Książkirecenzja książka

Perły. Izrael Joszua Singer – recenzja

Na Perły, drugi wydany w Polsce zbiór opowiadań Izraela Joszua Singera, składa się dziesięć historii pisanych w latach 1916-1922. To wczesne utwory żydowskiego pisarza, tworzone jeszcze przed jego wyjazdem do Ameryki. Warto na nie spojrzeć właśnie przez pryzmat momentu życia, w jakim znajdował się autor. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat,  przebywał na terytorium Ukrainy i Rosji, nie był rozpoznawalny, a oferta Abrahama Cahana opiewająca na sto dolarów, była dla niego na tyle atrakcyjna, że porzucił on dotychczasowe przyzwyczajenia i rozpoczął pracę dla „Forwerts”.




To właśnie Cahan odkrył i wypromował pierwsze, tytułowe opowiadanie zbioru. Zamieścił je w 1923 roku w odcinkach swojej gazety wraz z własną recenzją całego tomu, w której pisał między innymi tak „Partie opisowe w utworach Singera wyszły spod ręki artysty, ma on do tego wrodzony talent, dar, niemożliwy do wyuczenia”. Chociaż do tego zdania odnosiło się później wielu innych krytyków, zauważając że Cahan zwyczajnie przesadził z entuzjazmem, ja akurat mu się nie dziwię. Jeśli ktoś w wieku dwudziestu pięciu lat potrafi tak pisać, niewątpliwie ma talent i jest artystą.

Już podczas recenzowania późniejszego tomu opowieści pisarza („Na obcej ziemi”) zauważyłem, że Singer buduje świat okryty mgłą. Nie jest to mgła dosłowna, a swego rodzaju kurtyna, pod którą chowa wszystkie szczegóły. Jakie? Na przykład opisy przyrody, wygląd chat, rozkład miasteczek, cechy fizjonomii bohaterów, nazewnictwo wsi. W ten sposób naturalnie wyobrażamy sobie miejsce akcji jako czarno-białe, pozbawione dodatków, faktur i kolorytu. Umiejscowione gdziekolwiek, najlepiej na końcu świata. Dosłownie przenosimy się do innego środowiska, w którym najważniejsze jest wnętrze człowieka.

Singer swego czasu malował obrazy, zatem mogę się domyślać, jak ważny był dla niego odpowiedni dobór barw. Jeśli więc swoje narracje pozbawia wyraźnych konturów i namacalności, robi to całkowicie świadomie. Stąd odcienie szarości na zdjęciach w laboratorium fotograficznym Hirszla („W ciemności”), odczytuję metaforycznie. Nie inaczej jest z zamiłowaniem protagonisty „Pereł” do czytania czarnych ramek nekrologów. Swoistym podsumowaniem tego pesymistycznego, obdartego z uroku świata, może być też opowiadanie „Sparaliżowana”, w którym chora, starsza kobieta wpisuje się swoją przypadłością w okrutny świat zewnętrzny. Uniwersum Singera ma być zdeterminowane nadchodzącą klęską i autor to wyraźnie podkreśla w tych niewielkich fragmentach.

Nie sposób omówić wszystkich historii zawartych w tomie. Mijałoby się to zresztą z nadrzędnym celem, czyli przekonaniem potencjalnych czytelników, że Singera nadal warto czytać. Skupię się na dwóch moich ulubionych narracjach. Tytułowe Perły opowiadają o znajdującym się u kresu życia żydowskim bogaczu Morycu Szpilrejnie. To kamienicznik i kolekcjoner biżuterii. Bywa skąpy i bezwzględny, nie zamierza wspomóc nawet własnej siostry. Trudno go polubić, bo to ten typ człowieka, który uważa że wiele mu się należy, a serce pozostawia praktycznie zawsze zamknięte. Z tego też powodu cierpi na samotność, a jego jedynym towarzyszem jest służący Izak. Życie w dużym mieszkaniu, jest tak naprawdę swego rodzaju przygotowaniem na pochówek. Tu nie ma chwil radości, są tylko puste ściany i oczekiwanie na zagładę. Szpilrejn wystawia sobie nawet za życia nagrobek.

Smutne są także inne postaci u Singera. W „Piasku” widzimy obrazy grup mieszkańców, którzy zamiast spokojnie żyć, walczą między sobą. Do rywalizacji stanęły dwie miejscowości: wieś Podgórne i miasteczko Grabice. Ci drudzy są przekonani, że ich rodacy zza miedzy na zawsze będą od nich zależni. Gdy jednak pewnego dnia ci drudzy rozpoczynają interesy z budującym nad Wisłą forty wojskowe dowództwem rosyjskim, stopniowo izolują się od Podgórnego. To tylko wzmaga napięcie, które wybuchnie nieco później, gdy u młodej Maszki wyrośnie ciążowy brzuch. Ta prosta historia, opierająca się na sprawdzonym pomyśle, dobrze ukazuje główne zainteresowanie Singera – chęć ukazania beznadziejności istnienia.

Perły są młodszą siostrą znanego już polskiemu czytelnikowi Na obcej ziemi. Oba zbiory łączy bardzo wiele. Singer podejmuje tę samą tematykę, używa podobnych środków artystycznego wyrazu, znowu krytykuje stary świat, bezlitośnie obnażając jego brudną stroną. W jego opowieściach można przejrzeć się jak w zwierciadle i wyłapać w swojej osobowości wszystko to, co ponure i nikczemne. Żydowski pisarz wzbrania się przy tym od jakiegokolwiek oceniania czy moralizowania. Źli bywają chrześcijanie, ale także żydzi; starzy i bogaci, jak i biedni oraz głupkowaci. To świat, którego nie chcemy oglądać, ale który przecież sami tworzymy. Perły to kawał mocnej literatury, znacząco różniący się od tego, co pisuje się dzisiaj. 

Perły
Twórcy: Izrael Joszua Singer
Wydawnictwo: Fame Art
Gatunek: Opowiadania
Rok wydania: 4 lutego 2020 r.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU FAME ART

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.