Recenzja serialu „Curon” Netflixa
Po śmierci matki Anna opuściła rodzinny Curon jako młoda dziewczyna w ciąży. Prześladuje ją dramatyczne wspomnienie, jakby to ona sama zabiła swoją matkę. Niestety, życie ułożyła sobie nie najlepiej – od lat jest w separacji z mężem. Teraz, po kilkunastu latach, wraca w rodzinne strony z bliźniakami: Maurem i Darią. Dla rodzeństwa przybycie w nowe miejsce to koszmar, czują się tu wyobcowani i chcieliby wrócić do siebie. Dodatkowo ich dziadek niechętnie przyjmuje ich pod dach starego, zamkniętego już hotelu cieszącego się złą sławą w okolicy. Ludzie reagują na ich nazwisko niechętnie. Okazuje się, że to ich rodzina odpowiadała w przeszłości za podtopienie miasteczka – dziś z tafli jeziora wyłania się jedynie gotycka dzwonnica starego kościoła – wątpliwa ozdoba okolicy.
Nowa propozycja Netflixa to tym razem młodzieżowy serial rodem z Włoch. Mieszają się tu wątki obyczajowe z nutą fantastyki i grozy. Nad Curon wisi bowiem klątwa, którą powtarzają nieliczni. Jeśli ktoś usłyszy bicie dzwonów zatopionej wieży – wkrótce zginie. Mówi się też o tajemniczych cieniach. Każdy z nas posiada dwie natury – przekonuje nauczycielka lokalnej szkoły w przypowieści o wilkach. W zależności od tego, którego z wilków karmimy, złego czy dobrego, takimi ludźmi sami się stajemy. Ale w Curon krążą legendy o tym, że możliwe jest uwolnienie swojego cienia, tego złego, który będzie chciał nas zdominować.
Przez siedem odcinków śledzimy perypetie Darii i Maura. Ona jest pewną siebie, przebojową dziewczyną, która od razu po przyjeździe w nowe strony zaznacza swoją obecność i nie pozwala traktować się z góry; on jest nieśmiałym, wrażliwym i wycofanym chłopcem, który z trudem nawiązuje nowe relacje. Wkrótce oboje wikłają się w dziwną relację z dziećmi nauczycielki. Tymczasem matka bliźniaków, Anna, znika w niewyjaśnionych okolicznościach.
Curon to mroczny thriller młodzieżowy, który powinien przypaść do gustu miłośnikom tajemnizych opowieści i historii rozgrywających się w małych społecznościach pełnych sekretów z przeszłości. Można doszukać się tu pewnych podobieństw do seriali Dark (wątki obyczajowe pełne zawiłych relacji między mieszkańcami dotyczących wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości) i Twin Peaks (kwestia doppelgangerów).
Produkcja jest naprawdę solidnie zrealizowana i trzyma w napięciu, choć trzeba podkreślić, że jednocześnie pełna jest scenariuszowych nielogiczności, fabularnych przeskoków, a czasem po prostu bezsensownych wstawek, ot chociażby Daria pierwszej nocy w zupełnie obcym miejscu, zbudzona w środku nocy przez zaniepokojonego hałasami brata, szykuje sobie kąpiel i robi sobie dobrze. Takich specyficznych, niepasujących do danej sytuacji zachowań bohaterów jest całe mnóstwo. Niemniej, jeśli przymknąć na nie oko, można wciągnąć się w angażującą i tajemniczą historię.
Warto też podkreślić solidne role młodzieżowe Margherity Morchio czy Federico Russo. W końcu to na dziecięcej obsadzie spoczywa w dużej mierze ciężar serialu i trzeba przyznać, że młodzi aktorzy radzą sobie przyzwocicie.
Curon to solidna i intrygująca włoska produkcja z pogranicza kryminału, fantastyki i grozy, z wyraźnym młodzieżowym wątkiem obyczajowym. Twórcy nie uniknęli pewnych potknięć, w postaci infantylnych wstawek czy nieco przekombinowanego scenariusza obfitującego w nielogiczności oraz przesadę, ale trzeba przyznać, że sporo wynagradza serialowa tajemnica, nieźle poprowadzone wątki i umiejętnie budowane napięcie. Ogląda się to naprawdę przyzwoicie. Na koniec warto dodać, że niewąptliwą ozdobą serialu jest wyborna ścieżka dźwiękowa, na którą składają się zarówno elektroniczne kompozycje, jak i idealnie dobrane utwory.
Curon. Twórcy: Ezio Abbate, Ivano Fachin; obsada: Valeria Bilello, Luca Lionello, Federico Russo, Margherita Morchio; gatunek: fantasy, thriller; kraj: Włochy; rok produkcji: 2020; data polskiej premiery; 10 czerwca 2020
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.