Nowości Netflixrecenzja serialserial

Plemiona Europy- recenzja nowego serialu Netflixa

W ten weekend na platformie Netflix zagościły kolejne serialowe i filmowe nowości. Wśród nich miała być jedna perełka. Mowa o niemieckim serialu Plemiona Europy, twórców Dark. To gatunkowe science fiction, w zwiastunach zapowiadało się nawet ciekawie. Niestety realizacja wypada tu dużo gorzej.

Akcja rozgrywa się w 2074 roku. Europa jaką znamy nie istnieje. Państwa, które ją tworzyły również się rozpadły. W ich miejsce powstały mikropaństwa i tytułowe plemiona, które walczą ze sobą o władzę. Przyczyną takiego stanu rzeczy była tajemnicza katastrofa, która zaburzyła światowy porządek. W efekcie przetrwali najsilniejsi: Wrony, Szkarłatna Republika, Femeni i Atlanci.  Wśród nich uchowali się również Źródlanie, którzy nie wadząc nikomu, żyją w odosobnieniu. Niestety i na nich przychodzi kres, gdy trójka młodych ludzi staje się świadkami zestrzelenia pojazdu Atlantów.

Zdarzenie to wywraca ich poukładaną egzystencję do góry nogami. Najpierw zostają zaatakowani przez Wrony. Większość plamienia zostaje zabita a trójka rodzeństwa rozdzielona. Kiano (Emilio Sakraya) trafia do niewoli w mieście Wron. Liv (Henriette Confurius) spotyka na swojej drodze członków korpusu Szkarłatnej Republiki, a Elja (David Ali Rashed) rusza w niebezpieczną wyprawę z tajemniczym sześcianem Atlantów, który obiecał rannemu pilotowi zwrócić właścicielom.

Tak rozpoczyna się niebezpieczna, ale schematyczna opowieść o świecie przyszłości, w którym nie ma żadnych zasad. Od tego momentu obserwujemy wydarzenia z perspektywy trójki bohaterów, którzy robią wszystko aby przetrwać. Niestety serial prezentuje się chaotycznie, a historia opiera się na ogranych schematach, które bardziej nużą niż fascynują. Bohaterowie też są raczej „płascy” i nie są w stanie zaoferować nic co mogło by sprawić, że będziemy się z nimi identyfikować. Wrażenie mogą robić jedynie dekoracje, do których twórcy przyłożyli więcej uwagi.

Niestety nawet one nie uratują tego przeciętniaka, który poza potencjałem fabularnym nie ma nic więcej do zaoferowania. Bez emocji przyglądamy się wydarzeniom, które pozostawiają nas obojętnymi i po pięciu godzinach seansu, dochodzimy do wniosku, że był to całkowicie czas stracony.

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH SERIALI? POLUB TĘ STRONĘ:

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.