Kolory PRL. Ewa Jałochowska – recenzja
Pod koniec września światło dzienne ujrzała książka Ewy Jałochowskiej Kolory PRL. Sztuka powstająca w naszym kraju pod skrzydłami komuny kojarzy się rzecz jasna z szarością, jak i cała ta smutna rzeczywistość, ale tych którzy znają ten okres z doświadczenia nie trzeba przekonywać, że było inaczej. Młodszym odbiorcom wystarczy przypomnieć kultowe animacje, na których wychowywali się podobnie jak ich rodzice – Bolek i Lolek czy Reksio to tylko najważniejsze przykłady. A jeśli ktoś wciąż czuje się nieprzekonany, niech po prostu sięgnię po tę książkę. W jej tytule znajduje się jakiś rodzaj prowokacji, ale już zawartość pracy Jałochowskiej stoi tak naprawdę wszelkimi kolorami wspomnianej sztuki. Autorka nie tylko udowadnia, że tych barw było całe mnóstwo, ale też podkreśla ich wyjątkowość.
Najbardziej w książce Kolory PRL zachwyca jej ogromne bogactwo. Autorka przedstawia 44 lata polskiej sztuki plakatu, komiksu i animacji, z olbrzymią dbałością o detale, z imponującą wręcz drobiazgowością. Prowadzi czytelnika od samego początku, a nawet od tego co było jeszcze przed początkiem (bo mówiąc o animacji, nie sposób nie wspomnieć o zrealizowanym przed taśmą filmową Pavure Pierrot, mówiąc o komiksie trzeba powiedzieć o tkaninie z Bayeux, a w kontekście plakatu – o Henrim dle Toulouse-Lautrec.)
Jałochowska próbuje w jakiś sposób umiejscowić polską sztukę pośród tej światowej. W niektórych przypadkach jest to możliwe, szczególnie już później, po odwilży, ale twórczość pierwszych lat po zakończeniu II wojny światowej zdaje się nie przynależeć do żadnego szerszego nurtu. Płynie z tego jasny wniosek autorki, że pod wieloma względami polska sztuka doby PRL jest wyjątkowa w skali światowej. I tę wyjątkowość potwierdzono już później i doceniono, chociażby w kwestii „Polskiej Szkoły Plakatu”.
Jednym słowem wyjątkowa sztuka PRL mogła pojawić się tylko w określonym miejscu i czasie. Złożyło się na nią mnóśtwo indywidualnych czynników – począwszy od tragedii II wojny światowej która zatrzymała szybki rozwój odradzającego się państwa, przez natychmiastowe zamknięcie w szponach komunizmu, po socrealizm i cenzurę oraz wszelakie próby jej ominięcia, odważne chęci komunikacji z widzem „na opak” i wreszcie sam widz, który często na tę specyficzną komunikację był otwarty. To trochę jak z owadem, który żyje jedynie w specyficznym ekosystemie. Polska sztuka PRL, tak mocno i nierozerwalnie zakorzeniona w polityce i historii, mogła zrodzić się jedynie w takich warunkach. Była rodzajem światełka w ciemności, ożywczymi kolorami na wyblakłej palecie barw PRL, przebłyskiem wolności. Choć o tę ostatnią siłą rzeczy było najtrudniej. Zmagań twórców z systemem autorka także nie pomija. Nie wszystkie kończyły się dobrze.
Wspomniane bogactwo tej książki przejawia się także w ilości przywołanych nazwisk. Jeżeli ktoś w którejś ze wspomnianych dziedzin tworzył w tym okresie, to z pewnością będzie w tej książce choćby o nim wzmianka. Ci najwięksi będą mieli tu szczególne miejsce – jak Janusz Christa czy Papcio Chmiel w komiksie, jak Walerian Borowczyk i Jan Lenica w animacji, jak Wojciech Fangor i Eryk Lipiński w plakacie. Ale są tu też pionierzy, ci którzy stawiali w naszym kraju pierwsze kroki w danym medium, choćby były to kroki jeszcze nieporadne lub zduszone w zarodku. Jałochowska sporo miejsca poświęca również tym, którzy wprawdzie kultury PRLu nie tworzyli, ale mieli na nią gigantyczny wpływ, jak Włodzimierz Sokorski, minister kultury, przez długi czas decydujący o tym, jak sztuka w Polsce ma wyglądać, a czego absolutnie mówić lub pokazywać nie wolno.
Zachwyca także ilość ilustracji oraz zdjęć. Umówmy się, to jest po prostu pięknie wydana książka i za to należą się wydawcy brawa. Bo właściwie wszystko, o czym Jałochowska pisze, poparte jest jakimś przykładem. Jeżeli autorka zaczyna omawiać twórczość jakiegoś artysty, możemy być pewni że na następnej stronie zobaczymy jakiś jego plakat, albo kadr z komiksu czy animacji. Szczególnie sekcja plakatu jest w tej książce wspaniale udokumentowana. Do tego dodajmy jeszcze mnóstwo archiwalnych fotografii. Naprawdę, obcowanie z tą pozycją, to czysta przyjemność.
Patronem tej książki, dumnie i prosto stojącym na okładce, wydaje się być Profesor FIlutek, jak przekonuje Jałochowska, nigdy nietknięty polityką. Jedyny bohater zrodzony w okresie PRL, który beztrosko przeszedł przez historyczne wydarzenia i przeróżne reżimowe decyzje wpływające na kulturę. Wielu bohaterów tego okresu nie miało podobnego szczęścia, niektórzy z nich zniknęli na długie lata, inni zupełnie, a jeszcze inni wracali, choć już całkowicie podporządkowani propagandzie.
Kolory PRL Ewy Jałochowskiej to bogato zilustrowane i niezwykle szczegółowe kompendium wiedzy o polskiej sztuce wyrosłej pod ciężkimi chmurami komunizmu. Kompendium napisane przyjaznym, czasem nawet zabawnym, językiem, niepozbawione autorskiego stylu. Autorka stara się nie pominąć żadnego nazwiska, żadnego szczegółu z omawianego przez siebie okresu, kreśli konteksty i wychodzi daleko poza omawiany temat, przywołuje mnóstwo sylwetek i setki pracy, a jednak całość jest niezwykle lekka i zachęcająca do odkrywania kolejnych barw z bogatej palety PRL. Dla miłośnika polskiej kultury, a w szczególności tego wyjątkowego, choć bardzo trudnego okresu – pozycja obowiązkowa.
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.