatr umiera co najmniej kilka osób. Już na początku powieści jesteśmy świadkami wieszania sąsiada naszych bohaterów. Jego wina jest niepodważalna – zabił siekierą swoją żonę i pośrednio spowodował także śmierć potomka. Ta sekwencja pozwala Jakubowi Nowakowi z miejsca wejść w tę surrealistyczną przestrzeń. Napierający tłum, upał i kurz jednoznacznie symbolizują degrengoladę otaczającego świata. Razem z Sienkiewiczem i Modrzejewską wkraczamy w świat koszmaru, którego immanentna ̨ cecha ̨ jest wszechobecna i dla wielu już oswojona przemoc.

I tak między jedną śmiercią a drugą poznajemy losy migrantów. Modrzejewska mocno wierzy, że mimo niesprzyjających okoliczności jej American Dream dopiero nadejdzie. Nie jest tu gwiazdą, ale zwykłą kobietą,  która musi się zmagać z przeszłością, tęsknotą za rodzicielstwem oraz znajomościami swojego syna. To właśnie nieoczekiwanie Rudolf, jego kolega Charlie i urocza służąca Anusia w ostatecznym rozrachunku napędzą akcję książki i przejmą pałeczkę pierwszeństwa od bardziej rozpoznawalnych postaci. Ich portrety psychologiczne są świetnie rozpisane, każdy ma własną charakterystykę, wady i namiętności. Gdzie w tym wszystkim Henryk Sienkiewicz? Można powiedzieć, że tu i tam. Późniejszy Noblista nie może znaleźć sobie miejsca. Pije, uprawia seks z lokalną prostytutką, pisze listy do Modrzejewskiej. Relacja tych dwojga w żadnym momencie nie zostanie jednak jasno sprecyzowana. Nie ma ona romantycznego czy oczywistego wymiaru.

Migranci żyją, wydają pieniądze, poznają społeczność lokalną, są też świadkami różnych zdarzeń. I to właśnie one w połączeniu z drobiazgowo odmalowanymi realiami świata oraz pojawiającymi się co jakiś czas koszmarami sennymi, przypominają nam, że jesteśmy w Kalifornii. Że coś tu nie gra i prędzej czy później dojdzie do eskalacji przemocy. Kto będzie tym złym? Co z tym wszystkim wspólnego ma kolej? Ile złota waży ludzkie życie? Mnożące się pytania, na które odpowiedź można uzyskać tylko podczas czytania.

To przez ten wiatr mimo swojej rozrywkowej formy ma też społeczne konotacje. Jakub Nowak powołał do życia wyjątkowo brudny i czarny charakter. Jednocześnie ta figura tylko podkreśla to, co czytelnicy zauważają już wcześniej – największe zło czai się nie w posługujących się rewolwerem, lecz w układnych mieszkańcach westernowego Anaheim. To oni sami ustanawiają ̨ własne prawa, a następnie bezwzględnie je egzekwują. Wyroki wydaje nie sędzia, ale lokalny ‘obrońca’. Ciała wisielców są ku przestrodze wystawiane na widok publiczny. W pewnym momencie do głosu dojdzie też żądza mordu całej społeczności, która sama wymierzy karę nauczycielce i jej czarnemu kochankowi. Pomiędzy mieszkańcami a bandytami nie ma właściwie różnicy – obie grupy kierują się materialnymi motywacjami i nie cofną się przed żadna ̨ zbrodnią. Ludzie Dzikiego Zachodu znajdują się w stanie moralnego rozkładu, i to niezależnie od ich profesji, wieku czy płci.

W tym miejscu chciałbym też podkreślić, że To przez ten wiatr nie aspiruje do miana powieści stawiającej jakąkolwiek diagnozę społeczną, ona kreuje się sama. Finał sugeruje raczej odczytanie tej historii w kategoriach przypowieści o ludzkich losach. Gdy Polacy opuszczają miasteczko, zostawiają ów brud i moralny rozkład za sobą. Nawet śmierć najokrutniejszego bandyty nie zdołała zmienić tego miejsca. Zło tkwi w człowieku od momentu jego narodzin i jedyną formą odcięcia się od niego jest ucieczka. Następująca w bohaterach przemiana oraz doświadczenie wyniesione z tych kilku miesięcy spędzonych na farmie pozwala jednak mieć nadzieję, że w innym miejscu i czasie ułożą oni życie na swoich zasadach.

To przez ten wiatr jest naprawdę dobrym przykładem literatury środka. Trudno się tu nudzić, bo poważne problemy ideologiczne zostały ubrane w atrakcyjny przygodowy kostium i dodatkowo okryte ironicznym poczuciem humoru. Jakub Nowak pokazuje polskiemu czytelnikowi alternatywną biografię znanych postaci, które zyskują cechy czysto ludzkie. Przy okazji jesteśmy tu świadkami wejścia w zdemoralizowaną społeczność, która nawet wybitne jednostki potrafi wciągnąć i wypluć według własnego widzi mi się. Balet umarłych ostatecznie kończy się promykiem nadziei. Tu inaczej niż w dziełach specjalistów od spaghetti westernu, można przetrwać bez uszczerbku fizycznego i moralnego.

Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Powergraph

 

 
 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.