filmhotKryminalna Kulturacjarecenzja filmu

Recenzja filmu „Dżentelmeni”. Udany powrót Guya Ritchie’ego?

Na ekrany polskich kin wkroczył właśnie najnowszy film Brytyjczyka Guya Ritchie’ego, twórcy znanego obecnie głównie z dylogii o przygodach Sherlocka Holmesa z Robertem Downeyem Jr. w roli głównej. Ale wielbiciele talentu Ritchie’ego dobrze znają to specyficzne brytyjskie kino, jakim zaczynał swoją filmową karierę. Wyborne Porachunki, szalony Przekręt a nawet wyrazisty Revoler – to różne odmiany kina gansterskiego. Tu reżyser chętniej korzysta z absurdalnego humoru, tam rzadziej, ale wszystkie  te filmy stały pomysłową intrygą, barwną plejadą bohaterów, swobodą montażu i ciętymi dialogami. Hollywood nieco przytemperowało autorski sznyt Ritchie’ego, a le na szczęście po Sherlocku HolmesieKrólu Arturze czy Aladynie, reżyser postanowił wrócić do korzeni. Jego najnowsze dzieło – Dżentelmeni – to stary dobry Guy Ritchie, który powinien zadowolić wszystkich miłośników jego dawnych produkcji.




U swoich podstaw fabuła Dżentelmenów jest bardzo prosta. Oto baron narkotykowy Mickey Pearson postanawia przejść na zasłużoną emeryturę i sprzedać swoje imperium. Ma już nawet kupca – eleganckiego żydowskiego miliardera, który skłonny będzie wyłożyć żądaną sumę. Ale na plantacje chrapkę ma również szef azjatyckiej mafii Lord George. Reszta to po prostu zawiązująca się między nimi intryga.

Ale Ritchie nie byłby sobą, gdyby sprawy nie skomplikował, z jednej strony dodając jej dramatyzmu, a z drugiej – także sporej dawki humoru. Bo nie brak tu zarówno charakterystycznych chociażby dla Przekrętu elementów komedii pomyłek (kiedy ktoś nieopatrznie postanawia okraść właśnie plantację nikogo innego jak Mickeya), brawurowo rozpisanych dialogów oraz zabawnych niekiedy bohaterów, jak i kwestii już jak najbardziej serio – chociażby temat uzależnienia od narkotyków.

Całość odkrywamy z perspektywy prawej ręki Pearsona – niejakiego Raya oraz dziennikarza Fletchera, który prowadząc własne śledztwo odkrywa tajemnice barona i jego przeciwników. Wszystko to w oparach absurdu, przemocy i sporej dawki akcji. Przy czym te ostatnie są odrobinę wygładzone. Trup wcale nie ściele się aż tak gęsto, a scenariusz wcale nie jest wypchany pościgami i strzelaninami. Co wcale nie jest wadą Dżentelmenów. Przeciwnie – dialogi wielokrotnie są błyskotliwe i angażujące, a że gra tu prawdziwa aktorska śmietanka, to dominujące tu jednak sceny gadane ogląda się z nie lada przyjemnością.

Matthew McConaughey, Charlie Hunnam czy Colin Farrell odwalają na ekranie kawał dobrej roboty, ale przyjemnie też zobaczyć brawurową kreację Hugh Granta czy wyrazistą postać kobiecą – Michelle Dockery w roli żony Pearsona obdarzonej nie lada charakterkiem. Wszyscy mają swoje pięć minut i stanowią prawdziwą ozdobę Dżentelmenów.

Najnowsze dzieło Guya Ritchie’ego to niezwykle udany powrót reżysera do korzeni. Szalone kino gangsterskie obfitujące w wyborne dialogi, zakręconą fabułę i plejadę barwnych bohaterów. I nawet jeśli nie jest to poziom Przekrętu, to wciąż rozrywka z naprawdę wysokiej półki. Prosta, niezobowiązująca, ale dostarczająca maksimum świetnej zabawy. 

Dżentelmeni. Reżyseria: Guy Ritchie; scenariusz: Guy Ritchie; obsada: Matthew McConaughey, Charlie Hunnam, Henry Golding, Michelle Dockery, Jeremy Strong, Colin Farrell, Hugh Grant, Eddie Marsan; zdjęcia: Alan Stewart; muzyka: Christopher Benstead; gatunek: kryminał/akcja; kraj: USA; rok produkcji: 2019; data polskiej premiery: 14 lutego 2020.

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.