Jen Calonita „Lustereczko, lustereczko…” – recenzja
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyła sobie królewna. Macocha skazała ją na śmierć, ale dziewczyna uciekła i znalazła schronienie wśród krasnoludków. Zła Królowa podała jej zatrute jabłko, ale pocałunek pierwszej miłości w postaci księcia na białym koniu zbudził królewnę. A potem żyli długo i szczęśliwie. Brzmi znajomo?
Lustereczko, lustereczko… to kolejna po NieUrodzinach książka z serii Mroczne opowieści, która tym razem opisuje nieco inną wersję historii królewny Śnieżki. Młoda dziewczyna traci matkę w wieku 7 lat. Jej ojciec ponownie się żeni, a jego wybranką jest Ingrid, ciotka Śnieżki i siostra zmarłej królowej Katarzyny. Dziewczynka wychowuje się sama, odizolowana od wszystkich. Służba przemyka po korytarzach i nie rozmawia z nią, macocha rzadko przyjmuje kogokolwiek, a król znika. Śnieżka nie opuszcza murów zamku przez wiele lat i nie ma pojęcia, co dzieje się w królestwie ani jakie nastroje panują wśród mieszkańców.
Jednak królewna nie poddaje się powszechnemu strachowi. Stara się pielęgnować rośliny i opiekować się zwierzętami w ogrodzie i zawsze jest miła dla innych. Jej naiwność zostanie zweryfikowana, gdy królowa, jak wszyscy wiemy, wyśle jednego ze swoich łowców, aby zabrał Śnieżkę do lasu i pozbawił ją życia. Ciąg dalszy również jest znany – krasnoludki, jabłko, książę, pocałunek, wieczna miłość.
Duża część powieści nie jest zmieniona, natomiast cała historia jest zdecydowanie bardziej rozbudowana. Nowe fragmenty to dzieciństwo i okres dorastania Ingrid i Katarzyny. Autorka przybliża nam ich trudne relacje z ojcem, brak matki oraz ucieczkę, ciężką pracę i w końcu drogę do zamku i na tron. Największą zmianą w powszechnie znanej baśni jest podanie jabłka królewiczowi, a więc role “damy w opałach” i “księcia na białym koniu” zostają zamienione. Dziewczyna nie czeka bezczynnie, ale przy pomocy sprzymierzeńców zbiera małą armię i zamierza pozbawić Złą Królową tronu.
Sięgając po Lustereczko, lustereczko… spodziewałam się bardziej zmienionej historii, tak jak miało to miejsce w NieUrodzinach. Jen Calonita postanowiła jednak oprzeć się na znanym wszystkim faktom i obudować je dodatkową treścią. Dzięki temu wiemy skąd wzięła się miłość Śnieżki do przyrody, kim była Zła Królowa, nim zasiadła na tronie, czemu król nie stanął w obronie córki oraz w jak kiepskim stanie było całe królestwo.
Książka jest bardzo ładnie wydana. Czarne tło i niebieskie dodatki prezentują się elegancko, a do pełni szczęścia brakuje tylko twardej oprawy. Lektura wnosi trochę nowych informacji i jest zdecydowanie mroczniejsza od wersji Disney’a. Powinna spodobać się fanom animacji i alternatywnych historii, choć jak wspomniałam, więcej jest treści dodanych niż zmienionych. Mam nadzieję, że wydawnictwo Olesiejuk dostarczy nam kolejnych opowieści z mrocznej serii.
Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Olesiejuk
Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.