Książkirecenzja książka

Sam Sykes. Dziesięć Żelaznych Strzał – recenzja

Choć dla wielu czytelników może wydawać się to świętokradztwem, lub po prostu szaleństwem… sięgam czasem po książkę, która jest kolejną częścią serii, bez znajomości jej poprzedniczek. Zdarza mi się to np. wtedy, gdy opis powieści wyjątkowo mnie zaciekawi. Górę bierze wówczas moja niecierpliwa natura, więc zamiast poznać historię od początku, śledzę ją od późniejszego etapu. Tak też wyglądało moje spotkanie z książką Dziesięć Żelaznych Strzał Sama Sykesa od wydawnictwa Rebis.

Pragnienie zemsty potrafi popchnąć człowieka do najstraszniejszych czynów. Doskonałym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest Sal Kakofonia. Jest to wyjątkowo nietuzinkowa postać, jak na główną bohaterkę powieści fantasy. Dlaczego? Po pierwsze bluzga niemiłosiernie przy każdej okazji. Po drugie niemiłosiernie też siecze każdego, kto stanie jej na drodze… albo w zbyt bliskiej odległości od trasy, którą pokonuje. Kobieta zostawia po sobie dosłownie pas zniszczeń, obejmujący ofiary w ludziach, ale i zrujnowane miasteczka oraz spalone wsie. 

Sal napędzana jest chęcią zabicia wszystkich ze swojej obszernej, bo zawierającej ponad trzydzieści nazwisk listy osób, które w przeszłości zaszły jej za skórę. Kobieta doświadczyła w swoim życiu wiele złego i w czasie lektury przywołuje część wspomnień, dzięki czemu czytelnik może przekonać się, że nie jest ona wyłącznie bezmyślną machiną do zabijania. Aby dokonać swojej wendety, Sal postanawia sprzymierzyć się z kimś, kto może zaprowadzić ją do osób, które poszukuje. Oczywiście nie zrobi tego za darmo. 

Książka Sama Sykesa rozpoczyna się telegraficznym skrótem wydarzeń z poprzedniej powieści. Dzięki niemu czytelnicy mogą przypomnieć sobie, w jakim momencie rozstali się z bohaterką powieści. Dla mnie było to bardzo skąpe, ale jednak przydatne wprowadzenie do jej świata. 

Dziesięć Żelaznych Strzał zaskoczyło mnie już na początku tym, że wszystko wokół Sal zaczyna wybuchać i się rozpadać. Główna bohaterka powieści to istna kobieta „demolka” i bardzo szybko się o tym przekonujemy. Na kartach powieści dzieje się tak wiele, że z czasem zwroty akcji przestają nieco zaskakiwać. Czytając książkę od pewnego momentu po prostu wiemy, że zaraz musi się zdarzyć coś nieoczekiwanego.

Fabuła powieści jest ciekawa i wciągająca, a obok postaci głównej bohaterki nie można przejść obojętnie. Jest ona bardzo kontrowersyjna, a do tego jej historia pełna jest wielu ciekawych, choć czasem także mocno niepokojących wątków. Myślę, że książka spodoba się wielu fanom literatury fantastycznej, ale uważam, że nie jest to lektura dla każdego. Jeśli jednak szukacie oryginalnej książki, będącej miksem fantastycznej historii i klimatu rodem z dzikiego zachodu, powinniście koniecznie sprawdzić Dziesięć Żelaznych Strzał.

 

Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Rebis

http://www.rebis.com.pl/
 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 

Agnieszka Satława Recenzent

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya. 

Agnieszka Satława

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya.