Dla DzieciKsiążkirecenzja książka

Wszyscy się liczą. Kristin Roskifte – recenzja znakomitej książki dla dzieci!

Wszyscy się liczą to ten rodzaj książki dla dzieci, w którym młody człowiek musi pewne rzeczy dostrzec. Pomaga mu w tym autorka i to w dwójnasób. Przede wszystkim Kristin Roskifte doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważna dla naszych pociech jest grafika. To często ona decyduje, czy dziecko w ogóle książkę polubi. Najnowsza pozycja wydawnictwa Dwie Siostry została wydana w dużym formacie, z cienkimi karkami. Każda ma rozrysowane niebieską kreską tło, zmieniające się ze strony na stronę. Raz dostrzeżemy tam osiedle, innym razem szkolne ławki, salę balową lub koncertową, a nawet samochody. Ważne jest to, że dziecko te tła zna, czy to z własnego doświadczenia, czy z opowieści rodziców. Nie będzie więc szoku, dociekania, powątpiewania. Tło wypełnia się systematycznie barwnymi postaciami. To właśnie one są tu najważniejsze. Zaczynamy od jednej osoby, później pojawiają się dwie, trzy, pięć, dziesięć, pięćdziesiąt, sto i tak aż do całego globu. Raz grają w piłkę, innym razem się uczą, tańczą czy bawią w chowanego. Robią dokładnie to, co robi się na co dzień. Kolejne wyliczenia mają zatem walor czysto edukacyjny, matematyczny. Nawet małe dziecko dostrzega barwne istoty na kolejnych planszach i automatycznie zaczyna rozumieć czym jest ciąg arytmetyczny, mimo że przecież nie umie go nazwać.




Starsze dzieci będą miały dodatkową frajdę. Każda strona ma bowiem wyjaśnienie w formie krótkiej opowieści o tym, co widzimy. Dowiadujemy się z nich na przykład, że dziewięćdziesiąt osób znajduje się na rozdaniu nagród dla artystów. Pięć z nich otrzyma nagrody, czterdzieści pozazdrości, a jedna ucieszy się z faktu, że żyje. Każdy kadr ma więc swoją indywidualną opowieść, nową historię, którą można z dzieckiem rozwijać według własnych potrzeb. Postaci lubią się powtarzać, co nasza pociecha na pewno dostrzeże. I dobrze, bo dzięki temu zaczyna rozumieć, jakie wiele ról społecznych odgrywamy każdego dnia.

Wszyscy się liczą to jednak nie tylko wyliczanka. To także książka z jasnym, klarownym i potrzebnym przesłaniem, zawartym już w samym tytule. Swoje miejsce znajdą tu osoby odmiennych płci, ras skóry i zainteresowań. Będą też osoby niepełnosprawne, zaprezentowane z godnością i szacunkiem. Kristin Roskifte pokazuje, że mimo iż nie sposób znać wszystkim, każdemu należy się atencja i empatia. Starsza osoba, którą widzimy idącą po drugiej stronie ulicy, niesie ze sobą określone myśli, troski i nadzieje. Ona także jest naszym bratem. Nie należy się jej bać. Nie trzeba ignorować niepokojących sygnałów, jakie wysyła. Każdy może pomóc każdemu, abyśmy nadal mogli być ludźmi.

Książka z dużą dozą prawdopodobieństwa powinna spodobać się każdemu dziecku. Jest atrakcyjna i dobrze przemyślana. Dynamiczna i mądra. Została zawieszona gdzieś ponad podziałami metod wychowawczych. Zwierzęta nie mówią, a ludzie nie latają. Pokazuje świat, jakim naprawdę jest. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie też jej odpowiednim dla nieco młodszych dzieci, z twardymi stronami i mniejszą ilością tekstu. Takie książki są naprawdę potrzebne. Szczególnie dzisiaj.

Twórcy: Kristin Roskifte
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Gatunek: dla dzieci
Data wydania: lipiec 2020

 

 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU DWIE SIOSTRY

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.