Recenzja serialu „Wychowane przez wilki”
Serial Wychowane przez wilki to serial dedykowany na nową platformę HBO – MAX. Obecnie ta platforma steramingowa dostępna jest tylko w Stanach, ale produkcja Ridleya Scotta szybko trafiła również do Polski w pakiecie HBO GO. To widowisko sci-fi sygnowane nazwiskiem twórcy kultowych Blade Runnera czy Obcego, ale chociaż sam Scott produkuje a nawet reżyseruje pierwsze odcinki serialu, tak naprawdę jego twórcą i pomysłodawcą jest Aaron Guzikowski.
Duch Scotta w pewnym sensie wisi jednak nad całym serialem. Rozgrywająca się w dalekiej przyszłości opowieść ukazuje świat pogrążony w konflikcie między tak zwanymi ateistami i wyznawcami Sola. W pierwszym odcinku poznajemy dwoje androidów – Ojca i Matkę, których zadaniem jest utworzenie nowej kolonii na planecie Kepler-22b. W ten sposób ma powstać nowa, ateistyczna cywilizacja. Zaawansowane androidy obdarzone sztuczną inteligencją szybko przekonują się, że zadanie wcale nie będzie proste. Ludzkie dzieci stawiają pytania, są ciekawe świata, nie są także przystosowane do warunków życia na innej planecie. Gdy dzieci zaczynają umierać, pozostałe pytają, co się dzieje z ich rodzeństwem i gdzie trafiają po śmierci?
Androidy mają więc trudny orzech do zgryzienia. Mimo że ich stopień zaawansowania jest bardzo wysoki i robią wszystko, by wychować dzieci jak najlepiej, stają przed przeszkodami towarzyszącymi wszystkim rodzicom. Tymczasem na planecie zjawiają się inni przybysze z Ziemi – wyznawcy Sola i para pasażerów na gapę.
Od początku więc mamy do czynienia z typowymi dla gatunku pytaniami, które wybrzmiewały także we wspomnianym Blade Runnerze. Jednak te motywy świadczą niestety o słabości serialu, który tak naprawdę wykorzystuje je w sposób odtwórczy, nie wnosząc nic nowego do tematyki. Opowieści o robotach, które potrafią być bardziej ludzkie od ludzi, religia traktowana w kategoriach fanatyzmu – to wszystko właściwie gatunek przerabiał już na wszystkie możliwe sposoby. Wychowane przez wilki nie ma w tym względzie nic nowego do powiedzenia. Chcąc jednak zatrzymać uwagę widza przez 10 odcinków, Guzikowski sporo miesza, stawiając na zwroty akcji, mnóstwo symboliki i filozoficznych rozważań, co ostatecznie przytłacza samą fabułę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ostatecznie dostajemy bełkot, który ma udawać skomplikowana i bogatą historię.
To, co świadczy o sile tego serialu, to przede wszystkim bohaterowie oraz relacje między nimi. To dla nich, nie dla tej bzdurnej fabuły, ogląda się tę produkcję. Świetnie sportretowane przez Amandę Collin i Abubakara Salima androidy i ich próby wychowywania ludzi ogląda się z nieustanną uwagą. Jest tu bardzo dużo ciekawych wątków, chociażby ścieranie się dwóch spojrzeń na świat – robotów myślących realistycznie i ludzi od narodzin poszukujących czegoś wykraczającego poza rzeczywistość. Kłótnie między Ojcem a Matką i pragnienie Ojca do bycia przydatnym, odczuwanie słabości wobec liderki tej grupy. Jest też świetna opowieść na drugim planie, w której ateistka podszywa się za matkę kilkuletniego chłopca, a z czasem sama zaczyna odczuwać do niego macierzyńską miłość. Dużo się tu dzieje właśnie pod takim względem, nazwałbym to – obyczajowym. I to zdecydowanie najlepszy element tego serialu.
Wychowane przez wilki. Twórca: Aaron Guzikowski. Reżyseria: Ridley Scott, Luke Scott, Sergio Mimica-Gezzan, Alex Gabassi, James Hawes; obsada: Amanda Collin, Abubakar Salim, Winta McGrath, Niamh Algar, Travis Fimmel, Felix Jamieson; gatunek: sci-fi, serial; rok produkcji: 2020.
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.