Recenzja serialu „Capitani” Netflixa
Niewiele spodziewałem się po kryminalnej propozycji Netfliksa rodem z Luksemburgu, ale Capitani, który w tym tygodniu zadebiutował na platformie, mimo że nie jest produkcją bez wad, ma do zaoferowania naprawdę solidnie poprowadzoną i trzymającą w napięciu intrygę.
Tytułowy Capitani to inspektor policji, pracoholik który dąży do celu nie oglądając się za siebie. Właśnie miał zacząć urlop w niewielkiej wiosce na północy Luksemburga, ale w miejscowości znaleziono zwłoki nastolatki. Bohater zgadza się poprowadzić śledztwo w tej sprawie, a do pomocy bierze sobie lokalnych policjantów – ambitną Elsę i niezbyt rozgarniętego Joego. Sprawa wydaje się prosta, ale z każdym półgodzinnym odcinkiem na jaw wychodzą kolejne fakty zmieniające ogląd rzeczywistości. Z czasem odkrywamy również ślady przeszłości Capitaniego, który przyjechał w to miejsce nie bez powodu.
To mała wioska, wszyscy się tu znają. Motyw niewielkiej społeczności, w której trudno dochować tajemnic a sąsiedzi wiedzą o sobie wszystko, jest niezwykle dla kryminałów popularny. Tu autorzy scenariusza zdają się nie wierzyć w inteligencję widza i tylko w pierwszym odcinku stwierdzają to ustami różnych bohaterów kilkakrotnie. A potem zawsze gdy na jaw wyjdzie jakiś kolejny fakt, bohaterowie muszą powiedzieć, że „to mała wioska”. Scenariusz nie jest więc jakoś specjalnie inteligentnie napisany, a i sami bohaterowie pozostawiają sporo do życzenia. Capitani ma być postacią surową, niebzyt emocjonalną, ale skrywającą swoje tajemnice, ale grający go Luc Schiltz nie ma charyzmy, którą mógłby obdarzyć swojego bohatera, w rezultacie zamiast tajemniczy, Capitani wydaje się po prostu płytki. Pozostali bohaterowie to postaci wyjęte rodem z Policjantek i Policjantów z TV4. Zdecydowanie brakuje również klimatu.
Broni się sama intryga. Śledztwo rozbito na 13 półgodzinnych odcinków i trzeba przyznać, że twórcom mądrze udaje się rozłożyć je na te epizody, starając się aby każdy z nich kończył się jakimś zwrotem akcji albo niejednoznacznym akcentem. W rezultacie, zważywszy że serial można obejrzeć w jeden weekend, dostajemy naprawdę znośny kryminał, który z zaciekawieniem ogląda się do samego końca. Jeśli lubicie małomiasteczkowe kryminały ze zbrodnią w tle, która dotyka całej społeczności, a nie macie wielkich oczekiwań co do jakości produkcji, Capitani powinien przypaść Wam do gustu.
Capitani. Obsada: Luc Schiltz, Sophie Mousel, Claude De Demo, Jil Devresse, Timo Wagner; gatunek: kryminał, serial; kraj: Luksemburg; rok produkcji: 2019.
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.