Wojciech Dutka „Apokryf” – recenzja
Apokryf zwrócił moją uwagę czasem akcji, która ma miejsce w starożytności. Moja miłość do tych dziejów nie zawsze pokrywa się z ciepłymi uczuciami do książek opisujących tę epokę. Surowość dawnych realiów, ciągłe bitwy i niewiele znaczące ludzkie życie powodują, że fabuła często jest dosyć sztywna, a bohaterowie wydają się bezduszni. Dlatego moje odczucia po zakończonej lekturze były dla mnie ogromnym, ale przyjemnym zaskoczeniem.
Troje młodych mężczyzn przyjaźni się i wspólnie ćwiczy, bawi się i spędza wolny czas. Każdy z nich ma inne korzenie – greckie, żydowskie i rzymskie. Mimo tego, iż dzielili młodzieńcze chwile, byli świadomi odmiennego pochodzenia i przyszłości, która ich czeka. To właśnie religia i wychowanie będą miały kluczowe znaczenie w kształtowaniu ich postawy i priorytetów w dorosłym życiu.
Sekstus Juliusz Sewer jest Rzymianinem i na łożu śmierci opowiada swoją historię synowi, któremu zdradza okrutną prawdę – nie jest on jego prawdziwym ojcem. Malec został znaleziony w dole z trupami Żydów po pogromie, którą wojska urządziły w Judei i przygarnięty przez Sekstusa. A wydarzenia, które do tego doprowadziły, będą opowiadane czytelnikowi przez resztę książki.
Młody wówczas Rzymianin podąża drogą swojego ojca i wstępuje do wojska. Zostawia za sobą pierwszą miłość, czyli siostrę greckiego przyjaciela. Ta, choć zakochana w Sekstusie, kieruje się rozsądkiem, a nie uczuciami i wchodzi w związek z ostatnim z trójki kolegów – Żydem. Przejmuje jego religię i sposób życia, a także nowe imię – Chloe. Wyprowadzają się i wychowują syna, który odegra kluczową rolę w późniejszych wydarzeniach. Po trzęsieniu ziemi żydowskie dziecko przygarnia Sekstus i odsyła do ojca, aby ten go wychował.
Natomiast Sekstus pnie się w górę po szczeblach wojskowej kariery. Jest przenoszony z prowincji do prowincji. Z dalekiej Brytanii, gdzie walczył z dzikimi Piktami zostaje w końcu wysłany do Judei, gdzie rosnąca w siłę żydowska społeczność postanawia pod dowództwem Szymona bar Kochby odzyskać Jerozolimę. Tam przyjdzie mu się spotkać z osobami ze swojej przeszłości, niestety stojącymi po przeciwnej stronie barykady.
Wojciech Dutka dokonał rzeczy bardzo trudnej. Surową, a często także okrutną rzeczywistość II w. n.e. opisał w taki sposób, że czytanie o niej było przyjemnością. Mimo trudnych warunków życia, opisów wojskowych manewrów i jednostek, lekturę czytało się jak lekką opowieść. Przystępny język i ciekawe opisy spowodowały, że zarówno bohaterowie jak i opisywane miejsca były mi bliższe. I to mimo tego, że tak naprawdę fabuła zmierzała do brutalnego i krwawego powstania żydowskiego, podczas którego zginęło ponad pół miliona Żydów.
Mimo iż starożytny Rzym i Grecja są mi bliskie, to jestem świadoma ich wad i ciemnych plam w historii. Wydaje mi się, że zamysłem autora było pokazanie Żydów jako ofiar i biednych, uciśnionych wyznawców swojego boga. Jednak ja odniosłam całkiem odmienne wrażenie. Może nie jestem do końca obiektywna, ale Rzym nie był dla mnie czarnych charakterem tej powieści. Nie uważam, aby rzeź na jakiejkolwiek społeczności była słuszna, nieważne jaką religię czy poglądy wyznaje, jednak po lekturze został mi niesmak po przedstawieniu dwóch religii monoteistycznych. Do tragedii nie doprowadziło surowe, rzymskie prawo i decyzje Hadriana o zakazie obrzezania i odbudowie Jerozolimy, ale fanatyzm religijny i ślepe posłuszeństwo snom, wizjom i słowom przywódców żydowskich. W o wiele mniejszym stopniu, ale równie negatywne wrażenie odniosłam po opisie rodzącej się dopiero w tym czasie sekty chrześcijańskiej, która nie była stroną w konflikcie pomiędzy Żydami i Rzymianami, ale równie ślepo patrzyła w niebo, zamiast po prostu na ludzi.
Mimo negatywnych odczuć do przedstawionych fanatyków religijnych i ich działań, była to bardzo pouczająca i ciekawa lektura, którą polecam wszystkim miłośnikom starożytności, ale i wyznawcom wspomnianych religii. Pewien filozof powiedział, że ci, którzy nie pamiętają historii są skazani na jej powtarzanie. Z lektury, która w tak przystępny sposób pokazuje różne spojrzenia na te same wydarzenia mogą czerpać naukę wszyscy, nieważne po czyjej stronie opowiedzieliby się w przypadku takiego konfliktu.
Jestem pod ogromnym wrażeniem książki Wojciecha Dutki. I chociaż wydaje mi się, że wyciągnęłam z niej inne wnioski niż te, które miał na myśli autor, to chętnie wrócę za jakiś czas do tej pozycji. Na pewno polecę ją kolejnym osobom zainteresowanym tą tematyką i mam nadzieję, że powstaną kolejne książki opowiadające o ważnych wydarzeniach ze starożytności poruszające równie trudne tematy.
Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.